Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Pierwsze u siebie zwycięstwo Kmity

Kmita Zabierzów - Juventa Starachowice 2-1 (1-1)

1-0 Burzyński 39
1-1 Anduła 43
2-1 Szwajdych 54
Sędziowali Paweł Kukla oraz Jakub Ślusarski i Paweł Kostkiewicz (Kraków). Żółte kartki: Trzmielewski - Gołasa. Czerwona kartka - Gołasa (2. żółta po zakończeniu meczu za niesportowe zachowanie). Widzów 70.

KMITA: Iliński - Krauz, Kozubowski, Powroźnik, Kominiak (46 Trzmielewski) - Strojek (74 Wojdała), Sepioł (63 Grochola), Kaczor - Szwajdych, Burzyński, Mitka (89 Mazela).
JUVENTA: Wróblewski - Dudek, Gębura, Pastuszka, Gołasa - Kopeć (67 Ryński),  Gruszczyński (56 Wójtowicz), K. Drej, Tobiszewski - Anduła (67 Płusa), Wójcik (59 Pyszczek).

Pierwsze zwycięstwo na własnym boisku odniósł w tym sezonie III ligi piłkarskiej Kmita Zabierzów, pokonał mocną Juventę Starachowice 2-1. To był czwarty mecz zabierzowian pod wodzą Krzysztofa Bukalskiego i czwarty z rzędu ze zdobyczami punktowymi. Nowy trener sporo zmienił, od ustawienia począwszy, a młodemu zespołowi udaje się z żywiołowej zadziorności zrobić dobry pożytek.

 

Bukalski przeszedł z ustawienia 4-4-2 na bardziej ofensywne 4-3-3: - To młody zespół i moim pierwszym wrażeniem po spotkaniu z nim było, że chłopcy rwą  się do przodu. Robią to dobrze, chcą tak grać, więc chciałem im to tylko ułatwić - tłumaczy swój wybór. Jeszcze szerszą ławą do pierwszego składu weszli do jego zespołu młodzi zawodnicy i radzą sobie coraz lepiej. Dawid Burzyński znów zdobył dziś bramkę (w poprzednim meczu w Andrychowie dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców), dużo wnosił do gry szarpiący skrzydłem do końca meczu Kamil Mitka. W środku boiska nieźle radził sobie Tomasz Kaczor. Zwycięstwo nad dobrze poukładanym zespołem Juventy nawet jej trenera Arkadiusza Bilskiego skłoniło do pochwał: - Kmita nie zasługuje na to miejsce w tabeli, na którym się znajduje. Jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie, to całkiem dobry zespół III ligi.

Kmita przede wszystkim w tym był dziś lepszy, że potrafił wykorzystać swoje szanse. Po żywiołowym początku w wykonaniu gospodarzy (w nim tylko mocno niecelny strzał Kaczora) Juventa przejęła kontrolę nad wydarzeniami.  W 9. minucie Tobiszewski groźnie główkował tuż obok słupka, strzał mógł być celniejszy, gdyby nie przeszkodził mu skutecznie Powroźnik. Kmita dopiero w 32. minucie po raz pierwszy strzelał celnie. Kaczor z 25. metrów posłał piłkę prosto w ręce Wróblewskiego, za chwilę Strojek z rzutu wolnego też nie sprawił większego kłopotu Wróblewskiemu. Powiodła się kolejna próba. Szwajdych prawą stroną podciągnął z piłką aż do końcowej linii, a stamtąd dośrodkował w pole karne do wbiegającego przed bramkę Burzyńskiego, ten w tempo wszedł w akcję i głową posłał piłkę do celu. Za chwilę bardzo dobrze strzelał po własnej akcji prawą stroną Mitka, piłkę mierzoną w górne okienko wybił bramkarz Juventy.


Kmita nie dowiózł prowadzenia do przerwy. W 43 minucie Wójcik strzelał na bramkę z lewej strony i trafił w słupek, a Anduła dopadł do odbitej piłki i posłał ją do siatki po tzw. długim rogu. Goście mogli jeszcze podwyższyć w 45. minucie. W zamieszaniu pod bramką Kmity Iliński wypuścił piłkę z rąk, próbował jeszcze dopaść do niej Gębura, ale jego strzał został zablokowany.


Druga połowa dość szybko przyniosła Kmicie prowadzenie, którym najbardziej był chyba zdziwiony strzelec bramki - Szwajdych. Sepioł podał mu piłkę ze środka boiska i zawodnik Kmity znalazł się przed linią obrońców Juventy. Jakby z ociąganiem, może czekając na gwizdek o spalonym w wolnym tempie podciągnął parę metrów pod bramkę i wciąż jakby bez przekonania strzelał lekko - ale technicznie doskonale - obok bramkarza. Tak zrobiło się 2-1.  Goście cztery minuty później mogli wyrównać.  Wójcik dwa razy strzelał w polu karnym, najpierw wybił piłkę nogami Iliński, a za drugim razem zablokował ją jeden z obrońców.
Gole już do końca nie padły, ale było jeszcze kilka ciekawych chwil.  Bardzo ładna była akcja Kmity z 78 minuty. Po znakomitym prostopadłym podaniu Wojdały, piłkę po prawej stronie przejął Mitka i wyszedł sam na bramkarza, ale wybrał zły wariant strzału, półgórnego, z którym poradził Wróblewski, wybijając piłkę w pole. Przejął ją Kaczor na 16. metrze, ale z jego strzałem także dobrze poradził sobie bramkarz Juventy. Z prób Tobiszewskiego (81) i Gołasy z Ryńskim nic już nie wyszło.


- Mieliśmy swoje sytuacje i ich nie wykorzystaliśmy, a takie niewykorzystane sytuacje się mszczą, tak się dziś stało. Kmita swoje sytuacje wykorzystał - komentował trener Juventy Arkadiusz Bilski.


- Cała drużyna zasuwała dziś, to nie był pierwszy mecz, w którym chłopcy dają z siebie wszystko - mówił po meczu trener Kmity Krzysztof Bukalski - Przeciwnik był bardzo dobrze zorganizowany, podchodził bardzo wysoko, nie dał nam rozgrywać piłki, stwarzał sobie groźne sytuacje poprzez aktywny pressing. To pierwsze zwycięstwo u nas, ale to był czwarty mój mecz z tym zespołem i w każdym chłopcy dają z siebie 100 procent, jestem zbudowany ich postawą. Widać, że chcą atakować, mają charakter, lubią walczyć. To jest ciekawy zespół, który w przyszłości będzie stać na coś więcej niż tylko walka o utrzymanie - podkreślał Bukalski.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty