Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > B klasa (Myślenice)
Grali o 6 punktów, a dostali po jednym2010-05-31 09:09:00

Jawor Jawornik - Orzeł Nowa Wieś 2-2 (0-1)

0-1 Dziewoński 5
1-1 M. Podoba 55
1-2 Kasprzyk 65
2-2 M. Kiełbowicz 80

Żółte kartki: M. Podoba, J. Cudak - Nowak.
JAWOR: Ocetkiewicz – J. Cudak, Węgrzyn, Pilch – M. Podoba, J. Podoba (60 Twardosz), Morlak, M. Łapa II, Siuta – Hudaszek, M. Kiełbowicz.
ORZEŁ: Stanek – Dyrda, Kurek, Wojnarowski, Dziewoński – Nowak, Kupiec, Pudlik, Jamka, Wrona – R. Kosałka oraz A. Kosałka, Kasprzyk, Płoskonka.

Mecz Jawor – Orzeł był typowym spotkaniem "o 6 punktów". Oba zespoły walczą o utrzymanie, przed meczem od strefy spadkowej dzieliły je odpowiednio dwa i jeden punkt. Zawody odbyły się na sztucznej murawie na Zarabiu, gdyż boisko Jaworu nie nadaje się do gry z powodu długotrwałych opadów deszczu. W drużynie gospodarzy, w porównaniu ze środowym meczem z Górkami Myślenice, zaszła jedna zmiana. W miejsce S. Łapy, który wyjechał do odległego Toronto zagrał M. Łapa II.

Jawor rozpoczął mecz dziwnie ospale, nie wiadomo czy było to efektem zmęczenia środowym meczem czy też duchoty jaka panowała na boisku. W każdym razie poczynania w środku pola zdominowali goście wykorzystując nerwowość rywali i mnożące się raz po raz straty piłki. Orzeł bardzo szybko „upolował” swoją ofiarę. W 5. minucie po starciu J. Cudaka z rywalem tuż przed linią pola karnego arbiter podyktował rzut wolny dla przyjezdnych. Co prawda obaj przeciwnicy się przepychali i trzymali w walce o pozycję, ale rozjemca zadecydował, że obrońca Jaworu trzymał mocniej… Dziewoński technicznym strzałem nad murem, 2 metry od słupka, zaskoczył Ocetkiewicza, który nawet nie podjął próby interwencji.

Jaworniczanie długo nie mogli znaleźć właściwego rytmu gry i przy odrobinie pecha mogli za to gorzko zapłacić gdy w 20. minucie Wrona wpadł w pole karne z prawej strony, minął Ocetkiewicza, ale jego strzał do pustej bramki zablokował w ostatniej chwili Węgrzyn. W 30. minucie wreszcie udała się akcja miejscowym. Po zagraniu w trójkącie M. Podoba - M. Kiełbowicz – Hudaszek, ten ostatni zwiódł obrońcę i znalazł się sam na sam ze Stankiem. Tyle że ostry kąt wymusił techniczny strzał podcinką, który zdołał sparować bramkarz.

Nadal to Orzeł miał przewagę w środku pola i to on groźniej atakował, ale w decydujących momentach brakowało gościom ostatniego podania lub precyzji w strzałach z dystansu. Trzeba oddać napastnikom przyjezdnych, że bardzo często próbowali zatrudnić Ocetkiewicza, ale też te próby nie sprawiły większych problemów bramkarzowi Jaworu. Gospodarze ocknęli się w końcówce pierwszej odsłony. Najpierw nie pilnowany J. Podoba dostał piłkę na 16. metrze, ale zamiast "skleić" ją i spokojnie strzelić wybrał znacznie trudniejszą opcję strzału z woleja, co nie przyniosło powodzenia. Bliższy zdobycia bramki był M. Łapa II, który z prawej strony pola karnego posłał wysoką "świecę" w okolice dłuższego rogu, koszmarny błąd popełnił Stanek przepuszczając futbolówkę między rękami. Na szczęście dla golkipera Orła piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole.

W przerwie w szatni Jaworu padło wiele ostrych słów. W zespole nie było walki o każdą piłkę, a przecież ten mecz mógł mieć bardzo duże znaczenie w walce o ligowy byt. Po wyjściu z szatni obraz gry… w ogóle się nie zmienił. Nadal to Orzeł miał przewagę, tyle tylko, że nic groźnego z niej nie wynikało. Strzały gości szybowały daleko od bramki lub padały łupem Ocetkiewicza. W 55. minucie niespodziewanie (biorąc pod uwagę przebieg gry) padło wyrównanie. Hudaszek zagrał na lewo do Kiełbowicza. Popularny „Wkrętka” zgubił obrońcę i strzelił w "długi" róg obok bramkarza. Piłka zmierzała na aut bramkowy, ale na długim słupku akcję zamknął M. Podoba, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.

Jawor złapał wiatr w żagle i zaczął atakować z pasją. M. Łapa II przejął defensywne zadania Morlaka, a ten ostatni rozruszał grę w środku pola. Ale podobnie jak w przypadku gości nie przełożyło się to na czyste okazje bramkowe. Kilka rzutów rożnych i prób strzałów z dystansu nie przyniosło zmiany rezultatu. Przyniosła go za to sytuacja z 65. minuty. Faulowany na własnej połowie był zawodnik Orła, mocne podanie z rzutu wolnego pofrunęło za plecy obrońców, bramkarz Jaworu wystartował do piłki ogłaszając wszem i wobec „MOJA”, ale nie wiedzieć czemu widząc biegnącego mu na spotkanie Kasprzyka zawahał się i to zawahanie spowodowało, że spóźnił się do piłki o ułamek sekundy. Napastnik gości lekkim strzałem głową przelobował golkipera przywracając Orłowi prowadzenie.

Jawor postawił wszystko na jedną kartę, zadanie ułatwili mu rywale cofając się prawie całą drużyną do defensywy. A że ta defensywa popełniała błędy zaczęły się mnożyć okazje. Najpierw Hudaszek strzelał z ostrego kąta, za chwilę Kiełbowicz próbował lobować Stanka „przebitką” z głowy. Wreszcie ładny strzał z dystansu oddał Twardosz, ale zmierzającą w "okienko" piłkę sparował bramkarz. Orzeł oczywiście też kontratakował, ale bardziej agresywny w grze Jawor nie pozwalał na zbyt wiele. Najlepszą okazję do podwyższenia wyniku miał Wrona, który z 20 m huknął w "krótki" róg oraz R. Kosałka, który wykorzystując jedyny błąd stopera Jaworu w tym meczu znalazł się oko w oko z Ocetkiewiczem, ale ten naprawił swoje winy popełnione w 65. minucie wygrywając to starcie.

Wreszcie w 80. minucie padła najładniejsza bramka meczu, która - jak się okazało - ustaliła wynik. M. Kiełbowicz przesunięty na lewą pomoc dostał ładne podanie od Hudaszka, zakręcił obrońcą i zza linii bocznej pola karnego strzelił swoją "gorszą" lewą nogą. Piłka ku radości gospodarzy poszybowała za kołnierz Stanka i zatrzymała się dopiero w siatce.

W końcówce nie brakowało emocji, więcej sił zachowali miejscowi, ale nie potrafili już zaskoczyć trochę niepewnie broniącego golkipera przyjezdnych. Najbliżej powodzenia był Węgrzyn, który dobijał „wyplutą” przez Stanka piłkę z najbliższej odległości. Niestety dla Jaworu trafił w desperacko interweniującego winowajcę całego zamieszania. Warto odnotować jeszcze jedną sytuację z końcówki gdy dośrodkowanie Hudaszka ręką w polu karnym zatrzymał obrońca – sytuacja była ewidentna, defensor miał ręce szeroko rozłożone i zastopował piłkę. Zwykle w takiej sytuacji odgwizdywana jest jedenastka… Sędzia nakazał jednak grać dalej.

Tym sposobem to emocjonujące, szczególnie w końcówce  widowisko zakończyło się podziałem punktów, który nie zadowala żadnej z drużyn, ale w sumie jest wynikiem sprawiedliwym. Może i goście mieli więcej z gry, ale to Jawor miał więcej klarownych sytuacji. Walka o utrzymanie trwa nadal, już w najbliższą środę B klasa odrabia zaległości spowodowane żałobą narodową po katastrofie pod Smoleńskiem.

globusnc




2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty