Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)

Górnik Wieliczka - Beskid Andrychów 1-2 (0-2)

0-1 Derek 19

0-2 Fryś 45+3

1-2 Pazurkiewicz 66

Sędziowali: Adrian Koper - Marek Budziosz, Tomasz Kondrał (Jędrzejów). Żółte kartki: Ślęczka, Pazurkiewicz, Łyduch - Derek. Czerwona kartka - Felsch (39, faul taktyczny). Widzów 150.
GÓRNIK:
Juszczyk - Zajda (46 Łyduch), Górski, Staszewski (87 D. Skiba), Domoń - Liput, Gruszka, A. Skiba, Ślęczka (66 Nędza), Nowak - Pazurkiewicz.
BESKID: Felsch - Kaczmarczyk, Luty, Walczak, Kukuła - Derek, Sobala, Czarnik (42 Syty), Chowaniec (90 Galos) - Knapik, Fryś (86 Adamus).

Gospodarze zaczęli z dużym rozmachem i już w 8 minucie mogli objąć prowadzenie. Piłkę na dłuższy słupek wrzucił Piotr Gruszka, ale Tomasz Liput nie zdążył zamknąć akcji. Beskid w 19 minucie objął prowadzenie. Z prawej strony zagrał futbolówkę Dariusz Fryś i zupełnie nie pokryty Grzegorz Derek miał sporo czasu, aby przymierzyć z 20 metrów w róg.  Sebastianowi Juszczykowi pozostało wyciągać piłkę z siatki. O losach potyczki mogła zadecydować sytuacja z 39 minuty. Po prostopadłym podaniu na czystą pozycję wybiegł Łukasz Nowak i kiedy tuż przed linią pola karnego próbował minąć bramkarza gości został sfaulowany. Decyzja arbitra mogła być jedna - czerwona kartka dla Jacka Felscha, byłego gracza Górnika Wieliczka. Na murawie pojawił się rezerwowy bramkarz Kamil Syty i od razu popisał się skuteczną interwencją po wolnym Artura Skiby. Wprawdzie dobijał jeszcze Łukasz Pazurkiewicz, ale z linii bramkowej wybił futbolówkę kapitan przyjezdnych - Arkadiusz Kukuła.
Mając przewagę jednego zawodnika wieliczanie zaczęli grać spokojnie i od razu osiągnęli przewagę. I kiedy wydawało się, że wyrównanie wisi na włosku, zespół z Andrychowa przeprowadził zabójczą kontrę. Z prawego skrzydła zacentrował Przemysław Knapik i Dariusz Fryś głową wpakował piłkę do bramki! - Czterech naszych graczy plus bramkarz miało przypilnować dwóch zawodników rywala i tego nie zrobili - powiedział trener Górnika, Maciej Musiał.
Po zmianie stron dominacja gospodarzy była spora i nie podlegała dyskusji, ale zbyt duża ilość prostych błędów - zwłaszcza w defensywie - sprawiała, że andrychowianie przerywali akcje i stwarzali pozycje. W 48 minucie Artur Skiba - po kiksie golkipera - główkował, ale nie trafił w bramkę. Po chwili strzelał Pazurkiewicz, lecz w tym wypadku Syty był na posterunku. W 58 minucie błąd popełnił - przy rozpoczęciu akcji - Grzegorz Staszewski, jednak Fryś nie skorzystał z prezentu i uderzył wysoko ponad bramką. Za moment znów Fryś poradził sobie ze stoperami i ponownie nie trafił. To się szybko zemściło; w kontrataku Pazurkiewicz wygrał pojedynek biegowy z Jarosławem Lutym i w sytuacji sam na sam strzelił pewnie i celnie. W 89 minucie Pazurkiewicz mógł doprowadzić do remisu, lecz mając przed sobą tylko golkipera huknął wprost w niego.
- Prowadząc 2-0 cofnęliśmy się i grając agresywnie staraliśmy się przerywać akcje Górnika. I to nam się udało, z czego bardzo się cieszę - mówił grający szkoleniowiec gości, Mirosław Kmieć, który tym razem nie pojawił się na murawie. - Nie byłem przygotowany do meczu - z humorem podsumował.
Andrzej Godny


Jutro zaprezentujemy wypowiedzi obu trenerów, którzy podsumowali nie tylko to spotkanie, ale i rundę jesienną.

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty