Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej > Ligi polskie
W Oświęcimiu dokończyli przerwany mecz2010-12-22 22:44:00

Dogrywany mecz hokejowej ekstraklasy Unii z Tychami w Oświęcimiu (w pierwszym terminie, 29 października, został przerwany po rozpyleniu przez ochronę gazu pieprzowego, a chcącą rozdzielić walczących na trybunach kibiców obu drużyn, co w konsekwencji uniemożliwiło grę) miał dwa punkty zwrotne.


 

Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 1-3 (0-0, 1-1, 0-2)

1-0 Jakubik - A. Kowalówka - Wojtarowicz (26.16)
1-1 Witecki - Bagiński - Woźnica (27.38)
1-2 Vitek - Pacoga, Kotlorz (54.17)
1-3 Parzyszek - Paciga (59.33, do pustej bramki).
Sędziowali Przemysław Kępa z Nowego Targu oraz Marek Wieruszewski i Grzegorz Klich z Sosnowca. Kary: 14 - 10 minut. Widzów: 3500.
Aksam Unia: Witek - Flaszar, Gabryś, Krajci (2), Jakubik (2), Rziha - Zatko, A. Kowalówka (2), Klisiak, Tabaczek (2), Jaros - Dronia (2), Piekarski (2), Modrzejewski (2), Stachura, Wojtarowicz.
GKS: Jakubowski - Gonera, Kotlorz, Paciga, Parzyszek, Vitek - Jakesz, Sokół (2), Woźnica (2), Bagiński, Witecki - Csorich, Majkowski, Krzak (4), Garbocz, Galant (2) oraz Gwiżdż.

Pierwszy punkt zwrotny to zmarnowany przez Łukasza Rzihę rzut karny, bowiem mecz rozpoczynał się w 13.58, czyli od momentu jego przerwania. - Trenowałem w przerwie ligowej karne, ale w meczu nie udało mi się go zamienić na gola, i to teraz we mnie mocno siedzi - powiedział po meczu czeski napastnik występujący w barwach Unii.

- Przyjechaliśmy do Oświęcimia z nastawieniem odrabiania strat, bo przecież, choć w hokeju trudniej strzelić karnego niż w futbolu, to w Unii miał go wykonywać obcokrajowiec - zwrócił uwagę Adrian Parzyszek, kapitan GKS. - Na szczęście rozpoczęliśmy bez strat, więc mogliśmy realizować defensywną taktykę.

- Obawiałem się meczu w Oświęcimiu, bo przecież byliśmy po ciężkich treningach - tłumaczył Jirzi Szejba, trener GKS.

Unia za sprawą Mariusza Jakubika otworzyła mecz, bo poprawił strzał Adriana Kowalówki. - Wcale wtedy nie poczuliśmy się zwycięzcami - ocenił popularny "Jakubek". - Szybko stracona bramka sprawiła, że przy stanie 1-1, wiedzieliśmy, że ten, kto strzeli drugą bramkę, ten wygra. Dokonali tego rywale.

To był właśnie drugi moment zwrotny tego spotkania. Tysznie po 82 s wrócili do gry

Na początku trzeciej tercji gospodarze mogli "pozamiatać", bo Rziha przegrał pojedynek sam na sam z Jakubowskim, a Wojtarowicz zbyt lekko uderzył po podaniu Jakubika.

Po strzale Koltorza Witek odbił krążek do boku, a Vitek szansy nie zmarnował, nie mając w pobliżu nikogo i pustą bramkę przed sobą.

Na 63 s przed końcem Unia wzięła czas, a chwilę później wycofała bramkarza, ale ta pokerowa zagrywka przyniosła jej stratę trzeciej bramki. - Można być lepszym, a przegrać mecz - skwitował Ladislav Spišiak, trener Aksamu Unia.
Jacek Filus





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty