Wiślanie pokonali silny personalnie Świt i byli gotowi - w przypadku potknięcia Zieleńczanki - na awans.

VI liga krakowska: Wiślanie Jaśkowice - Świt Krzeszowice 3-2 (1-1)

1-0 Marcin Morawski 22
1-1 Dąbek 34
2-1 Ożóg 55 (karny)
2-2 Bagnicki 62
3-2 Sady 78
WIŚLANIE: Grzesiak - Maciej Morawski, Janusz Morawski, Celarski, Ignacok - Rzeszótko (68 Kapusta), Marcin Morawski, Radziszowski, Sady - Ożóg (56 Podgajny), Wcisło (83 Antosiewicz).

Gospodarze objęli prowadzenie w 22. minucie - po wyrzucie z autu piłkę głową skierował do siatki Marcin Morawski. Wkrótce rywale wyrównali, centrę Bagnickiego na "długi" słupek wykorzystał Dąbek. Do przerwy było 1-1, chociaż powinno być 2-1. W 42. minucie za faul na Wciśle Wiślanie mieli karnego, ale strzał Radziszowskiego obronił bramkarz Świtu.

Co nie udało się w pierwszej połowie, udało się na początku drugiej. Znów faulowany był Wcisło, ale tym razem wykonawcą jedenastki był Ożóg i pokonał golkipera krzeszowiczan. Goście szybko doprowadzili do remisu - po centrze z wolnego celną główką popisał się Bagnicki. Zwycięskiego gola Wiślanie zdobyli na 12 minut przed końcem po tym jak Wcisło wycofał piłkę na 5. metr, a Sady wślizgiem skierował ją do bramki.

- Mecz był wyrównany, ale to my mieliśmy więcej sytuacji bramkowych, między innymi do pustej bramki nie trafili Sady i Podgajny. Goście z kolei zaliczyli strzał w słupek przy stanie 2-1 - powiedział Janusz Morawski, działacz i zawodnik Wiślan.

Dla Ryszarda Kruka był to ostatni mecz w roli trenera Świtu.

st