Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Bandyci zaatakowali piłkarzy podczas meczu VI ligi - wstrząsające relacje świadków2010-03-27 18:22:00 RK

Mecz VI ligi krakowskiej pomiędzy Bieżanowianką a Płaszowianką został przerwany w 33. minucie po tym jak na boisko wbiegła uzbrojona w maczety, siekiery i kije baseballowe kilkudziesięcioosobowa grupa bandytów, atakując piłkarzy drużyny gospodarzy.


Budzące grozę wydarzenie opisuje prezes i zawodnik Płaszowianki, Krzysztof Pazdyk:

- Po czymś takim odechciewa się człowiekowi grać w piłkę. Była 33. minuta meczu gdy nagle na płytę boiska wtargnęło 50, może 70 zamaskowanych na czarno chuliganów. Gdybym tego nie widział na własne oczy, to pomyślałbym, że śni mi się jakiś koszmar z horroru. Byli uzbrojeni w pałki, wymachiwali 60-centymetrowymi maczetami. Zaczęli gonić zawodników Bieżanowianki, którzy uciekali do pobliskiej knajpy. Jeden z piłkarzy został ranny, chyba Polak. Dostał pałką w głowę, przyjechała karetka pogotowia i zabrała go do szpitala. Nasza drużyna stanęła razem, w bezruchu, na boisku. Nas, jak się okazało, nie atakowali, ale w pierwszym momencie tego nie wiedzieliśmy. Przy takiej szarańczy bandytów człowiek czuje się całkowicie bezradny. Po dwóch minutach tej agresji bandyci wsiedli do samochodów i odjechali. Policja przybyła dosyć szybko, ale sprawców ataku już nie było.


Tadeusz Policht, trener Bieżanowianki, mówi nam, że w trakcie ponad 30 lat pracy w charakterze szkoleniowca, nie przeżył czegoś takiego.
- To się wydarzyło pięć godzin temu, a ja do tej pory cały się jeszcze trzęsę. Myślałem, że mi się to śni. To było szokujące zdarzenie. Nagle wpadła z zewnątrz ta szarańcza, oceniam ją na około 50 osób. Wbiegli na boisko w kominiarkach, na czarno, z maczetami, kijami baseballowymi, ktoś z siekierą. Po drodze jeszcze przelecieli przez trybuny, na których były dzieci. Jak się później dowiedziałem, pobili pałami jakiegoś chłopca, z wyglądu ośmio, dziesięcioletniego. A na boisku zaczęli biegać za naszymi zawodnikami, którzy widząc co się dzieje uciekali i przeskakując przez siatkę chowali się w pobliskiej restauracji Magillo. Ja siedziałem w tej budzie z ławką rezerwowych jak zamurowany. Lecieli na mnie i czułem strach. Pędził w moim kierunku jakiś w kominiarce z czymś w rodzaju kindżału tureckiego w ręce, ze strachu mnie sparaliżowało, ale na szczęście skręcił i pobiegł gdzieś dalej. Cały ten napad trwał parę minut, bandyci wsiedli do samochodów i odjechali. Ucierpiał w czasie tego ataku Tomek Polak, nasz zawodnik, kapitan drużyny Bieżanowianki gdy ta awansowała do okręgówki, obecnie kierownik sekcji. Potknął się w tym zamieszaniu, dorwali go i dostał kijem baseballowym. Miał rozbitą głowę, był zakrwawiony. Pomogłem mu się zebrać, przyjechała karetka i zabrała go do szpitala.
Ci napastnicy przyszli ewidentnie z jednym celem: żeby zrobić krzywdę. Byli przecież uzbrojeni. Myślę, że gdyby wywiązała się jakakolwiek walka, gdyby kogoś dorwali, to skończyłoby się to tragicznie. Nie mogę tego nazwać inaczej jak jakimś niesamowitym zezwierzęceniem, zbydleniem. Ci bandyci biegając po stadionie krzyczeli "j... Wisłę", ale co oni mają wspólnego ze sportem? Nic! Przyjechała policja, przesłuchała parę osób, ale czy doprowadzi to do wykrycia sprawców? Nie wiem. Na pewno to całe zdarzenie odbije się na klubie. Ludzie będą się bali przychodzić na mecze. Ja miałem dziś wziąć ze sobą wnuczkę i wnuka, szczęście od Boga, że woleli pójść na rolki. Nie chcę myśleć co mogłoby im się stać gdyby byli na trybunach. Jak przyszedłem do domu i chaotycznie opowiedziałem żonie o tym co się stało, to była zszokowana. Poszedłeś na mecz, a mogłeś nie wrócić - powiedziała...


Sędzia Dariusz Mirek uznał, że zagrożone zostało bezpieczeństwo zawodników i postanowił - w porozumieniu z piłkarzami obu drużyn - przerwać mecz.
Do tego momentu prowadziła Płaszowianka 2-0, po golach Rafała Flasińskiego (8. i 20. minuta).

 

Aktualizacja: 22:45

 


RK
bieza2b.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty