Kamil Stoch wskoczył w środę na najniższy stopień podium Letniego Grand Prix w Szczyrku. - To dla mnie kompletne zaskoczenie - mówił, dodając, ze skocznia Skalite jest jego ulubioną.

- Uważam, że plan treningowy, który w tym roku przygotował nasz sztab jest bardzo dobry. Jest progres, ale on idzie stopniowo. Cieszę się, że nie tylko ja, ale i pozostali nasi zawodnicy skaczą coraz lepiej, zajmujemy coraz wyższe miejsca. Dobrą rzeczą jest to, że tylu nas wchodzi do finałowej trzydziestki i coraz lepsi jesteśmy jako drużyna - mówił trzeci zawodnik konkursu w Szczyrku Kamil Stoch. - Konkurs stał na bardzo wysokim poziomie. Cieszę się, że najwierniejsi kibice byli i dopingowali nas. To dla nas bardzo dobre i motywujące do dobrego skakania. Cieszę się też, że pogoda wytrzymała.

Polak ostrożnie ocenia polskie szanse w konkursie drużynowym, ale zapowiada walkę. - Nie będę mówić, że wygramy, postaram się być realistą i powiem, że jeżeli będzie podium, to będzie bardzo dobrze. Postaramy się oddać swoje najlepsze skoki, na tym się teraz koncentrujemy. Lato to nie jest czas na to, aby szaleć, tylko stopniowo poprawiać swoje próby.


Lotos Poland Tour toczy się na trzech polskich skoczniach. Stochowi najbardziej odpowiada Skalite. - Chyba najbardziej odpowiada mi skocznia w Szczyrku, ją najbardziej lubię. Na zawodach jest trochę inne skakanie niż na treningu. Skocznia może się wydawać fajna, ale gdy przyjdą zawody, już nie skacze się tak daleko. W polskich konkursach - obojętnie gdzie - najbardziej lubię to, że mamy tylu kibiców i z tego czerpiemy dodatkową energię do walki, a wtedy jest nam dużo łatwiej.

W tym roku letnie Grand Prix rozpoczęła się wcześniej niż zwykle. - Dla mnie nie ma różnicy, ile jest konkursów latem. W tym roku planuję, że będzie ich nieco mniej niż w roku ubiegłym, natomiast bardzo się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że letnie zawody zaczną się w Polsce i będziemy mieć okazję porównać się tutaj tak wcześnie z innymi zawodnikami. Nie musimy jeździć gdzieś daleko na zawody, tylko skaczemy u siebie - zakończył zawodnik.
Alicja Kosman/PZN