Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Pod dyktando „Brązowych”

Garbarnia Kraków - Górnik Wieliczka 2-0 (1-0)

1-0 Szewczyk 35
2-0 Kalemba 50

Sędziowali: Paweł Kukla oraz Grzegorz Przybylski i Łukasz Marek (Kraków). Żółta kartka: Pazurkiewicz. Widzów 300.
GARBARNIA: Żylski - Małota, Szewczyk, Juraszek, Kalemba - Chodźko, Jamka, Kosowicz, Przeniosło - Wojciechowski (76 Stokłosa, 88 Cebula), Praciak.
GÓRNIK: Juszczyk - Staszewski, Filipowski (54 Kornio), Ł. Domoń, M. Domoń - Zajda, Dziedzic (46 Łyduch), Liput, Blecharski (69 Nędza) - Kapusta (63 D. Skiba), Pazurkiewicz.

Garbarnia wygrała na wiosnę drugi mecz z rzędu wynikiem 2-0. W Tarnowie, przeciwko Unii, wpisywali się na listę Tymoteusz Chodźko i Dariusz Wojciechowski. Teraz do siatki bramki Górnika trafiali Łukasz Szewczyk i Krzysztof Kalemba. Podział łupów jest jak widać solidarny.  

W drużynie Krzysztofa Szopy musiało dojść do radykalnego przegrupowania, co było konsekwencją zainkasowania nadmiaru żółtych kartek przez Marcina Plutę i Anthony’ego Schacherera. W roli drugiego stopera, wspierając Szewczyka, wystąpił Jakub Juraszek. Z kolei miejsce na lewej flance obrony zajął Kalemba, który od dawna słynie z potężnych uderzeń z dystansu.   

Krótko po wznowieniu meczu po przerwie Kalemba przypomniał o tej zalecie. Od bramki Sebastiana Juszczyka dzieliła odległość około 35 metrów, zaryzykowałem wobec zagorzałych kibiców Garbarni - Mieczysława Wiśniewskiego i Karola Grabowskiego, postawienie tezy, że jest trochę za daleko.  „Garbarz” jednak oddał piękny strzał. Juszczyk wprawdzie dotknął futbolówki końcami palców, lecz nie na tyle, aby uchronić Górnika od poniesienia kolejnej straty.  

Tę pierwszą spowodował Szewczyk, któremu jest najwyraźniej zupełnie obojętne czym posyła piłkę do siatki. Jesienią w Myślenicach uczynił to kolanem, a dziś szpicem buta. Przytomność umysłu tak czy inaczej zawsze jest w wysokiej cenie... Przy stanie 2-0 Garbarnia powinna pójść za ciosem, ale starym zwyczajem. tego nie uczyniła. Za to przypomniał o sobie Tomasz Liput, którego strzał z ostrego kąta obronił Krzysztof Żylski. Kwadrans przed upływem regulaminowego czasu gry skiksował Bartosz Praciak, lecz piłka trafiła po nogi Wojciechowskiego. Ten mierzył po tzw. długim rogu, jednak nieznacznie chybił. - Szkoda, mogłem mieć jeszcze lepsze Święta... - westchnął ojciec Darka, Jerzy Wojciechowski, który na co dzień jest kierownikiem juniorów starszych Garbarni.  

Za moment bito na alarm pod bramką Żylskiego, który instynktownie obronił strzał z trzech metrów (Paweł Kornio). Następnie Żylski poradził sobie ze strzałem Liputa, również nie odniosło skutku uderzenie głową Łukasza Pazurkiewicza. Ale nie zmienia to postaci rzeczy, że wcale nie grająca olśniewająco Garbarnia była wyraźnie silniejsza. Zresztą po meczu kompetentnie sędziowanym przez Pawła Kuklę prymat „Brązowych” uznano w obozie gości z Wieliczki. W ostatnich sekundach mógł podwyższyć wynik Chodźko, skończyło się tylko na kornerze.
JC

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty