Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Przegrany sparing Podhala na kartoflisku i we mgle2009-08-27 21:15:00

W anormalnych warunkach rozegrali kolejny sparing hokeiści Podhala. Tafla przypominała bardziej tor motocrossowy z praleczkami i dziurami, niż lodowisko nadającą się do rozgrywania meczu hokejowego. Mało tego, zawody toczyły się w gęstej mgle, bo ktoś mądry rozmontował "wiatraki".


Stałych bywalców to nie dziwi. To co się dzieje na nowotarskim lodowisku to… sodoma i gomora. Najbardziej rozbawił wszystkich dyrektor, gdy na pytanie jednego z członków Komisji Rewizyjnej Rady Miasta, kiedy zostanie zamalowana ściana po awarii rury wodociągowej, odpowiedział, żeby Milan Jančuška sam sobie pomalował, bo to jego pomieszczenie.
Sympatycy hokeja w Nowym Targu od pewnego czasu Miejską Halę Lodową nazywają ósmym cudem świata. Dziwią się tylko, że nie reaguje prokuratura. Od pięciu lat nie zajęła się bublem, który co roku pije z podatników pieniądze jak pijawka krew. Ostatnio "wypiła" prawie 500 tysięcy złotych. Można było je przeznaczyć na szkolenie młodzieży, nie tylko hokejowej.
– Warunki jak nad morzem o poranku. Fale i statki we mgle – żartował Bartek Gaj.
Nie do śmiechu było Słowakom. - Jeszcze na tak fatalnym lodzie nie graliśmy. Tego nie da się opisać. Trzeba wczuć się w tych chłopaków, którzy ryzykowali zdrowiem – kręciło głowami kierownictwo słowackiego klubu.
– Katastrofa. Brak mi słów. Oby wszyscy ukończyli spotkanie bez kontuzji. To nie są warunki do gry - martwił się trener Podhala, Jančuška.
Słowacy nie przyjechali na wycieczkę i trzeba było, w skandalicznych warunkach, rozegrać spotkanie. Męczyli się zawodnicy, trenerzy i sędziowie. Jedynie kibice stojący dość wysoko na trybunach mieli lepszą widoczność. Mogli więc podpowiadać sędziom. Ci, gdy krążek opuszczał lodową tafle, reagowali z dużym opóźnieniem. – Nic nie widać. Polegam na słuchu – przyznał sędzią główny Przemysław Kępa.
- Trudno nam ocenić kto popełnił błędy, bo widzieliśmy tylko to, co działo się w tercji przy naszym boksie – twierdzi Jančuška. – Nie widziałem kto wbił sobie samobója (drugi gol gości), bo było to po drugiej stronie tafli.
Każdy z zawodników wzruszał ramionami i nie chciał się przyznać do pokonania „Zbory”. Ten bronił wyśmienicie. Dwoił się i troił w bramce, bo obrona popełniała sporo błędów. – Jestem pełen podziwu dla jego interwencji. Bramkarze mieli znikomą widoczność. Nie wiem jak łapali krążek - dziwił się trener „Szarotek”.
- Po prostu pełen gnój – powiedział Krzysztof Zborowski zapytany jak z widocznością. – Forma jest i chciałbym ją utrzymać na ligę – szybko nawiązał do swojego występu.
W drugiej tercji Podhale zmieniło koszulki na jaśniejsze, by… - Lepsza była widoczność. Będą jak halogeny – żartował Martin Voznik.
Chyba pomogły góralom, bo w kolejnych 40 minutach zaprezentowali się znacznie lepiej niż w pierwszej odsłonie. Kilka ich akcji poderwało publiczność, która nie żałowała oklasków. Gol zdobyty przez Kolusza, po kapitalnej dwójkowej akcji z Gruszką, to lodowiska świata.

Podhale Nowy Targ – HC 05 Bańska Bystrzyca 2-3 (0-1, 1-1, 1-1), karne 3-5

0-1 Kolba – Drotar (8:51 w podwójnej przewadze)
1-1 Kolusz – Gruszka (22:05)
1-2 Vizvary (26:43)
2-2 Gruszka – Baranyk (41:57)
2-3 Bulik – Drotar – Palov (51:11)

Karne: Baranyk, Malasiński, Gruszka – Palov, Bulik, Drotar, Ižvolt, Češik.
Podhale: Zborowski; Łabuz – Ivičič, Dutka – Suur, Sroka – galant, Gaj – Kret; Batkiewicz – zapała – Malasiński, Bakrlik – Voznik – Baranyk, Ziętara – Kolusz – Gruszka, Leśnicki – Dziubiński – Iskrzycki.
Stefan Leśniowski, Nowy Targ


34.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty