Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
JASNOŚĆ NAD STADIONEM, CIEMNOŚĆ NAD PRZYSZŁOŚCIĄ HUTNIKA (fotogaleria)2009-11-14 20:37:00 Małgorzata Syrda-Śliwa

III-ligowy Hutnik godnie pożegnał się z kibicami na zakończenie rundy jesiennej 2009 roku. Grając po raz pierwszy w historii przy światłach pokonał Czarnych Połaniec 2-0 (0-0). Mecz obejrzało 2 tysiące dobrze przygotowanych do kibicowania widzów. Czy ty było pożegnanie tylko na parę miesięcy przerwy w rozgrywkach czy na dłużej - trudno powiedzieć. 24 listopada odbędzie się na Suchych Stawach walne zgromadzenie członków klubu, które ma zadecydować o jego przyszłości. Wisi nad Hutnikiem ponad 5 mln zł długu i groźba likwidacji.

ZOBACZ FOTOGALERIĘ


Hutnik Kraków - Czarni Połaniec 2-0 (0-0)

1-0 Nawrot 56

2-0 Świątek 85, karny

Sędziowali Tomasz Piróg (Kraków) oraz Piotr Wajdzik (Wadowice) i Tomasz Wygaś (Kraków). Żółte kartki: Garzeł, Gil. Widzów 2 tys.

HUTNIK: Brzeziański - Czajka, Garzeł, Pasionek (35 Jurkowski), Jagła (88 Nosek) - Dziadzio, Świątek, Tabak, Pyciak - Gil (82 Szewczyk), Krawczyk (46 Nawrot).

CZARNI: Daniel - Korona, Janaszek, Witek, P. Cecot (80 Witkowski) - Kiciński (83 J. Cecot), Łukawski, Obierak (87 Poniewierski), Potyrało (46 Sobierajski), Janowski - Kajda.

 

Miało się dziś na Suchych Stawach wrażenie uczestniczenia w czymś na kształt romskiej stypy, gdy pożegnaniu z najbliższym towarzyszą śpiewy i tańce i nikt nie liczy się z kosztami przyjęcia. Rachunek za grę przy światłach (około 12 tysięcy zł) wystawiony zostanie na Zarząd Infrastruktury Sportowej, służby ochroniarskie, medyczne, strażackie nie wystawiły Hutnikowi rachunku za swoją pracę, dostał ją w prezencie. Gdyby wcześniej klub spotykał się z taką dobrodusznością, nie tonąłby dziś w długach. A gdyby wcześniej bywało tu średnio po 2 tysiące kibiców, może piłkarze nie graliby przez te kilka miesięcy za darmo...


Trzeba przyznać, że kibice byli wyjątkowo przygotowani na to historyczne wydarzenie. Obwiesili stadion transparentami głoszącymi przywiązanie do barw klubowych ("Hutnik na zawsze"), wiarę w ich przetrwanie ("Kto kocha, ten wierzy") i podziękowaniami dla piłkarzy ("Najwierniejszym piłkarzom, najwierniejsi kibice"). Gdyby nie umieszczony centralnie wielki napis, przesyłający pozdrowienia do więzienia, można by uwierzyć, że hutnicza brać rzeczywiście ma teraz w sercu wyłącznie troskę o tonący klub... Wystrzeliły race (oby nie trzeba było za to płacić kary, bo efekt był piękny, a skutki niegroźne), powiewały flagi w klubowych barwach, a w powietrzu wisiało pytanie: czy wiosną te barwy wrócą na Suche Stawy, bo że wróci zespół w tym samym składzie to niemożliwe. – Jest zapotrzebowanie na naszych piłkarzy - z ekstraklasy, I i II ligi – przyznawał po meczu trener Hutnika Dariusz Siekliński.  – Ale czekamy najpierw na rozstrzygnięcia dotyczące klubu. Było dziś widać, że piłka w Nowej Hucie jest potrzebna.
Było też widać na trybunach trenerów Sandecji Nowy Sącz, Przeboju Wolbrom, nie wspominając o zgłaszającej się wcześniej Wiśle Płock i innych, którym tacy piłkarze jak Pyciak, Świątek, Gil, Dziadzio, Nawrot czy Szewczyk, w dodatku kupieni za małe pieniądze, naprawdę mogą dostarczyć sporo radości. Dryblingi Pyciaka, którymi czarował także w meczu z Czarnymi Połaniec, wyrastają już poza poziom III ligi, podobnie jak strzeleckie osiągnięcia i zmysł do nietuzinkowych rozwiązań akcji Świątka.

Po raz pierwszy zapalone na Suchych Stawach jupitery nadały ostatniemu meczowi rundy blasku. Nie było to spotkanie może tak ciekawe, jak kilka innych rozegranych tu tej jesieni, ale jednak jakoś wyjątkowe. Dla piłkarzy Czarnych na pewno: - Dla wszystkich moich piłkarzy to pierwszy mecz w życiu przy światłach, i dla wielu będzie pewnie ostatnim takim – przyznawał trener gości Grzegorz Tomecki.
Inność spotkania polegała także na tym, że Hutnik nie od razu pognębił rywala. - Zawsze robiliśmy to w pierwszej połowie, a teraz to co zwykle zagraliśmy w drugiej – podsumowywał Siekliński.

- Hutnik wygrał zasłużenie, nasze nieszczęścia zaczęły się od straconej bramki, przy której źle ocenił sytuację nasz bramkarz - podsumowywał trener gości 

Czarni dość mądrze taktycznie rozgrywali pierwszą połowę. To oni mieli w niej jedyną naprawdę groźną okazję. W 11. minucie po podaniu Kicińskiego były gracz Hutnika Kajda groźnie główkował, Brzeziański został zmuszony do najwyższego wysiłku.
W drugiej połowie Hutnik niepodzielne panował na boisku, ale gola zdobył nie bez „wsparcia” rywali. Dziwny pomysł bramkarza na niepotrzebne wyjście z bramki skończył się przytomnym strzałem Nawrota spod bocznej linii pola karnego w kierunku dalszego rogu bramki. Jeden z obrońców mógł jeszcze zatrzymać piłkę, ale tylko gdyby zagrał ręką, na co się nie zdecydował. Ośmielony golem Hutnik często gościł odtąd przed i w polu karnym gości. Szalał Pyciak w kilku akcjach, okazje mieli Gil i Garzeł, wreszcie na gola zapracował Świątek. Jego slalom między rywalami w polu karnym skończył się faulem, przed którym zdołał jeszcze oddać piłkę Tabakowi. Ten strzelał bez powodzenia, więc taktownie prowadzący spotkanie sędzia Piróg wrócił do odroczonej kary i podyktował rzut karny, którego Świątek sam zamienił na gola.      
- Bardzo dziękuję zespołowi za całą tę rundę, to była wielka przyjemność pracować z nim - mówił Dariusz Siekliński w pożegnalnym tonie.


24 listopada na Suchych Stawach ma dojść do decydujących ustaleń w sprawie dalszego bytu zadłużonej hutniczej spółki, w skład której wchodzi i pion sportowy, i pracująca dotąd na niego firma. Mówi się o likwidacji spółki (co rozwiązałoby problem upominających się o spłatę długów wierzycieli) i powołaniu stowarzyszenia, pod którego szyldem miałby działać klub sportowy. Jak jednak miałby on przejąć prawa do miejsca w III lidze, bez jednoczesnego wzięcia na siebie odpowiedzialności za długi, nie jest do końca jasne...

 

Dwie ofiary ostatniej kolejki

Mecz pechowo skończył się dla Marcina Pasionka, kapitana Hutnika i Kamila Potyrało. Pierwszy zszedł w 35. minucie z kontuzją, prawdopodobnie mięśnia dwugłowego, która wyglądała na poważną. Drugiego do szpitala zabrała nawet ze stadionu karetka. Doznał bardzo bolesnego skręcenia stawu skokowego.


Małgorzata Syrda-Śliwa
hutnik stadion 007.jpg
hutnik 44.jpg
gil rafal 88.jpg
obierakjagla 55.jpg
swiatek krzysztof 66.jpg
tabak rafal 52.jpg
hutnik stadion 71.jpg
jagla janowski 85.jpg
pyciak pawel 75.jpg
hutnik druzyna 46.jpg
sieklinski dariusz 49.jpg
hutnik stadion 11.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty