Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sportowe Podkarpacie
RYSZARD NIEMIEC o powrocie mieleckiej Stali do ekstraklasy2020-07-18 10:24:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (560)

Koniec głodu wielkiej piłki…


Prawie ćwierć wieku czekał piłkarski Mielec, a wraz z nim całe podkarpackie województwo, na powrót Stali do ekstraklasy. Kropkę nad „i” stalowcy postawili wczoraj w wyjazdowym meczu z sosnowieckim Zagłębiem, od dziś będą odbierać ordery i kwitować premie. Potomnym należy się przytomna refleksja o tym, że drobną cegiełkę do tego sukcesu dołożył trener Dariusz Marzec, wspomagany przez asystenta Janusza Świerada - obaj przedstawiciele krakowskiej myśli szkoleniowej.


Tęsknota mieleckiego środowiska za wyczynem piłkarskim najwyższego lotu była frustrująca i dojmująca. Najdobitniej charakteryzowały ją obrazki związane z kilkoma gościnnymi występami na mieleckim stadionie piłkarzy z Niecieczy. Świeżo upieczony beniaminek ekstraklasy znalazł na czas budowy swojego stadionu obiekt zastępczy w Mielcu. W pewnym sensie znalazł się w roli promotora, pozwalającego mieleckim kibicom posmakować ekstraklasowego futbolu, odświeżyć dawno zapomnianą strawę emocji. Mimo że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, miejscowi programowo ociągali się z masową frekwencją na tych paru meczach sąsiadów zza międzywojewódzkiej miedzy. Tych zaś pamiętających czasy Stali Kasperczaka, Laty, Kukli i Szarmacha, a zwłaszcza samych bohaterów dekady lat 70-tych, najwyraźniej krępował status dzierżawcy obiektu. Przebłyski podziwu dla rozmachu niecieczańskiego nuworysza, mieszały się z odruchami nieufności. Zapraszani z atencją przez najmujący stadion klub tutejsi gwiazdorzy, że wymienię Grzegorza Latę, trenera Janusza Białka, czy prezesa Stali z lat świetności Andrzeja Bińkowskiego, poruszali się w strefie VIP jednak z kwaśnymi minami. Mimo, na przykład, objawianej czynnie, akceptacji dla wypasionego barku z rozbudowanym wyszynkiem i obfitą wyżerką, w błysku ich oczu nie dostrzegło się iskry zbytniej wdzięczności wobec importerów imprezy do Mielca. Była jesień 2015 roku, Stal wciąż była poza wielką piłką, ale szykowała się do wyrwania się z drugoligowego peryferium, co jej się niebawem udało… Zmienne losy klubów sytuację odwróciły: dziś mielczanie wrócili na stary szlak elity, Bruk-Bet Termalica szukać będzie swej szansy w barażach (?)…


Awans Stali, w czasach mistrzowskich (1973-1976) zwanej „mieleckimi Leylandami”, daje dobrą okazję do rozprawienia się z pewną krzywdzącą, bo nieprawdziwą, szyderą wytykającą klubowi organizacyjną niewydolność i prowincjonalne bałaganiarstwo. Powstała za biurkiem dziennikarskich trampkarzy z warszawskich mediów fraza na pytanie „organizacja?” odpowiadała: ”Stal Mielec”… Zrodziła się po przełomie 1989, kiedy w fazę upadku wchodził polski przemysł lotniczy, oparty na produkcji na rynek sowiecki i III świata. Mielecka Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego - dotąd hojny sponsor Stali, nie był w stanie kontynuować swej opiekuńczej misji, co natychmiast ograniczyło sportowe możliwości klubu. Nie dziwota, że natychmiast przełożyło się to na jego możliwości recepcyjne i socjalne. Nie było już możliwości posłać fabrycznego samolotu po redaktorów ze stolicy, po panów sędziów z Gdańska lub Poznania, nie było pieniędzy na urządzanie dla nich bankietu przed i pomeczowego, skończyły się definitywnie możliwości zapraszania na weekendowy popas „osób towarzyszących”. Do tego doszła obniżka poziomu sportowego, co czyniło abstrakcją dawną praktykę zabierania na obozowe, czy turniejowe wojaże z drużyną do Hiszpanii, Gruzji, czy bodaj Jugosławii. Nawet bezpłatne skierowania na wczasy do zakładowych ośrodków wypoczynkowych WSK bezpowrotnie wypadły z obiegu klubowej uprzejmości...! Nawet teraz, po tym come back piłkarzy wspomniany, niezapomniany, organizacyjny Olimp se ne vrati!


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty