Bardzo emocjonujący był finał Pucharu Polski na szczeblu oświęcimskiego podokręgu z udziałem piątoligowców, ale ostatecznie po raz drugi z rzędu po to trofeum sięgnęli przeciszowianie.

Przeciszovia Przeciszów - Niwa Nowa Wieś 2-1 (1-0)

1-0 Chrapkiewicz 23
1-1 Swarzyński 76 (karny)
2-1 Rydz 82
Sędziował Krzysztof Jakubik z Oświęcimia. Żółte kartki: Kudłacik, Klakla, Żurek (dwie) - Tomala (dwie), Chwierut (dwie). Czerwone kartki: Żurek (90) - Tomala (90), Chwierut (84), S. Tlałka (niesportowe zachowanie). Widzów 350.
PRZECISZOVIA: Kudłacik - Grubka, Klakla, Skrobacz, Żurek - Całus (72 Mikołajczyk), Chrapkiewicz, Rydz, Ortman (63 Poręba), Jarosz (81 Bartula), Kowlaczyk (62 Gałgan).
NIWA: Pałamarczuk - Makowski, Tomala, Noworyta - Ryłko, M. Naglik (46 Chwierut), Swarzyński, K. Bączek, Piskorek - Dubiel, S. Tlałka.

Wynik otworzył Chrapkiewicz, decydując się na strzał z 16 m po długim rogu.

Do remisu doprowadził Swarzyński, wykorzystując karnego, podyktowanego za faul na S. Tlałce.

Wynik ustalił Artur Rydz, trafiając do siatki bezpośrednio z wolnego. Była to bramka - jak podkreślili postronni obserwatorzy meczu - godna stadionów świata.

Jeszcze w 90. minucie do siatki trafił Tomala, ale sędzia gola nie uznał, orzekając, że grający trener gości faulował Kudłacika. - To jakiś żart - pieklił się Andrzej Tomala. - Przecież miejscowy bramkarz wskoczył mi na plecy, więc o żadnym faulu nie było mowy. Sędzia swoją decyzją wyprowadził mnie z równowagi, więc powiedziałem mu kilka cierpkich słów. Ujrzałem drugą żółtą kartkę, a do ostrej wymiany zdań włączył się Sławek Tlałka i on od razu wyleciał z boiska - dodał szkoleniowiec Niwy.

- Już przed przerwą powinniśmy byli rozstrzygnąć losy meczu, bo okazji mieliśmy sporo i tym samym oszczędzilibyśmy sobie nerwowej końcówki - powiedział Sławomir Frączek, trener przeciszowian.

ADI