Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Sporty zimowe
TCS: Stoch i Żyła powalczą o czołowe lokaty2011-12-29 10:00:00

Pięciu polskich skoczków rozpoczyna dziś walkę o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni.  - Liczymy na dobre skoki zawodników, ale mamy świadomość tego jak wąska jest czołówka. Myślę, że przynajmniej  Kamil Stoch i Piotrek Żyła są w stanie walczyć o czołowe lokaty - zapowiada trener kadry Łukasz Kruczek.


Turniej Czterech Skoczni - jedna z najważniejszych imprez w tym sezonie?

Łukasz Kruczek: - Nie, to jest tylko magia. Turniej różni się od innych konkursów formułą przeprowadzania zawodów, jest prestiżowy, z dużymi nagrodami, natomiast podchodzimy do tych zawodów tak samo jak do innych. W momencie, gdy zaczniemy to traktować szczególnie, to jest duża szansa, że nam nie wyjdzie.

Z jakimi nadziejami ruszacie na Turniej?

- Liczymy na dobre skoki zawodników, bo o wynikach nie da się mówić. Mamy świadomość tego jak wąska jest czołówka. Obserwując tegoroczny Puchar Świata, to czasami 10-15 zawodników jest blisko siebie, wręcz na żyletkę i wszystko się może przestawić bardzo szybko. Jeśli jeden konkurs będzie loteryjny, wszystko stanie na głowie i mogą zdecydować współczynniki za wiatr. Może być wszystko, ale myślę, że przynajmniej ta dwójka - Kamil Stoch i Piotrek Żyła - są w stanie walczyć o czołowe lokaty.

Kamil jest wymieniany w gronie faworytów przez wielkie nazwiska austriackie.

- Zgadza się. Trudno nie być faworytem, gdy skacze się w tym sezonie kilka razy obok podium i kilka na nim staje, a za sobą ma się trzykrotne zwycięstwo w Pucharze Świata w poprzednim sezonie i wygrane w Grand Prix. Ale nie zapomnijmy o tym, że oprócz niego jest jeszcze co najmniej dziewięć innych nazwisk, które też są wymieniane w gronie faworytów i to najprawdopodobniej między nimi rozstrzygnie się Turniej. Może być jednak tak, że zajmie miejsce 10. ze stratą trzech punktów do zwycięstwa...

Zwycięstwo i rekord skoczni w Wiśle to na pewno dobry prognostyk dla Kamila.

- Takie zwycięstwo na pewno podbudowuje i pozwala wierzyć w to, że potrafi atakować. Akurat to mu dobrze wychodzi - atakowanie z dalszej lokaty. Natomiast co do samego rekordu, to nie przywiązywałbym wagi do niego, bo możemy za chwilę zrobić jeszcze jedną serię i tak ustawić rozbieg, że rekord na pewno zostanie pobity. To nie o to chodzi w skokach. Samymi rekordami się zawodów nie wygrywa, chodzi o dobre skoki.

Piotrek Żyła stoczył wyrównaną walkę z Kamilem o złoty medal mistrzostw Polski.


- Piotrek ma pewne problemy, ale cieszę się, że podczas mistrzostw skakał dobrze. W porównaniu z problemami, z jakimi się tutaj borykał na przedświątecznym treningu, to jest wręcz super. Nawet się wtedy śmialiśmy, że z takimi skokami nie załapałby się do składu na Puchar Kontynentalny. Ale pamiętamy o tym, że nawet gdy zawala skoki na treningu, mobilizuje się na zawody i dzisiaj to pokazał. Natomiast wiem, że potrafi skakać jeszcze lepiej, bo miał tutaj w piątek lepsze próby.

Na formę Stefana ma dalej wpływ kontuzja z sezonu letniego?


- Zakładaliśmy, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to po pięciu tygodniach od operacji wróci do normalnych treningów. Pojawił się dwutygodniowy poślizg, były pewne problemy. Natomiast w tej chwili jest motorycznie blisko swoich rekordów życiowych, to jest ok. Czego brakuje? Odpowiedniej ilości dobrych skoków. Zaczął dobrze skakać na igelicie dopiero podczas ostatniego zgrupowania przed zimą, to bardzo mało. Natomiast teraz pokazuje ich coraz więcej i można powiedzieć, że jest trzecim pewnym zawodnikiem. Nie robi puntów, ale jest cały czas w okolicy 30. miejsca. Brakuje niewiele i liczymy, że się już niedługo przełamie. Bo nie po to się jeździ na zawody, żeby startować w jednej serii.

W Turnieju zadebiutuje 17-letni Olek Zniszczoł. To zaskoczenie w tym sezonie?

- Nie, on już dobrze skakał latem. Teraz potwierdził to w Ałma-Acie i Erzurum, skacze dobrze, Robert Mateja nie ma do niego zastrzeżeń. W Turnieju nabierze doświadczenia, bo co innego skakać w Letniej Grand Prix, co innego w Pucharze Świata w Zakopanem, a co dopiero w Turnieju. Turniej kojarzy się nam wszystkim z piękną otoczką. Z drugiej to najgorsza impreza jeśli chodzi o przemieszczanie się, logistykę. Czasem piętrzą się takie problemy, jakich nie doświadczamy nigdzie indziej. Normalnie wszystko można elegancko poukładać, ale na Turnieju się nie da.

Zamierzacie startować w całym Turnieju w tym samym składzie?

- Zobaczymy. Trochę się to ułożyło nie po naszej myśli, bo liczyliśmy na sześć miejsc. Wtedy od razu podałbym pełen skład - piąte i szóste miejsce to byliby Maciej Kot i Tomasz Byrt bez dyskusji. Teraz może być jednak tak, że ktoś kogoś wymieni w połowie Turnieju. Myślę, że ci młodzi zawodnicy nie będą walczyć o klasyfikację generalną. Chcielibyśmy, ale myślę, że to jeszcze nie w tym roku. Teraz mają złapać doświadczenie.

Przed świętami trenowaliście w Wiśle. Widać już jakąś poprawę u zawodników?

- Malinka to taka skocznia, która rogi pokazuje od razu. To nie jest łatwy obiekt, w dodatku nie ma jeszcze optymalnego profilu - w niektórych miejscach śniegu jest za dużo, co dodatkowo utrudnia zawodnikom latanie. Bardzo długo czekaliśmy na ten obiekt, tak samo zresztą jak na ten w Szczyrku, który jest jeszcze trudniejszy od Malinki. Jeśli obie skocznie będą gotowe, to będziemy w stanie wracać po zawodach choćby na jeden trening, 5-6 skoków. Wtedy będzie można być spokojnym  o przyszłość. Z doświadczenia wiemy jak to było w sezonie letnim, a także rok temu - kiedy tylko potrenowaliśmy w Wiśle i Szczyrku, a później jechaliśmy na zawody, od razu był dobry start. Gdy brakuje nam tych skoczni, zresztą w ogóle skakania, to rodzą się problemy.

Rozmawiała: Alicja Kosman/PZN





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty