Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Niemrawy remis

Glinik Gorlice - Lubrzanka Kajetanów 0-0

Sędziował Michał Fudala (Brzesko). Żółte kartki: Sobieraj, Waldoń, Cedro. Czerwona Kartka: Nwachukwu (48, uderzenie rywala bez piłki). Widzów 400.
GLINIK: Kantor - Martuszewski, Szary, T. Olech, Mroczka - Besbir, Yahiya (46 Kurowski), Skowroński (88 Czechowicz), Zapała - Juruś (75 Merklinger), Nwachukwu.
LUBRZANKA: Zieliński - Waldoń, Sobieraj, Stefański, Treter - Siwek, K. Bracha, Jaworski (70 Cedro), Woszczycki - Supierz (80 Staszewski), M. Bracha.

Punkt to zaledwie druga zdobycz Lubrzanki w tym sezonie na wyjeździe. Glinikowi ten wynik raczej chluby nie przynosi, ale też na więcej gospodarze nie zasłużyli. Niemal całą drugą połowę rozegrali w dziesiątkę po usunięciu z boiska krewkiego Nwachukwu, co przy słabej dyspozycji w tym dniu, dodatkowo utrudniło im zadanie.

Okupujący dolne rejony tabeli goście z Kajetanowa wcale nie byli w Gorlicach chłopcem do bicia.  Ich akcje z pierwszych dwudziestu minut pachniały golami. Dwukrotnie - w 11. i 12. minucie strzałami z pola karnego próbował szczęścia M. Bracha, najpierw uderzał obok bramki, a za drugim razem piłkę złapał Kantor. Ten wyprzedził też rywali i wyłapał piłkę, gdy po dośrodkowaniu w pole karne Woszczyckiego mogło się zrobić groźnie przed bramką. Glinik, zaskoczony chyba aktywnością rywala, dopiero w 27. minucie poważniej zagroził Zielińskiemu. Juruś z bliska główkował jednak niecelnie, a w 31. minucie Nwachukwu z 12 metrów nie zaskoczył Zielińskiego. Jeszcze próbowali strzałów Yahiya i dwukrotnie Besbir, ale groźniejsze z jego uderzeń zakończyło się tylko trafieniem w boczną siatkę.


Lubrzanka od 48 minuty grająca w przewadze,  nie przystąpiła do szturmu, bojąc się wyraźnie nadziania na kontrę. Glinik, przez całą drugą połowę nieprzekonujący w ofensywie, w 88. minucie mógł pokarać gości bramką. Zieliński wykazał się jednak znakomitym refleksem, gdy po rzucie wolnym piłka trafiła w któregoś ze stojących przed nim zawodników i wydawała się zmierzać do bramki, jakimś cudem ją wybił. Wcześniej Kurowskiemu brakowało precyzji przy uderzeniach z linii pola karnego. W najlepszej z kolei sytuacji gości Kantor nie skapitulował po strzale M. Brachy.

Po niemrawej grze z obu stron mecz zakończył się więc sprawiedliwym remisem.
DARO

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty