Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Bramkarz trafił w napastnika2010-05-27 00:34:00 RK

- Uczciwie powiem, że Pogoń była lepsza, opanowała środek pola, była częściej przy piłce i miała więcej okazji - przyznał Krzysztof Szumiec, grający trener Zieleńczanki. - Mieliśmy dużo szczęścia wygrywając ten mecz, zwycięstwo może nie jest zasłużone, ale taki jest futbol, że wygrywa ten kto zdobywa więcej bramek.


Zieleńczanka Zielonki - Pogoń Skotniki 2-1 (0-1)

0-1 Stępiński 20
1-1 Szumiec 70
2-1 Katarzyński 85

Sędziował Tomasz Piróg.
ZIELEŃCZANKA: Szot - Bulak, Baran, Rożek, Dragosz - Szumiec, Bujak, Dobaj (70 Malec), Dudek - Srebnicki (46 Basoń), Katarzyński.
POGOŃ: D. Dziedzic - Braś, Sikora, Wykręt, Musiał - Makowski (75 Torba), M. Dziedzic, Stępiński, Strug (80 Karpierz) - Żyła, Machno.

- To był mecz do jednej bramki, tej Zieleńczanki; mieliśmy mnóstwo znakomitych sytuacji, a przegraliśmy na pięć minut przed końcem, bo bramkarz wykopując piłkę trafił w napastnika gospodarzy... - komentuje porażkę Jarosław Dzierżak, trener Pogoni.

Goście zagrali bardzo dobry mecz, ale byli wyjątkowo nieskuteczni. Trafili do bramki Zieleńczanki tylko raz, ale za to jakże pięknie... Stępiński egzekwował wolnego z ok. 20-22 m i uderzył nad "murem" prosto w "okienko"! Okazji do podwyższenia prowadzenia piłkarzom ze Skotnik nie brakowało. Było trafienie w słupek, były rajdy Żyły i nie wykorzystane szanse "sam na sam", były dwa nieczyste uderzenia Machny z bliska, były dwie wyśmienite sytuacje Struga... Zieleńczanka nie miała natomiast wiele do powiedzenia. W I połowie "sam na sam" znalazł się Katarzyński, ale pogubił się, za daleko wypuścił sobie piłkę i bramkarz ją złapał. Po przerwie gospodarze mieli nadal problem z konstruowaniem akcji, ale mimo to w 70. minucie  wyrównali. Bujak z lewej strony podał do Katarzyńskiego, ten próbował strzelać z rogu szesnastki, ale został zblokowany i futbolówka trafiła na 18. metr do Szumca, który nie namyślając się huknął pod poprzeczkę.

W 85. minucie, gdy nie zanosiło się wcale na sukces dla Zieleńczanki, padł niespodziewany gol dla gospodarzy! Piłkę miał bramkarz Pogoni, poszedł z nią do boku, następnie do środka pola karnego. W tym momencie ruszył do niego Katarzyński.
- Golkiper skotniczan - opowiada Krzysztof Szumiec - chyba się pogubił i zdenerwował, bo wybił piłkę prosto w Katarzyńskiego, który akurat zrobił wślizg. Futbolówka trafiła go w nogę i wpadła do bramki. Dosyć kuriozalny gol oznaczający szczęśliwe dla nas zwycięstwo.

- Walka w tym meczu dwóch czołowych drużyn ligi była potworna, ani oni, ani my nie odpuszczaliśmy nawet o metr. Walczyliśmy, ale rywale byli dobrze zorganizowani. Ze wszystkich drużyn, które w tym sezonie grały w Zielonkach właśnie Pogoń zaprezentowała się najlepiej. Nawet mając dziś szczęście nie wygralibyśmy gdyby nie interwencje Krzyśka Szota w bramce. Dwa razy od połowy boiska pędził samotnie Żyła i dwa razy nasz bramkarz wygrywał te pojedynki. Przy bramce w "okienko" nie miał szans, ale w innych sytuacjach ratował nas przed utratą gola - kończy Krzysztof Szumiec, grający trener Zieleńczanki, trzeciej drużyny w tabeli.


RK


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty