Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej > Reprezentacja
Na tafli w Kijowie: Najniższy wymiar kary2009-12-19 16:23:00 AnGo

W rewanżowym, towarzyskim meczu - rozegranym w kijowskim Pałacu Sportu - hokejowa reprezentacja Polski przegrała z Ukrainą 0-2.


I trzeba od razu dodać, że podopieczni Wiktora Pysza powinni być zadowoleni z takiego rezultatu, bo gospodarze mieli ogromną przewagę i nie pozwalali rywalowi na wiele.

Ukraina - Polska 2-0 (0-0, 0-0, 2-0)

1-0 Bondariew - Tymczenko - Jakuszyn 47:33 w przewadze
2-0 Michnow - Bondariew - Kasianczuk 49:31

Sędziowali: M. Urda, O. Łuskań - A. Kicza, O. Goworun (wszyscy Ukraina). Kary: 10 - 14 min. Widzów 2000.
UKRAINA: Karpienko - Nawarenko, Guńko; Kasianczuk, Szachrajczuk, Michnow - Sriubko, Aleksiuk; Materuchin, Bondariew, Timczenko - Jakuszin, Isajenko; Salnikow, Nimienko, Cirul - Pobiedonoscew, Ładigin; Diaczenko, Pastuch, Bezszczasnij.
POLSKA: Kosowski - Dronia, Banaszczak; Jaros, Zapała, Różański - Łabuz, Majkowski; Wojtarowicz, Malasiński, Dziubiński - Dąbkowski, Rompkowski; T. Kozłowski, Krzak, Proszkiewicz - Danieluk, Rzeszutko, Urbanowicz.


Tylko w pierwszej tercji polski zespół chwilami dorównywał rywalowi, ale dzięki temu, że przez sześć minut biało-czerwoni grali w przewadze. Najlepszą okazję w tym okresie zaprzepaścił Proszkiewicz. Od drugiej tercji na lodzie istniała tylko jedna drużyna i aż trudno uwierzyć, że oba teamy występują w Dywizji 1 mistrzostw świata. Zresztą komentator tego spotkania w pewnym momencie powiedział, że biało-czerwoni potrafią tylko grać z kontry i bramki zdobywają po błędach przeciwnika. Nie można się z tym zgodzić, lecz nie zaprezentowaliśmy niczego, aby zmienić ten stereotyp.
Kiedy w drugiej odsłonie na ławce kar przebywał Dąbkowski, był taki moment, że w rozpaczliwej obronie aż trzech polskich zawodników stanęło w bramce. W końcówce drugiej tercji i na początku trzeciej Polska przez 80 sekund broniła się w trójkę. Szczęście musiało wreszcie opuścić wybrańców Pysza. W 48 minucie Ukraińcy - w przewadze - rozegrali "zamek" i Bondariew z bliska umieścił krążek w bramce. Po chwili, znów z kilku metrów, padł drugi gol, a tym razem strzelcem był Michnow.
Bohaterem potyczki okazał się golkiper z Jastrzębia - Kamil Kosowski. Bronił wyśmienicie i to dzięki niemu nie padł znacznie wyższy rezultat.
Gospodarze byli lepsi o dwie klasy i pozwolili sobie nawet pod koniec drugiej odsłony na odesłanie do boksu golkipera. Polski zespół, w którym zabrakło przede wszystkim graczy Cracovii, prezentuje się znacznie gorzej niż podczas kwietniowych mistrzostw świata w Toruniu. I nawet wzmocnienia zapewne niewiele pomogą, bo po prostu hokejowy świat nam ucieka.
Daleki wyjazd niewiele dał z punktu widzenia szkoleniowców. Nie przećwiczono elementów taktycznych, bo rywal okazał się za silny, a "obrona Częstochowy" jeszcze bardziej zdołowała zawodników. Dobrze, że oba mecze mogli kibice obejrzeć w internecie, bowiem nikt nie powie, że przegraliśmy pechowo...


AnGo



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty