Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Podhale gromi Zagłębie2009-11-29 19:27:00 AnGo

Tylko trzy mecze rozegrane zostały w niedzielę w Polskiej Lidze Hokejowej. Spotkanie JKH GKS Jastrzębie – Cracovia zostało przełożone na 27 grudnia z uwagi na występ krakowian w Pucharze Kontynentalnym. Z kolei wczoraj rozegrano awansem mecz KS KTH Krynica-Krynica - TKH Toruń (3-5).
W grupie silniejszej niespodzianek nie było i wygrały faworyzowane zespoły GKS Tychy i Podhala. Dobrze radzi sobie w drugiej fazie oświęcimska Unia, która pewnie zwyciężyła w Sanoku.


Grupa A

Podhale Nowy Targ - Zagłębie Sosnowiec 7-3 (1-1, 3-0, 3-2)

0-1 Ślusarczyk - T. Kozłowski - Galvas 13:07
1-1 Malasiński - Łabuz 16:35
2-1 Kolusz - Malasiński - Łabuz 23:55
3-1 Bryniczka - Kmiecik 25:31
4-1 Malasiński - Ivičič 32:21
4-2 Jaros - Różański - Sarnik 41:56
5-2 Zapała - Gruszka - Sroka 44:45
6-2 Ivičič - Zapała - Kolusz 46:14
7-2 Suur - D. Galant -  Voznik 51:38 w podwójnej przewadze
7-3 T. Kozłowski - M. Kozłowski - Ślusarczyk  57:35

Sędziowali: Zbigniew Wolas (Oświęcim) – Grzegorz Klich, Marek Wieruszewski (obaj Sosnowiec). Kary: 31 – 35 min. Widzów 1000.
PODHALE: Zborowski – Ivičič, Łabuz; Malasiński, Zapała, Kolusz – D. Galant, Suur (2); Baranyk, Voznik, Kapica – Sroka, Sulka (2); Ziętara, Dziubiński, Gruszka (5 + 20) – Kret, Gaj; Iskrzycki, Bryniczka, Kmiecik.
ZAGŁĘBIE: Dzwonek (46:14 Nowak) – Banaszczak, Galvas (2); Luka (2), T. Da Costa (7 + 20), Opatovsky – Duszak, Dronia; Różański, Koszarek, Podlipni – Marcińczak, Gabryś; G. Da Costa, Sarnik, Jaros (2) – M. Kozłowski, T. Kozłowski, Ślusarczyk.


Podhalanie przez pierwsze 20 minut mieli chyba w pamięci wpadkę w Tychach, bo gra kompletnie im się nie kleiła. Było sporo niedokładnych podań, chaotycznej i szarpanej gry. Na nieszczęście najwięcej błędów górale popełniali w tercji ataku. Strata krążka równała się kontrze dwa na jeden. Trzeci taki kontratak gości zakończył się powadzeniem. W tej części gry „Szarotki” miały tylko dwie wyborne sytuację. W 47 minucie Dzwonka w bramce zastąpił Banaszczak, który w ostatniej chwili zakrył bramkę, przyjmując na pierś uderzenie Dziubińskiego. Na kolejną ciekawą akcję swych ulubieńców miejscowi kibicie czekali do 17 minuty. Zapała otrzymał podanie z własnej tercji na drugą linię niebieską, minął bramkarza i wydawało się, że pozostała tylko formalność, by posłać „gumę” do pustej bramki. Tymczasem jak spod ziemi wyrósł kij Dzwonka. Krążek jednak dotarł do Łabuza (bardzo dobre spotkanie), a potem na prawe skrzydło do Malasińskiego, który już się nie pomylił.
Druga odsłona był żywsza w wykonaniu gospodarzy. Rozpoczęła się od niewykorzystanych sytuacji sam na sam Kapicy i Ślusarczyka, a potem... Mieliśmy trzy akcje i gole godne lodowisk świata. Rozpoczął Łabuz długim podaniem do Malasińskiego, a ten natychmiast odegrał „gumę” na drugie skrzydło do pędzącego Kolusza, który swobodnie minął obrońcę i backhandem zerwał „pajęczynę” w sosnowieckiej bramce.
– Ładne gole zawsze cieszą – mówi Marcin Kolusz. – Brawa należą się jednak kolegom, którzy świetnie rozegrali akcję. Pierwsza tercja nam nie wyszła, popełniliśmy sporo błędów i zbyt często goście mieli sytuacje dwa na jeden. Od drugiej tercji zagraliśmy zdyscyplinowanie, szybciej i rozwiązał się worek z golami.
Za moment Kmiecik z Bryniczką „zakręcili” rywalami w narożniku ich tercji. Bryniczka kapitalnie zasłonił się ciałem, wyjechał przed bramkę i zaskoczony takim obrotem sprawy Dzwonek skapitulował. Zaś w 33 minucie...
Ivičič dostrzegł, że stałem sam przed bramkarzem i rzucił mi „gumę”. Zrobiłem „ściągę”, przeciągnąłem bramkarza na jedną stronę, a tam gdzie go nie było ulokowałem krążek – opowiadał o swoim wyczynie Tomasz Malasiński. – Dobrze, że otrząsnęliśmy się po pierwszej tercji, w której zrobiliśmy dwa, trzy błędy. Uratował nas „Zbora” .
Goście też nie zasypiali gruszek w popiele, ale ich akcje ofensywne kończyły się na dobrze usposobionym Zborowskim, którego interwencje raz po raz kwitowane były gromkimi brawami. Na stojąco kibice nagrodzili jego paradę w trzeciej tercji, kiedy – niczym muchę – z bliska złapał „gumę” do łapaczki. Takie interwencje mogły odebrać sosnowiczanom ochotę do gry, chociaż...
Na początku trzeciej tercji wykorzystali gapiostwo obrońców Podhala, zdobyli gola i wydawało się, że pójdą za ciosem. Mocno zakręcili góralami w ich tercji, ale bez efektu bramkowego. Chwilę później Podlipni mógł zdobyć kolejnego gola, gdyby wygrał pojedynek oko w oko z ostatnią instancją gospodarzy. Ta sytuacja się zemściła. Dzwonek szybko dwa razy skapitulował i opuścił swój posterunek. W 52 minucie górale wykorzystali podwójną przewagę, a T. Kozłowski, na otarcie łez, sfinalizował podanie brata zza bramki.

Stefan Leśniowski

Naprzód Janów - GKS Tychy 3-5 (0-2, 2-0, 1-3)

0-1 Wołkowicz - Gonera - Parzyszek 4:20 w przewadze
0-2 Jakes - Proszkiewicz 15:39 w przewadze
1-2 Zatko - Kaciř 27:45 w przewadze
2-2 Kaciř - Zatko 38:02 w osłabieniu
2-3 Paciga - Gonera 44:11
2-4 Garbocz - Mejka - Proszkiewicz 46:41
2-5 Witecki - Wołkowicz 49:33
3-5 Gryc - Salamon - Jóźwik 51:05

Sędziowali: Maciej Pachucki (Gdańsk) oraz Wojciech Kolusz, Robert Długi (obaj Nowy Targ). Kary: 14 - 12 min. Widzów 700.
NAPRZÓD:
M. Elżbieciak (20:00 Jakubowski) - Bernacki, Gwiżdż; Bouz (2), Słowakiewicz (4), Ł. Elżbieciak - Pawlak, Zatko (4); Kubenko (2), Pohl (2), Kacirz - Kulik, Działo; Salamon, Gryc, Jóźwik - Kurz, Sowiński.
GKS:
Witek (40:00 Sobecki) - Gonera, Krokosz (2); Bagiński, Parzyszek (2), Paciga - Mejka (2), Jakesz; Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica - Sokół, Majkowski (2); Wołkowicz, Maćkowiak, Witecki - Kotlorz, Galant (2), Banachewicz (2).

1. GKS Tychy            24   55      93– 54
2. Cracovia               22   45      85–  53
3. Podhale                23   44      85–  64
4. Zagłębie               24   40    108–  98
5. JKH Jastrzębie    23   32      81–  75
6. Naprzód                24   31      65–102

Grupa B

KH Sanok - Unia Oświęcim 1-4 (0-1, 0-2, 1-1)

0-1 Wojtarowicz - Jakubik - Klisiak 5.53 w przewadze
0-2 Buček - Stachura 29:37
0-3 Adamus - Obstarczyk 33:56
0-4 Adamus - Bibrzycki 44:25
1-4 Ćwikła - Vozdecky 59:38

Sędziował Patryk Pyrskała (Katowice). Kary: 6 - 10 minut. Widzów 2500.
KH: Janiec - B. Rąpała, Sekacz; M. Mermer, W. Milan, Kostecki - Kaljuste, Bigos; Vozdecky, Ćwikła, Czacho - Demkowicz, R. Solon; P. Połącarz, Strzyżowski, Biały.
UNIA: Szydłowski - Gallo, Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Javin, Cinalski; Modrzejewski, Stachura, Buczek - T. Połącarz, Obstarczyk; Tabaczek, Szewczyk, Adamus oraz Bibrzycki.


Mecz miał godną oprawę, jak na szlagier grupy słabszej. Oświęcimianie potwierdzili, że nie przypadkiem są liderem grupy słabszej.
Do składu Unii powrócił Petr Tabaczek, ale w trackie gry z lodu zjechał Waldemar Klisiak. - Uskarżał się na ból w nodze, a skoro wynik był pewny, dałem mu odpocząć. Po dwóch tercjach wynik był pewny - powiedział Alesz Flaszar, trener Unii.- Chłopcy zagrali z wielką determinacją i nasza seria bez porażki w grupie słabszej ciągle trwa. Oby jak najdłużej - dodał oświęcimski szkoleniowiec.

- Od dwóch tygodni mam kłopoty z mięśniami, najpierw przywodziciela, a teraz czworogłowym i co się trochę zaleczą  to znowu odnowią - mówił po meczu Waldemar Klisiak, weteran oświęcimskiego zespołu. - Wygląda na to, że będę musiał sobie odpuścić wtorkowy mecz we własnej hali przeciwko Krynicy - dodał.
- Chcieliśmy jeździć, ale nogi nas jakoś nie nosiły - tłumaczyl po meczu Marcin Ćwikła, środkowy drugiej formacji sanoczan. - Po trzech wygranych meczach, z których musieliśmy grać na trzy piątki, przyszło zmęczenie - tłumaczył hokeista.
ADI


7. Unia                         5    14   20-  6
8. KH Sanok               5      9   19-12
9. Stoczniowiec          4     6   20-14
10. TKH Toruń            5     5   12-23
11. KTH Krynica         5     2   11-27


AnGo
pnt.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty