Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sporty zimowe
Małysz rozczarowany i zły: trener mówi, że to "kryminał"2009-11-27 21:49:00 ASInfo

Piątkowe wydarzenia w Kuusamo polscy kibice z pewnością zapamiętają na długo. Adam Małysz najpierw nie zakwalifikował się do sobotniego konkursu indywidualnego, a następnie oddał jeden z najdłuższych skoków w zawodach drużynowych. Najlepszy polski skoczek nie ukrywa jednak, że jest rozczarowany i zły.

A KRUCZEK ZDENERWOWANY...


- Mnie nie jest zimno, bo rozgrzewa mnie złość. Trzeba jednak jakoś przełknąć tę gorzką pigułkę. Jest takie powiedzenie - co cię nie zabije to cię wzmocni, mam nadzieję, że to się sprawdzi. Widać, że moje skoki zasługują na to, abym mógł startować jutro w konkursie indywidualnym, ale w takim razie zamierzam powalczyć w Lillehammer. Trener użył nawet mocnego określenia: "Tepes - kryminał"- mówił rozczarowany Małysz.

- Puszczono mnie, gdy wszystkie wskaźniki pokazywały na wiatr mocny z tyłu. Nie powinno tak to wyglądać. Nie wiem na jakich zasadach te kwalifikacje były rozgrywane, ale nie mam pretensji. Muszę walczyć dalej i wskoczyć do pierwszej dziesiątki, wtedy nie będę musiał się kwalifikować - kontynuuje "Orzeł z Wisły".

- Te skoki w zawodach drużynowych były bardzo podobne do kwalifikacji. Po pierwszej serii Robert powiedział nawet, że ten skok na 141,5 metra był gorszy niż ten w kwalifikacjach. Można się tylko ze złości roześmiać - przyznaje Małysz.

- Na pewno znowu będzie wiele dyskusji na temat nowych zasad. Im więcej takich konkursów jak ten, gdzie warunki są bardzo zmienne, tym częściej będzie się wracało do tego nowego systemu. Gdyby go zastosowano, wówczas kwalifikacje dokończono by wczoraj - uważa czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

- Jeśli chodzi o rywali, to nie interesowałem się dziś, jak skakali, więc trudno mi coś o ich dyspozycji powiedzieć. Jutro będę odpoczywał i mam nadzieję, że uda mi się nie myśleć o tych pechowych kwalifikacjach i pozytywnie się naładuję na Lillehammer - zakończył Adam Małysz.

Trener Kruczek zdenerwowany

W pierwszym konkursie drużynowym nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich Polacy zajęli piątą lokatę. Zwyciężyli faworyzowani Austriacy, a tuż za nimi uplasowali się Niemcy i Finowie. Trener Polaków, Łukasz Kruczek jest zadowolony z postawy swoich podopiecznych, jednak zdenerwowały go kontrowersyjne decyzje jury.

- To jest bardzo specyficzna i selektywna skocznia. Taką samą sytuację jak dziś mieliśmy wczoraj. Jeśli wiatr wieje mocno w plecy zaraz za progiem, to nawet świetnie skaczący zawodnik nie jest w stanie sobie poradzić - wyjaśnił opiekun polskiej kadry. - I tak stało się w przypadku Adama, ale również Kamila Stocha, Evensena, Schlierenzauera, a więc nie był to jednostkowy przypadek. Niestety, w ten sposób przeprowadzany jest ten konkurs, a przecież można było poczekać i nie wpuszczać zawodników na rozbieg w takich warunkach. Wydaje mi się to i śmieszne, i przykre.

Lider polskiej drużyny, Adam Małysz nie zdołał zakwalifikować się do sobotniego konkursu indywidualnego. - To był taki sam skok jak wszystkie, ale w trudnych warunkach. Kiedy Adam siedział na belce nie było aż tak źle, jednak gdy włączyło się zielone światło, to z każdą sekundą zaczęło robić się gorzej - dodał Kruczek.

- Właściwie można puścić zawodnika przy dowolnych warunkach, trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek w trosce o bezpieczeństwo. Ten konkurs oraz kwalifikacje sprawiały wrażenie, że dzisiaj robiono wszystko na siłę - mówił dalej trener.

W naszej drużynie najsłabszym ogniwem był dziś Piotr Żyła. - Skakał odrobinę słabiej, niż jeszcze w czwartek. W jego skokach nie było swobody. Natomiast pozostała trójka Adam, Kamil i Krzysiek zrobili swoje - skomentował Kruczek. - Myślę, że ich skoki pokazały, że są w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. Ogółem z wyników można być zadowolonym, z przebiegu konkursu nie, zwłaszcza z tych perturbacji z wiatrem.

W kwalifikacjach do sobotniego konkursu z dobrej strony pokazał się Marcin Bachleda, dla którego nie było miejsca w drużynie. - Nie można gdybać, co by było gdyby Marcin skakał, ponieważ każdy zawodnik jest inny i inaczej się zachowuje. Postawiliśmy na taki eksperymentalny skład, po skokach Piotrka, który skakał wczoraj podobnie i równo - wyjaśniał trener.

Najrówniejszym zawodnikiem w Kuusamo jak do tej pory był Krzysztof Miętus. - Od pierwszego skoku wszystkie skoki ma równe. Myślę, że jest to taki zawodnik, który w przyszłości będzie odnosił sukcesy - zakończył Kruczek.


Aktualizacja: 27.11.2009 22:15


ASInfo



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty