Sokół Kocmyrzów - Gościbia Sułkowice 1-2 (0-0)

1-0 P. Kałkus 70
1-1 ??? 86
1-2 ??? 90
Żółte kartki: Szymski, Sado - D. Stokłosa.
SOKÓŁ: Szymski - Piątek, Dominik, Sado, D. Kałkus, Dudziński (73 Sochacki), M. Rudziński (46 Wąs), Brak, Marczykiewicz (60 P. Kałkus), Łach, Zawrzykraj.

Nic nie wskazywało na to, że Gościbia wyjedzie z Kocmyrzowa z 3 punktami. Tymczasem w końcówce meczu goście przeprowadzili trzy zabójcze kontry, dwie z nich zakończyły się bramkami. Nie bez winy byli obrońcy drużyny gospodarzy...

To był bardzo dziwny mecz. Sokół cały mecz przeważał, ale klarownej sytuacji, poza tą, która zakończyła się golem, nie miał...

- Wszystkie strzały naszych zawodników albo były na wiwat albo blokowali je obrońcy albo łapał bramkarz - mówi Zbigniew Kaczor, prezes Sokoła. - Z dużej przewagi w polu nic nie wynikało. Gościbia niczym się nie wyróżniała. W pierwszej połowie miała jedną klarowną sytuację, ale Szymski nie dał się pokonać. Po przerwie miała drugą, też niewykorzystaną.

Gospodarze objęli prowadzenie w 70. minucie po tym jak P. Kałkus dostał piłkę za plecy obrońców i z 5 metrów strzelił do siatki między bramkarzem a słupkiem. Sułkowiczanie wyrównali kilka minut przed końcem po fatalnym kiksie P. Kałkusa, zawodnik gości znalazł się w sytuacji "sam na sam" i uderzył w "krótki" róg. Zwycięskiego gola zdobyła Gościbia tuż przed końcem, gdy nie pilnowany kompletnie piłkarz dostał piłkę na głowę i trafił do bramki z 5-6 metrów...

rst