Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Gałkowski rozruszał Proszowiankę, a beniaminek zapłacił frycowe

Proszowianka Proszowice - Grębałowianka Kraków 3-1 (0-0)

1-0 M. Przeniosło 71
2-0 T. Przeniosło 76 (karny)
2-1 Sowa 81
3-1 M. Przeniosło 83

Czerwona kartka: T. Przeniosło (P, 77, za usiłowanie uderzenia przeciwnika).
PROSZOWIANKA: Zawartka - Grzegorczyk, Szaporów, Jelonkiewicz (55 Figurski), Jasielski - Wrona, Gorzkowski, T. Przeniosło, Kutela (65 Gałkowski) - Sowa (55 Kowalski), M. Przeniosło.
GRĘBAŁOWIANKA: Piechnik - Rajca, Bujak (75 Wilk), Ochlust, Walczak - Lampart, Oleś (56 Grzesik), Krawczyk (70 Nawrot), Sowa - Kwater (59 D. Karaś), G. Mikołajczyk.

Wkrótce więcej

Wszystkie cztery gole padły w końcówce meczu, ale to wcale nie oznacza, że przez 70 minut na boisku nic się nie działo. Gra była ciekawa, dużo było walki, sporo sytuacji bramkowych nie wykorzystanych przez obie drużyny.

Drużynę Proszowianki rozruszał Gałkowski, który wszedł w 65. minucie i asystował przy wszystkich bramkach gospodarzy. Najpierw wrzucił piłkę z lewej strony, a M. Przeniosło uderzył głową po "długim". Wkrótce został sfaulowany z boku pola karnego przez Lamparta, a jedenastkę wyegzekwował T. Przeniosło. Z jego podania M. Przeniosło strzelił w dolny róg ustalając wynik meczu na 3-1.

Gola dla gości zdobył Sowa - pięknym, piekielnie silnym wolejem z 16 m. Był to gol z cyklu "stadiony świata".

- Mieliśmy jeszcze kilka okazji, między innymi Wrona trafił w słupek, a gola straciliśmy po błędzie - mówi Wojciech Socha, trener Proszowianki. - Przeważaliśmy, byliśmy drużyną lepszą, dojrzalszą. W ostatnich minutach rywale nas przycisnęli, ale nie stworzyli żadnej sytuacji bramkowej.

- To był dziwny mecz i trudno uwierzyć, że równie dobrze mogło być odwrotnie i to my mogliśmy wygrać 3-1! I też byłby to wynik sprawiedliwy! - uważa Sławomir Świeca, trener Grębałowianki. - Cóż, zapłaciliśmy jako beniaminek frycowe, mogę tylko pogratulować zwycięzcom. W pierwszej połowie mieliśmy bodaj trzy czy cztery "setki". Oleś lobował bramkarza, ale nie trafił w bramkę, doskonałych okazji nie wykorzystali Sowa, Kwater i Lampart. Rywale też mieli ze dwie szanse, ale też byli nieskuteczni. Pod koniec meczu straciliśmy aż trzy gole, z czego... dwa i pół po naszych błędach. Przy pierwszej bramce trzech naszych zawodników stało i patrzyło jak piłka spada na głowę piłkarza Proszowianki. W sumie graliśmy naprawdę dobrze, byliśmy lepsi kondycyjnie, ale zabrakło skuteczności. Zabrakło też kilku podstawowych graczy - Orlewicza, T. Karasia, K. Mikołajczyka, Korfela. Ich nieobecność miała wpływ na naszą postawę. Z tej porażki z pewnością wyciągniemy wnioski.

 

rk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty