Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > III liga (Kraków-Kielce)
Niebieskie migdały, czyli 2-1 Garbarni z Hetmanem2009-09-19 15:36:00 Jerzy Cierpiatka

Garbarnia Kraków - Hetman Włoszczowa 2-1 (1-0)

1-0 Praciak 24
2-0 Praciak 59
2-1 Orzeł 67
Sędziowali: Tomasz Piróg oraz Artur Karasiewicz (Kraków), Piotr Wajdzik (Wadowice). Żółte kartki: Szwajkowski, Podsiedlik (H). Czerwona kartka: Szwajkowski (H, 90+2, druga żółta). Widzów 300.
GARBARNIA
: Żylski – Małota, Szewczyk, Haxhijaj, Pluta - Kuźma (86 Przeniosło), Kosowicz, Chodźko (66 Jamka), Schacherer (73 Kalemba) - Praciak, Stokłosa.

HETMAN: Kowalski - Cegieła, Podsiedlik, Szwajkowski, Tanasiewicz (46 Zaganiacz) - Oduliński (72 Skiba), Orzeł, Fidera (46 Rak), Musiał - Kozieł, Gawron (Łukasik).

To była miła niespodzianka. Po trzynastu latach pobytu w Stanach Zjednoczonych na stałe wrócił do Krakowa były as Garbarni i Cracovii, Zbigniew Macała. Pewnie musiał być na dzień dobry mocno zdziwiony, że niektóre mecze rozpoczynają się teraz w Polsce z ponadkwadransowym opóźnieniem.


Dokładnie ta zwłoka wynosiła 17 minut, ale to nie wybiło Garbarni z mocnego uderzenia, które trwało przez pierwszą połowę. Od momentu, gdy grający tym razem na lewej pomocy Anthony Schacherer nie potrafił zmusić do kapitulacji Mariusza Kowalskiego otwarcie wyniku było tylko kwestią czasu. W 23. minucie Mariusz Stokłosa został uprzedzony w ostatniej chwili przez jednego z rywali, ale chwilę później Kowalski skapitulował. Nastąpiło to po dośrodkowaniu Pawła Kosowicza z kornera i skutecznym strzale głową Bartosza Praciaka. Ogromnie podobało się za moment świetne rozegranie rzutu rożnego ze sprytnym przepuszczeniem piłki do Schacherera, który trafił w słupek. Praciak śmiało powinien podwoić zaliczkę, ale po centrze Dariusza Kuźmy zmarnował łatwiejszą sytuację niż ta, w jakiej się znalazł w momencie wcześniejszego posyłania piłki do siatki. W kolosalnym zamieszaniu podbramkowym nie byli w stanie powiedzieć ostatniego słowa Praciak ani Stokłosa. Krótko przed gwizdkiem na pauzę właśnie Stokłosa finalizował ładną akcję zainicjowaną na prawej flance przez Kuźmę, lecz uderzył zbyt słabo.

Hetman chował się notorycznie za podwójną gardą, ale i tak przy odrobinie szczęścia mógł odrobić stratę. W nieodpowiedzialną zabawę wdał się Krzysztof Żylski, który jak widać wciąż nie oduczył się igrania z losem. Piłkę zablokował Mateusz Gawron i dopiero desperacka interwencja Żylskiego uratowała mu skórę. Co wcale nie musi być tożsame z zachowaniem miejsca w podstawowym składzie, bowiem po zmianie stron bramkarz Garbarni zafundował kolejny klops. Jeszcze gorsze było jednak to, że „Brązowi” najwyraźniej spoczęli na laurach. Zaś oddania inicjatywy słabiutkiemu Hetmanowi nie da się niczym usprawiedliwić. Chyba że lekkomyślnym myśleniem o niebieskich migdałach.

Ale i tak było kilka okazji do podwyższenia wyniku. Pojedynek z golkiperem gości przegrał Stokłosa. Ładna była akcja zainicjowana przez Krzysztofa Jamkę, po centrze Tomasza Małoty uderzenie głową Praciaka nie miało odpowiedniej mocy. Wcześniej jednak właśnie Praciak po otrzymaniu podania bodaj od Stokłosy łatwo minął Kowalskiego i dopełnił formalności. Dwubramkowy dystans wydawał się bezpieczny, lecz tylko w teorii. Hetman szybko odpowiedział ładnym strzałem Łukasza Orła i zrobiło się 2-1. Garbarnia doskonale wykonałaby następny stały fragment gry, gdyby jeszcze przyniósł on bramkowy efekt. Już w przedłużonym czasie meczu mający już żółtą kartkę na koncie Jarosław Szwajkowski stracił piłkę na rzecz Stokłosy, którego jako ostatni gracz przed bramkarzem natychmiast taktycznie sfaulował. Pokazanie drugiej żółtej kartki oznaczało konieczność opuszczenia boiska przez winowajcę. Zastosowanie przepisu o recydywie jednak nie było moim zdaniem zasadne. Ponieważ zamiast drugiego „żółtka” powinna być pierwsza czerwień.

Po grze godnej uwagi tylko do przerwy, bo po zmianie stron gry ze strony gospodarzy nie było niemal w ogóle, Garbarnia zasłużenie wymęczyła zwycięstwo. - Kto za tydzień, albo dwa będzie pamiętać o stylu? - niby słusznie zauważył po zawodach jeden z „Garbarzy”. Niby tak, tylko że można postawić zupełnie inne pytanie. Jak długo pamiętano by na Rydlówce o meczu, gdyby frajersko zgubiono w nim dwa punkty?


Jerzy Cierpiatka


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty