Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
RYSZARD NIEMIEC: Piłkarska Unia Tarnów dogorywa, osierocona przez zarządców Zakładów Chemicznych, władze miasta i lokalny biznes2012-03-26 19:05:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (125)

Pisane żółcią


Jak Małopolska długa i szeroka, trwają usilne dociekania hurraoptymistów mające na celu przeniknięcie niedalekiej przyszłości regionalnych potencji futbolowych… Idzie bowiem o to, że przy tak mało przewidywalnej dyscyplinie, zdarzyć się może drugi cud nad Wisłą, a o ekstraklasę otrze się nie tylko Termalica z Niecieczy, ale i Kolejarz Stróże! Żeby było jeszcze cudowniej, do awansu na zaplecze ekstraklasy sposobi się Okocimski KS, a w jego ślady, całkowicie niespodziewanie wkroczyła niepołomicka Puszcza! Na ich miejsce, całkiem serio wybiera się ekipa z Nowego Wiśnicza…

No i mają serdeczne zmartwienie wszyscy wyznawcy doktryny o wielkiej piłce, która rozkwitać może jedynie w wielkich miastach. Dla felietonisty temat romantycznych, małych portów, do których chce zawitać żegluga wielka, to frajda intelektualna, ale też samograj, wielokrotnie eksploatowany. Dlatego podchodzę twórczo do tej drugiej strony medalu, której sednem jest opresja klubów piłkarskich w małopolskich właśnie miastach o sporych ambicjach kulturotwórczych. Na samej szpicy ich awangardy - miasto Tarnów, drugie pod względem ludnościowym w regionalnym rankingu. O skali jego aspiracji niech świadczy idea, przyświecająca jego politykom, proponującym w 1998 roku, aby nie Kraków, ale właśnie gród nad Wątokiem, został stolicą województwa małopolskiego! Ten sam Tarnów, w odróżnieniu od Nowego Sącza, który własnowolnie i z samobójczym entuzjazmem szykował się do oddania statusu wojewódzkiego, walczył jak lew przeciwko wcieleniu do grona starostw. Nośnikiem dumy i patriotyzmu lokalnego zawsze był w Tarnowie sport wyczynowy, którego perłą w koronie zawsze była piłka nożna. Już przed wojną piłkarze Tarnovii rywalizowali z przemyską Polonią o wiele mówiącą ksywę „polskiej Barcelony”, a po wojnie wdarli się niespodziewanie do 12-drużynowej elity ekstraklasy. Tarnów przez całe dekady był matecznikiem szczypiorniaka, żużla, niezłej siatkówki żeńskiej, stąd wychynęła śp. Marysia Kusion-Bibro-Pokorny, rekordzistka Polski w skoku w dal, wielokrotna olimpijka, tu działał fantastyczny, żydowski klub tenisa stołowego, w którym znalazł przytulisko emigrant z okupowanego Wiednia - mistrz świata Bergmann.

W zmieniającej się prospericie sportów zespołowych i indywidualnych, zjawiskiem trwałym, nieprzerwanie ogniskującym zainteresowanie opinii społecznej jej losami i poziomem sportowym byli piłkarze Unii. W swoim czasie sięgali nawet po pierwszoligowe szlify, co nie znaczy, że uchronili się przed regresem gry w lidze czwartej. Zawsze wszakże słynęli ze znakomitej pracy z młodzieżą, na czym korzystały słynniejsze kluby takie, między innymi, jak Cracovia (Hausner), Wisła (Leśniak), Stal Mielec (Oratowski). Unia od zarania była klubem zakładowym Azotów z jednej strony, początkowo skupiającym emocje miezkańców fabrycznej dzielnicy Mościc, zaś z czasem całego Tarnowa i okolic, jako że Zakłady Chemiczne, zatrudniając kilkanaście tysięcy pracowników, dowoziły ich z miejscowości oddalonych niekiedy o kilkadziesiąt kilometrów.

Dziś piłkarska Unia dogorywa, osierocona przez zarządców Zakładów Chemicznych, przez władze miasta na czele z prezydentem i rajcami, przez środowisko lokalnego biznesu. W Azotach, których naczelnym menedżerem jest - o paradoksie! - niegdysiejszy wyczynowiec i działacz sportowy Jerzy Marciniak, wszechwładnie panuje duch eksministra skarbu Aleksandra Grada. Tenże były wojewoda tarnowski, były zastępca wójta gminy Pleśna, geolog i polityk, rzucił z ministerialnej ambony hasło odwrócenia się spółek skarbu państwa od sportu wyczynowego. A, że stał za nominacją Marciniaka na urząd prezesa Azotów, jego dyrektywa, gdzie indziej jawnie olewana, w Tarnowie stała się obowiązującym kursem. Z roku na rok, z sezonu na sezon, zaangażowanie zakładów w klub piłkarski malało systematycznie, aż doszło do stanu zerowego! Azoty jako firma pozostająca w koncernowym związku z pokrewnymi zakładami z Polic i Kędzierzyna, finansują w tych niewielkich ośrodkach zespoły siatkarskie. Tam idzie tak wielka kasa, że gdyby dziesiąta część skapnęła na Unię, problemy organizacyjne byłyby rozwiązane.

Niestety, z tarnowskiej talii wyczynu wybrano sekcję żużlową, w  której lukratywne gaże zapewniono chmarze rozmaitych ścigantów zagranicznych i tych przelotnych ptaków z całej Polski, garnących się w tę stronę w pogoni za pieniędzmi. Zawodników związanych z klubem na stałe można policzyć na palcach jednej reki. Przylatują na mecz samolotami lub zjeżdżają karawanami, wyjadą na tor, pobiegną do kasy i żegnaj Tarnowie do następnego meczu! Idzie na ten cyrk parę ładnych milionów złotych, a kilkaset orlików, żaków, młodzików i trampkarzy uprawiających piłkę nożną w Unii musi zadowolić się głodową subwencją samorządową. Miasto Tarnów to drugi potencjalny mocodawca i opiekun Unii, tym hojniejszy, bo jego włodarz to przecież długoletni pracownik i prezes zarządu Azotów! Niestety, Tarnów pod tym względem nie chce równać do Gliwic, Zabrza, Kielc czy Nowego Sącza, które to miasta wzięły na siebie utrzymanie wyczynowego klubu piłkarskiego. Tarnów dryfuje raczej ku wzorcom małomiasteczkowym: Skawiny, Kęt, Miechowa, gdzie z naturalnych względów, a niekiedy z niedostatku wyobraźni ojców miasta, Skawinka, Hejnał czy Pogoń niekiedy nie znają dnia ni godziny! Jeśli nie obciach, to na pewno wstyd…

Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty