Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
Coś się zdarzy w Nowym Targu2009-08-14 12:45:00 Stefan Leśniowski

W latach 90. jednym ze sponsorów hokeistów Podhala Nowy Targ był Wieńczysław Kowalski i jego firma CSZ. Kibice po pewnym czasie rozwinęli ten skrót, twierdząc, że...  „Coś się zdarzy”. Miał to uzasadnienie, bowiem wszystkie działania Kowalskiego były nieprzewidywalne. Wydawało się, że z odejściem firmy CSZ na zawsze „Coś się zdarzy” zakończy żywot w Podhalu. Tymczasem wróciło tego lata.


W pierwszych dniach maja, zaraz po rozpoczęciu przygotowań „Szarotek” do nowego sezonu, właściciel większościowego  pakietu SSA Wojas Podhale - Wiesław Wojas - oznajmił, iż zakręca kurek z pieniędzmi na sport wyczynowy.
- Sprzedaje akcje spółki sportowej – oświadczył na konferencji prasowej. - Efekt reklamowania się przez sport nie spełnia naszych oczekiwań. Za te same pieniądze możemy uzyskać znacznie więcej, poprzez inne nośniki reklamowe.
Wiesław Wojas nie krył, iż jednym z powodów zaprzestania finansowania hokejowej drużyny były działania władz miasta. - Aktywność włodarzy Nowego Targu w wspieraniu podstawowego sportu na naszym terenie jest znikoma. A przecież w ostatnich latach najwięcej sławy miastu przyniósł hokej. Wydaliśmy w ubiegłym roku 136 tysięcy na przygotowania i nikt nie był w stanie nam powiedzieć, kiedy zostanie zamrożony lód. Miasta nie stać było nawet na drobny gest, by zrekompensować nam straty, choćby poprzez skompensowanie zapłaty za dzierżawę pomieszczeń biurowych czy szatni. W miastach, gdzie pojawia się sponsor, który wydaje na sport lokalny kwoty rzędu milionów złotych jest przez władze hołubiony. Tymczasem firma Wojas istnieje od 20 lat, zatrudnia 800 ludzi, a jest traktowana jak powietrze - zakończył Wojas.
- Mamy świadomość, iż straciliśmy bardzo poważne źródło wypływów do budżetu - mówił prezes SSA Wojas Podhale, Andrzej Podgórski.Zawiesiliśmy więc realizację wszystkich zobowiązań, które na nas ciążą po to, żeby przeprowadzić ich zestawienie i podjąć rozmowy na temat ewentualnych spłat. Musimy znać stanowisko wierzycieli, żeby podjąć decyzje co dalej. Jeżeli na końcu tej drogi będzie się rysował jakiś sensowny pomysł, aby pogodzić bieżącą działalność ze spłatą zobowiązań, to podejmiemy działania, by utrzymywać hokej. Jeśli ocena będzie negatywna, albo część naszych partnerów będzie zbyt restrykcyjna, to będziemy się zastanawiać jak przeprowadzić proces likwidacji. Hokeiści odzyskają wolność, kontrakty ulegną rozwiązaniu. Nie łudźmy  się, nikt nie przyjdzie i nie położy nam walizki z milionami na stole.
Hokeiści przeżyli ogromny szok, ale nadal trenowali i czekali na zaległe wypłaty. Gdy wszystkie terminy wzięły w łeb, wystosowali ultimatum do włodarzy spółki. Oto jego treść:
„Składamy wypowiedzenia w przypadku nie wypłacenia zaległości do 30 czerwca br. Sportowa Spółka Akcyjna ma zaległości finansowe wobec niżej wymienionych zawodników (20 na liście – przyp. SL) za marzec, kwiecień i maj br. oraz premie za mecze rozegrane w „szóstce” (5, 6 runda) i za zajęcie trzeciego miejsca w rozgrywkach PLH w sezonie 2008/09”.
Tuż przed pójściem na urlop zawodnicy otrzymali wypłaty za marzec i mieli obiecane, że po nich wyrównane zostaną zaległości za kwiecień. Dopiero w sierpniu otrzymali część należnych pieniędzy za wspomniany miesiąc i… czekają na resztę.  
Wszystko działo się jak w czeskim filmie. Jednego dnia spółka nie przystąpi do rozgrywek PLH, nazajutrz pojawia się światełko w tunelu, a pod koniec lipca prezes oznajmił: - Brakuje nam półtora miliona złotych i nasz udział w PLH jest bardzo wątpliwy.
Tymczasem trenerzy pomstowali, bo tydzień później zostały wznowione zajęcia. Zapowiadany na 20 lipca pierwszy trening na lodzie się nie odbył, bo w Nowym Targu nie była zamrożona tafla.  Powód? Jak co roku. Kiepskie urządzenia chłodnicze.  Miasto, właściciel obiektu, musiało  zakupić za 300 tysięcy złotych sprężarki z niemieckiej rzeźni, a potem jeszcze dorzucić 24 tys. euro na zakup skraplaczy. Też wiele nie pomogły, bo pierwszy trening górale przeprowadzili na… wodzie dopiero 4 sierpnia.
Kibice zaś czują się skołowani. Bo jak rozumieć działania spółki polegające na zatrudnianiu kolejnych obcokrajowców (Dimitrij Suur i František Bakrlik), skoro włodarze zapowiadają  bojkot ligi? - Liga ruszy z naszym udziałem tylko wtedy, gdy centrala zaakceptuje wszystkie nasze warunki. Nie chcemy uczestniczyć w czymś, co nie wnosi nic pozytywnego dla rozwoju naszego hokeja – twierdził Andrzej Podgórski. – Domagamy się większego nadzoru nad rozgrywkami przez powołanego Komisarza Ligi.  On będzie gwarantem, że wszystkie wydarzenia ligowe oceniane będą bezstronnie. Wydział Gier i Dyscypliny nie spełniał naszych oczekiwań.
Tajemnica poliszynela było, że główny powód straszenia bojkotem ligi, to strach przed brakiem  otrzymania licencji. Podhale – czego nie ukrywa prezes – jest zadłużone. – Wszystko zależy do wierzycieli, czy zgodzą się na prolongatę spłat – przekonywał.
Termin składania dokumentów o przyznanie licencji na prawo gry w PLH upływa 15 sierpnia. Andrzej Podgórski w ostatnich dniach sporo podróżował po kraju, wykonał mnóstwo telefonów. Jak wieść gminna niesie, w czwartek na Śląsku spotkał się z Krzysztofem Zawadzkim, szefem Komisji Licencyjnej przy PZHL. Po tym spotkaniu złożono w PZHL dokumenty, ale nie kompletne.  Brak porozumienia z MMKS Nowy Targ, a bez tego nie da się grać w ekstralidze. Co prawda w czwartek późnym wieczorem doszło do spotkania obu stron, ale porozumienia nie podpisano. Najprawdopodobniej nie dokona się to  przed 20 sierpnia, kiedy to ma dojść do derbowego meczu o Puchar Polski. Wszystko więc wskazuje na to, że MMKS bez gry awansuje do następnej rundy PP. Chyba, że znów „coś się zdarzy” nieoczekiwanego... 



Stefan Leśniowski
podh1.jpg
podh1.jpg
podh2.jpg
tichonow.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty