Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Gratisy od Alfreda

Garbarnia Kraków - Nida Pińczów 2-1 (2-1)

1-0 Chodźko 17
2-0 Kalemba 22
2-1 Ł. Mika 32, karny

Sędziowali: Maciej Koster oraz Jarosław Kuźniar i Radosław Wilk (Kraków). Żółta kartka Ł. Mika. Widzów 100.
GARBARNIA: Żylski - Małota, Pluta, Szewczyk, Schacherer - Jamka (66 Juraszek), Kosowicz, Kalemba, Przeniosło - Chodźko, Praciak (68 Wojciechowski).
NIDA: Ciemiera - Szafraniec, Karpiński, Głuc, Myca - Wilkus (88 Pęcherz), Sęk (82 M. Mika), Sobczyk, Ł. Mika - Zaręba, Chlewicki (60 Kasza).

Przed meczem uczczono minutą ciszy pamięć wieloletniej gospodyni obiektu RKS, Zofii Janiczek, która zmarła w minioną sobotę. Garbarnia rozegrała popisowo dwa pierwsze kwadranse i zgromadziła wystarczającą zaliczkę do odniesienia już 7. zwycięstwa na wiosnę. W dalszej fazie spotkania jednak już nie było tak wesoło.


Najpierw groźne strzały z dystansu oddali Krzysztofowie: Kalemba i Jamka. Z kolei po uderzeniu głową Marcina Pluty piłka przetoczyła się po poprzeczce. W 17. minucie piękną akcję zainicjował Kalemba, z lewej flanki dogrywał Adam Przeniosło, a sprawę pierwszorzędnie sfinalizował strzałem bez stopingu Tymoteusz Chodźko. Chwilę później znów niebezpiecznie uderzał Jamka. Ale do siatki trafił Kalemba, który w 22. minucie dobił własny strzał. Niebawem powinno być 3-0. Tym razem bardzo energicznie rozprowadził akcję Łukasz Szewczyk, ale Kalemba nie był w dogodnym położeniu, aby swobodnie złożyć się do strzału i piłka przeszła ponad celem.


Nida nie istniała na boisku do 32. minuty. Wówczas bardzo groźną centrę z wolnego oddał Łukasz Mika. Z tej sytuacji urodził się korner dla pińczowian, w ogromnym zamieszaniu podbramkowym arbiter orzekł, że został sfaulowany bodaj Jacek Wilkus. Tak istotnie było? Może tak, a może nie. Najistotniejsze, że  Łukasz Mika wykorzystał „jedenastkę” i Nida zmniejszyła dystans. On zaś śmiało mógł być znów dwubramkowy, ale po trochę za silnym podaniu Przeniosły z lewej flanki nie sięgnął piłki Bartosz Praciak.


Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. Garbarnia zaczęła grać chaotycznie, nie szanowała piłki. Taki stan rzeczy najwyraźniej odpowiadał Nidzie, której akcje były coraz groźniejsze. Do bicia na alarm zmusili m. in. Robert Chlewicki i Dominik Sobczyk, a bezwzględnie najdogodniejszą okazję miał w 72. minucie Krystian Zaręba. Duży błąd popełnił Anthony Schacherer, Zaręba znalazł się oko w oko z bramkarzem, ale interwencja Krzysztofa Żylskiego była najwyższej próby. Znów potwierdziło się, że w pojedynkach „jeden na jeden” jest on doskonały. Nie da się tego powiedzieć o grze „brązowych” po pauzie, delikatnie mówiąc... Piłka raz wprawdzie uderzyła w słupek bramki Marcina Ciemiery, lecz nastąpiło to po zagraniu Chodźki i omal „samobójczej” interwencji jednego z defensorów gości.


Ale nie ma co wybrzydzać, bo Garbarnia jest obecnie zwartą drużyną, która systematycznie powiększa dorobek. Właśnie minęła Puszczę i awansowała na 2. miejsce w tabeli, co ogromnie ucieszyło kibiców, którzy kapitalnie dopingują swych ulubieńców. Kapitalnie i kulturalnie, bez żadnego wyzwiska. W zamian co chwila i gratis otrzymują kolejne odcinki serialu pod tytułem „Alfred Hitchcock przedstawia”. W przeciwieństwie do mistrza gatunku kryminały kończą się jednakowo: happy endem.
Jerzy Cierpiatka

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty