Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Lider z Jaśkowic zdobył Proszowice

Proszowianka Proszowice - Wiślanie Jaśkowice 0-2 (0-0)

0-1 Podgajny 48
0-2 Radziszewski 80

PROSZOWIANKA: Zawartka - Jelonkiewicz, Szaporów, Grzegorczyk, Jasielski (35 Gałkowski) - Wrona, Gorzkowski, T. Przeniosło, Perlik (70 Kutela) - M. Przeniosło, Kowalski (70 Jarzmik).
WIŚLANIE: Grzesiak - Maciej Morawski, J. Morawski, Marcin Morawski, Celarski - Rzeszótko (46 Godyń), Kapusta (78 Radziszewski), Kazek, Sady - Ożóg (46 Podgajny), Wcisło (70 Antosiewicz).

Pierwsza połowa była wyrównana, obie strony miały po parę okazji, ale ich nie wykorzystały. Kluczowe okazało się wejście do gry po przerwie nowego napastnika Wiślan - Podgajnego. W 48. minucie przejął on piłkę na 30. metrze, podciągnął 5 metrów i strzelił w samo "okienko". Lider z Jaśkowic przypieczętował sukces na 10 minut przed końcem, gdy Radziszewski dostał prostopadłe podanie od Antosiewicza i w sytuacji "sam na sam" trafił do siatki na 2-0.

- Mogliśmy zdobyć w drugiej połowie więcej goli, ale nie wykorzystaliśmy kilku kontr. W ostatniej minucie Podgajny miał bardzo dobrą okazję, lecz z 10 metrów uderzył nad poprzeczką. Gospodarze mieli najlepszą sytuację chyba na trzy minuty przed końcem. Nasz bramkarz sparował wprawdzie strzał, ale piłka toczyła się do naszej bramki, na szczęście wybił ją w ostatniej chwili obrońca Maciej Morawski - powiedział Janusz Morawski, działacz i piłkarz zespołu z Jaśkowic.

Trener Proszowianki, Krzysztof Sobesto, przyznał, że przeciwnik był zdecydowanie lepszy, ale mimo to można było uzyskać lepszy wynik:
- Oba gole straciliśmy po naszych błędach. Pierwszego po tym jak nasz środkowy obrońca właściwie podał piłkę napastnikowi Wiślan. Drugiego z kolei po wybiciu piłki wślizgiem przez Gorzkowskiego w kierunku środka boiska, skąd goście błyskawicznie wyprowadzili akcję bramkową.
- Nasze boisko sprzyja grze technicznej i w meczu z przeciwnikiem przewyższającym nas warunkami fizycznymi trzeba było grać dołem, krótko i kombinacyjnie. Tak, niestety, graliśmy tylko chwilami. I wtedy nasza mała gra przynosiła efekt. Po jednej z takich akcji szansę bramkową miał M. Przeniosło, ale strzelił obok słupka.

 

rst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty