Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > B klasa (Myślenice)
Tyle emocji, a tylko jeden gol (Beskid - Jawor 1-0)2009-10-04 23:17:00

Beskid Tokarnia – Jawor Jawornik 1-0 (1-0)

1-0 Bekas 39
BESKID:
Pindel – Ł. Mizera, P. Mizera, Hanusiak, M. Jędrocha – Radoń, Osielczak, Wróbel (57 Jabcoń), Kania – P. Jędrocha, Bekas (46 Hobot).
JAWOR: Ocetkiewicz – Cudak, Węgrzyn (85 J. Podoba), M. Łapa I, Woźniak – M. Podoba, Morlak (89 Pilch), Piskorz, Siuta – S. Łapa, Wójcik (74 Światłoń).

Przez pierwsze 20 minut dominowali gospodarze wykorzystując dziwną ospałość przyjezdnych. Gracze Beskidu byli szybsi, dokładniejsi i wykazywali maksymalne zaangażowanie, czego nie można powiedzieć o graczach Jaworu. Efekty tej dominacji były co prawda niewielkie, bo kilka rzutów rożnych i parę niecelnych lub za lekkich strzałów. Imponował zwłaszcza rosły Bekas, który był „wszędzie”, raz atakował z lewej, raz z prawej i w 11. minucie po błędzie obrony miał nawet dobrą sytuację, ale z kozłującej piłki uderzył nad poprzeczką. Jawor odpowiedział soczystym strzałem Piskorza z 30 m – na posterunku był jednak bardzo dobrze broniący tego dnia Pindel. Jak się później okazało, pojedynki tych dwóch graczy były bardzo częste – grający trener Jaworu strzelał na bramkę Beskidu co najmniej 15 razy (!!!), z czego około 10 celnie. Jak widać po wyniku bramkarz Beskidu pokazał, że zna swój fach! W kilku sytuacjach wszyscy widzieli już piłkę w bramce...

W 15. minucie po jednej z nielicznych kontr M. Podoba znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale że kąt był zbyt ostry, a pomocnik Jaworu zbyt szybko zdecydował się na strzał, szansę diabli wzięli. Po 20 minutach goście otrząsnęli się i przenieśli ciężar gry na połowę Beskidu, ale nie na długo, bo w 25 min wymarzoną sytuację zmarnował Ł. Mizera – akcję rozpoczął oczywiście Bekas, położył serią zwodów 4 obrońców, zagrał przysłowiową „patelnię”, ale popularny „Żarówa” z 5 metrów wypalił ponad poprzeczką. W 32 i 34 min. Jaworowi jeszcze się upiekło gdy najpierw P. Mizera przestrzelił z bliska, a później Bekas przegrał pojedynek sam na sam z Ocetkiewiczem.

W 39 min wątpliwości już nie było, gospodarze przeprowadzili kontrę, po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę „na nodze” miał zarówno Węgrzyn, jak i M. Łapa, ale w rezultacie nie zdołali jej przejąć – zabrał się z nią za to Bekas, wpadł w pole karne i strzałem po ziemi w długi róg pokonał bramkarza.

2 minuty później goście zaprzepaścili szansę na szybkie wyrównanie, koronkową akcję podrażnionych graczy Jaworu zakończył strzałem z 8 m Piskorz, ale piłka tylko musnęła poprzeczkę. Jeszcze w ostatniej minucie, po kolejnej pięknej akcji, w której przyjezdni wymienili serię podań Węgrzyn zagrał do S. Łapy, ale ten z 15 m uderzył mocno, lecz prosto w bramkarza. Pierwsza połowa zakończyła się zasłużonym prowadzeniem Beskidu, Jawor zagrażał jedynie po strzałach Piskorza i nielicznych kontrach.

W drugiej połowie nastąpiła metamorfoza, to Jawor dyktował warunki, a Beskid miał problemy, żeby przez pierwsze 20 minut tej odsłony wyjść z własnej połowy. Niewątpliwy wpływ na to miała nieobecność kontuzjowanego przy strzeleniu bramki motoru napędowego gospodarzy Bekasa. Znowu najczęściej z rzutów wolnych czy z akcji torpedował bramkę miejscowych Piskorz, ale dziś nie miał szczęścia, a w niektórych przypadkach zabrakło precyzji. W 57 min po akcji Woźniaka i dośrodkowaniu w pole bramkowe Wójcikowi zabrakło centymetrów żeby dojść do piłki.

2 minuty później padła bramka dla gości. Tym razem Pindel popełnił błąd po bombie Piskorza z wolnego "wypluł" piłkę przed siebie. Nadbiegający S. Łapa trafił w bramkarza, ale Węgrzyn już się nie pomylił. Sędzia nie uznał tej bramki dopatrując się faulu na bramkarzu; kiedy miałby on nastąpić nie wiadomo, bramkarz wypuścił piłkę z rąk bez kontaktu z graczem Jaworu, nie było go też przy strzale S. Łapy, jak i Węgrzyna – swoje trzy grosze w tej sytuacji dorzucił asystent, bo to on śledząc sytuację z 35 metrów dopatrzył się faulu, sędzia główny który był zdecydowanie bliżej nie zareagował, przynajmniej do czasu syganlizacji asystenta... Sam Pindel był zdziwiony taką decyzją arbitra (podobnie jak jego koledzy w 46 min gdy sędzia nakazał rozpocząć grę gościom, pomimo że pierwszą połowę też oni zaczynali).

Jawor dalej napierał, dobrą sytuację zmarnował S. Łapa, który uderzył bardzo niecelnie z kozłującej piłki, najbliższy powodzenia był oczywiście Piskorz, ale po atomowym strzale z 25 m Pindel zdołał wypiąstkować piłkę. Z biegiem czasu gospodarze oddalali grę od własnej bramki, co prawda sami kontratakowali bardzo rzadko i bez skutku w postaci strzału, ale umiejętnie rozbijali ataki tracących wiarę z każdą minutą przyjezdnych.

W ostatniej minucie zawrzało na trybunach i ławkach rezerwowych gdy po prostopadłym podaniu S. Łapa wchodząc między dwóch obrońców strzelił bramkę. Niestety dla gości asystent zasygnalizował pozycję spaloną, choć napastnik Jaworu zarzekał się, że wybiegał spoza pleców obrońców, a w chwili podania na pewno nie „palił”. Gospodarze oczywiście byli odmiennego zdania, a że ich zdanie podzielili sędziowie mecz zakończył się zwycięstwem Beskidu.


Maciej Pilch

 




2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty