Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sporty zimowe
Show musi trwać, saneczkarze wrócą na tor2010-02-13 10:52:00 MAS

Międzynarodowa Federacja Saneczkarstwa (FIL) i Komitet Organizacyjny igrzysk w Vancouver (VANOC) zdecydowały, że tor saneczkowy w Whistler nie zostanie zamknięty i będzie dziś areną występów saneczkarzy. W piątek podczas treningu zginął na nim 21-letni Gruzin Nodar Kumaritaszwili.


Po pierwszych ustaleniach działaczy technicznych FIL oraz analizie taśm wideo z nagraniem wypadku federacja wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że gruziński saneczkarz wyszedł spóźniony z zakrętu nr 15 i nie zrekompensował tego błędu tak, żeby właściwie wejść w zakręt nr 16, ostatni na trasie i tak tragiczny dla niego. Spóźnione wejście w zakręt spowodowało, że chociaż próbował naprawić ślizg ostatecznie stracił kontrolę nad sankami, co skończyło się śmiertelnym wypadkiem. FIL stwierdza po odtworzeniu drogi jazdy Gruzina, że nie ma przesłanek, by teraz już uznać, że wypadek był spowodowany niedoskonałościami toru.

W oparciu o te ustalenia FIL zdecydowała ponownie otworzyć tor po  podwyższeniu ściany zabezpieczającej feralny zakręt oraz zmianie w  profilu lodu. Te poprawki nazwano w oświadczeniu FIL i VANOC prewencyjnymi, tak by uniknąć "tak ekstremalnie wyjątkowych wypadków jak ten, który się zdarzył".  Dwa odwołane wczoraj treningi mężczyzn odbędą się dziś, cztery godziny po nich odbędzie się trening kobiet. Na 17 miejscowego czasu zaplanowano pierwsze ślizgi zawodów. O 8.30 rano  (o 17.30 w Polsce) FIL i VANOC przeprowadzą wspólną konferencję prasową, w której wezmą udział Josef Fendt, prezydent FIL i Tim Gayda, wiceprezydent VANOC.

O bezpieczeństwie toru w Whistler mówi się od miesięcy, tymczasem według niektórych mediów zawodnicy z innych krajów niż Kanada mieli do niego ograniczony dostęp. Niektórzy saneczkarze, zwłaszcza z mniejszych krajów,  dopiero w tym tygodniu pierwszy raz w życiu zobaczyli na własne oczy najszybszy tor świata. Nikolos Rurua, minister kultury i sportu Gruzji, przypomina jednak, że Kumaritaszwili był na rekonesansie przedolimpijskim w Whistler i byłoby niesprawiedliwością powiedzieć, że saneczkarz był niewłaściwie przygotowane do testów na torze. To był wprawdzie jego drugi wypadek na treningu w Whistler - pierwszy zdarzył się w środę, nie ukończył wtedy drugiego z sześciu ślizgów - z tego faktu trudno jednak wyciągać dalekie wnioski. Tym bardziej, że na tym torze zderzenia zdarzały się o wiele bardziej doświadczonym zawodnikom niż debiutujący w igrzyskach Gruzin.  Dwukrotny mistrz olimpijski Armin Zoeggeler z Włoch miał wypadek na 11 zakręcie, gdy stracił kontrolę nad sankami, ale nie całkowicie. Był w stanie zjechać na dół trzymając sanki i własnych siłach zejść z toru.

- To bardzo rzadko sytuacja - komentuje wypadek Gruzina trzykrotny mistrz olimpijski , a teraz trener Niemiec Georg Hackl. Krótko przed wypadkiem twierdził, że tor jest bezpieczny. - Według mnie nie jest bardziej niebezpieczny niż tory gdziekolwiek indziej.

Prezydent MKOl Jacque Rogge jest w kontakcie z rodziną Kumaritaszwili i gruzińskim rządem. Ojciec zmarłego saneczkarza jest prezydentem Gruzińskiej Federacji Saneczkarstwa, a kuzyn Nodara członkiem sztabu trenerskiego ekipy. Siedmiu członków olimpijskiej delegacji z Gruzji zadeklarowało już, że zostaną na igrzyskach.

Podczas ceremonii otwarcia wypadek był głównym tematem wśród przedstawicieli sportów saneczkowych. - Moje myśli i modlitwy są z gruzińską ekipą olimpijską - napisał na Twitterze pilot bobslejowy Steven Holcomb. - Rodzina saneczkowa cierpi z powodu tej wstrząsającej straty.

Pod ogromnymi kółkami olimpijskimi blisko placu, na którym będą wręczane medale w centrum Whistler, zapłonęły znicze, wokół zdjęcia Kumaritashviliego ludzie kładą kwiaty.


MAS
wslidingc.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty