Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Emocje do ostatniej chwili

Kmita Zabierzów - Nida Pińczów 2-2 (0-1)

0-1 Chlewicki 38

0-2 Zaremba 63

1-2 Mazela80

2-2  Strojek 82

Sędziował Paweł Kukla (Kraków). Żółta kartka – Celarski. Widzów 150.
KMITA
: Iliński – Krauz, Gad, Grochola, Celarski (55 Mazela) – Kominiak, Powroźnik, Sepioł, Trzmielewski (71 Kozubowski) – Szwajdych, Wojdała (67 Strojek)
NIDA: Majcherczyk – Więckowski, Głuc, Karpiński, Ciacia – Zaremba (86 T.Kołodziejczyk), Mika (86 Prus-Niewiadomski), M. Kołodziejczyk, Kłos – Chlewicki (58 Basąg).

Piłkarze obu ekip uraczyli widzów zgromadzonym na stadionie w niedzielne popołudnie wyjątkowo emocjonującym widowiskiem - wynik do ostatniego gwizdka sędziego był sprawą otwartą. I choć rozstrzygnięcie jest sprawiedliwy, to szkoleniowcy obu drużyn mieli prawo do kręcenia nosem. Trener gości Ireneusz  Pietrzykowski dlatego, że jego drużyna straciła dwie bramki w końcówce spotkania, a Piotr Jawień dlatego, że choć jego zespół stworzył więcej klarownych sytuacji do zdobycia gola, to dopiero na finiszu odwróciła losy meczu. Trener gospodarzy wykazał się nie lada instynktem do zmian, bo to właśnie zmiennicy zapewnili Kmicie remis w ostatnich minutach gry.

Gospodarze od początku meczu starali się narzucić swoje tempo i swój styl gry, goście nieco schowani wyraźnie upatrywali swojej szansy w kontratakach. W 5. minucie dyspozycję bramkarza gości sprawdzał strzałem z dystansu Kominiak – bez efektu bramkowego. W 11.  minucie świetną akcję przeprowadzili piłkarze Kmity, piłka kombinacyjnie rozegrana w środku pola trafiła do Powroźnika, który posłał ja po przekątnej do wchodzącego z prawego skrzydła Trzmielewskiego, jednak jego dośrodkowania nie spożytkował Szwajdych nie trafiając w piłkę. W 13. minucie po raz pierwszy do wysiłku zmuszony został Iliński, gdy na strzał zdecydował się wchodzący ze skrzydła Zaremba, bramkarz wybił piłkę na korner. W 20. minucie bliski pokonania golkipera gości był Kominiak jednak jego strzał zewnętrzną częścią stopy nie był wystarczająco precyzyjny. W 31. minucie gospodarze ponownie zagrozili bramce Majcherczyka. Na strzał z dystansu zdecydował się Powroźnik – piłkę po rykoszecie z największym trudem wybił bramkarz Nidy. Pod bramką gości kotłowało się jeszcze w 32. minucie (Szwajdychowi zabrakło orientacji w zamieszaniu podbramkowym) i w 35. minucie, gdy po prostopadłym podaniu Sepioła przed szansą znalazł się Wojdała, ale zamiast decydować się na strzał próbował zagrywać wzdłuż bramki. Niefrasobliwość w poczynaniach ofensywnych zemściła się na Kmicie w 38. minucie, gdy po akcji prawym skrzydłem i dośrodkowaniu Kłosa wynik meczu strzałem głową otworzył Chlewicki.


Po przerwie nadal częściej atakowali piłkarze Kmity, raz po raz dośrodkowania w pole karne gości słał Trzmielewski jednak piłka nie mogła znaleźć drogi do bramki. Co nie udawało się Kmicie doskonale wyszło piłkarzom z Pińczowa i ku zaskoczeniu kibiców w 63 minucie Nida prowadziła już dwoma bramkami. Pozostawiony bez opieki Zaremba skierował głową piłkę do siatki. Trzy minuty później Mazela strzelił kontaktową bramkę jednak nie została ona uznana, gdyż sędzia dopatrzył się przewinienia szarżującego na bramke napastnika gospodarzy. W 80. minucie Mazela ponownie dał o sobie znać i tym razem już przepisowo pokonał głową Majcherczyka po indywidualnym przeboju i dośrodkowaniu Kozubowskiego. Piłkarze Kmity poszli za ciosem i już po dwóch minutach cieszyli się z wyrównania, gdy po koncertowym rozegraniu (piłka wędrowała między zabierzowianami jak po sznurku) futbolówka znalazła się pod nogami Strojka, a ten mierzonym uderzeniem z 25 metrów pokonał Majcherczyka. Taktyka gości mogła całkowicie lec w gruzach w: 90 minucie gdy na strzał z dystansu zdecydował się Strojek, piłka o centymetry minęła spojenie bramki gości i w 92. minucie - po strzale Szwajdycha piłkę z linii bramkowej wybił wtedy Głuc.
Wynik sprawiedliwy ze wskazaniem na Kmitę.

 

Zdaniem trenerów:

Piotr Jawień, Kmita:
Jestem zadowolony z punktu, bo uratowaliśmy go w ostatnich minutach, mieliśmy swoje sytuacje strzeleckie, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Byliśmy częściej przy piłce, ale zbytnia niefrasobliwość przyniosła nam utrate bramek i musieliśmy gonić wynik. Cieszy mnie postawa młodego Grocholi, martwi nieskuteczność pod bramka rywali. Trafiłem ze zmianami, ale zastanawiam się co by było, gdybym wpuścił Mazelę od początku – może wygralibyśmy.
Ireneusz Pietrzykowski, Nida:
- Pozostaje niedosyt, bo jeszcze 10 minut przed końcem meczu wygrywaliśmy dwoma bramkami, niefrasobliwość i brak koncentracji doprowadziły do wyrównania, niemniej wynik jest sprawiedliwy i oddaje przebieg spotkania.


Tomasz Makowski

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty