Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Trzy asysty Stokłosy, Garbarnia - Wierna 3-12009-08-26 20:37:00 Jerzy Cierpiatka

Garbarnia Kraków - Wierna Małogoszcz 3-1 (1-1)

1-0 Praciak 29

1-1 Kwaśniewski 33

2-1 Praciak 60

3-1 Schacherer 76

Sędziował Sebastian Widlarz (Wadowice). Żółte kartki: Małota, Jamka, Chodźko - Drej, Gołąbek. Widzów 200.

GARBARNIA: Chmura - Małota, Szewczyk, Haxhijaj, Schacherer - Antas (46 Chodźko), Jamka (88 Wojciechowski), Kosowicz, Krzysztonek (46 Kalemba) - Praciak (75 Przeniosło), Stokłosa.

WIERNA: Pedrycz - Bętkowski, Pawłowski, Gołąbek, Piotrowski - Trybek (59 Kowalski), Kwaśniewski, Rogala, Hajduk (52 Foksa) - Miernik (88 Ziencikiewicz), Drej (88 Stanek).

 

Z protokolarnego zapisu wynika, że dwukrotnie wpisał się na listę Bartosz Praciak, ale wcale nie ma pewności, iż gola na 2-1 trzeba zapisać na konto byłego zawodnika Skawy Wadowice i aktualnego reprezentanta Małopolski w Region’s Cup. Otóż z rzutu wolnego sprytnie zagrał piłkę Paweł Kosowicz, zaś uprzedzając Bartłomieja Pedrycza Praciak zdaje się musnął futbolówkę głową. Natomiast żadnych wątpliwości nie było przy golu otwierającym wynik. Po twardej walce w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Wiernej Piotr Antas zdołał wycofać piłkę do Praciaka, a ten - choć nie bez problemów - trafił do siatki.

Goście wyrównali po dryblingu Tomasza Trybka prawym skrzydłem i wykorzystaniu przez Łukasza Kwaśniewskiego podbramkowego zamieszania. Ale bez wątpienia prawdziwą ozdobą spotkania było perfekcyjne wyegzekwowanie przez Anthony’ego Schacherera rzutu wolnego. Niemal równo z linii „16” sympatyczny Francuz spełnił zarazem dwa warunki. Strzał posiadał odpowiednią siłę i równocześnie był bardzo precyzyjny. Wielkie brawa dla Schacherera, który od dłuższego czasu jak należy wykonuje stałe fragmenty gry. Wcześniej miał sporego pecha, ale wczoraj Anthony odnotował pierwsze trafienie w barwach „Brązowych”. Warto przy okazji zaznaczyć, że Schacherer już w 20. minucie oddał soczyste uderzenie po kornerze, lecz piłka trafiła akurat w słupek.

Do tej pory ani razu nie padły w relacji personalia Mariusza Stokłosy. Zrobilem to celowo, w celu zadbania o szczególną ekspozycję. Przeciw Górnikowi w Wieliczce zagrał Mariusz pierwszą połowę jako prawy pomocnik i w tej roli (poza strzałem w poprzeczkę) nie czuł bluesa. Nie mam pretensji, utalentowany 17-latek ma we krwi nieustanny atak, jest bardzo aktywny, interesuje go tylko kierunek do przodu... Dzisiaj Stokłosa od początku zagrał w przedniej formacji i zrobił to jak się patrzy. Najpierw wprawdzie, po długim biegu z piłką, przegrał konfrontację z Pedryczem. Za to później... Otóż Mariusz asystował przy wszystkim trzech golach dla Garbarni! To po ładnym zawiązaniu akcji z Schachererem Stokłosa oddał celną centrę na przedpole bramki gości, ciąg dalszy z udziałem Antasa i Praciaka już znamy. Równo po godzinie gry sfaulowano właśnie Stokłosę, za moment Kosowicz z Praciakiem dokończyli sprawę. Wreszcie, to akurat Mariusza sfaulował Marek Gołąbek, resztę dopowiedział kapitalnym strzałem Schacherer. Wierna, choć grała poprawnie w polu, przegrała zasłużenie różnicą dwóch bramek. Garbarnia była znacznie bardziej przekonująca niż w ostatnią sobotę. Znów między słupkami spisał się dobrze Marcin Chmura, choć powinien popracować na treningach nad wybiciami piłki ustawianej od bramki. W Wieliczce więcej niż poprawnie zagrał Gientijan Haxhijaj, występem przeciwko Wiernej zasłużył na ocenę dobrą.

Natomiast „zapracował” na zmianę po trzech kwadransach Kamil Krzysztonek, bez wątpienia stanowiący najsłabsze ogniwo drużyny.

Tercet sędziowski pod wodzą Sebastiana Widlarza spisał się dobrze. Na przykład podobała mi się natychmiastowa reakcja z użyciem kartki na niesportowe zachowanie Huberta Dreja. Również bez pardonu, lecz sprawiedliwie, został w ostatnich sekundach ukarany Tymoteusz Chodźko, którego bezsensownego odkopnięcia piłki na aut w ostatnich sekundach i przy stanie 3-1 dla Garbarni nie da się zrozumieć.  Do bodaj jedynej, za to grubej wpadki sędziowskiej, mogło dojść krótko przed pauzą. Znajdujący się na wyraźnym ofsajdzie Tomasz Miernik mógł skorzystać z tego prezentu, ale oko w oko z Chmurą nie trafił do celu. Miernik spisał się w tym momencie kiepsko. Identycznie miała się rzecz z sędzią asystentem, który z powodu złego ustawienia nie wychwycił momentu podania. I dlatego jest krewny Miernikowi wodę z sokiem. Za mimowolne uratowanie skóry.

 


Jerzy Cierpiatka


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty