Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > II liga (wschód)

Motor Lublin - Stal Rzeszów 0-2 (0-1)

0-1 Maca 10

0-2 Reiman 80, karny

Sędziował Sławomir Pipczyński (Radom). Żółte kartki: Wietecha, Hus, Jędryas - Krystosiak, Dykij, Młynarski, Fundakowski. Czerwona kartka - Fundakowski (90, 2. żółta).
STAL SANDECO: Wietecha - Hus, Duda, Maciorowski, Lebioda, Krauze (78 Majda), Reiman, Orzechowski (57 Jędryas), Prokić,  Wójcik (65 Iwanicki), Maca (80 Szala).
MOTOR: Oszust - Temeriwski, Jankowski, Krystosiak,  Wojdyga, Żmuda, Diaczuk-Stawicki (70 Dykij),  Bortniczuk (45 Kycko),  Czapko, Droźdzel (45 Młynarski), Fundakowski.

Piłkarze Stali Sandeco Rzeszów szybko zapomnieli o zeszłotygodniowej wpadce z GLKS Nadarzyn i przywieźli z wyjazdowego meczu w Lublinie trzy punkty. Rozgrywane w szybkim tempie wczorajsze spotkanie na pewno mogło się podobać, a kolejny zdobyty w tym sezonie komplet punktów na pewno pozwala optymistycznie patrzeć na kolejne mecze.

Stalowcy już od pierwszych minut spotkania raz po raz przeprowadzali groźne akcje na bramkę Mateusza Oszusta. Skutkiem czego było objęcie już w 10 minucie spotkania prowadzenia. Pierwsza próba wrzutki Wojciecha Krauzego została najpierw wybita przez powracającego Siergieja Czapko na rzut różny. Natomiast przy drugim dośrodkowaniu do piłki najwyżej wyskoczył niepilnowany Konrad Maca, który pewnym strzałem głową pokonał golkeepera miejscowych. Podobnie jak to było w kilku innych meczach w tej rundzie, Stalowcy po objęciu prowadzenia cofnęli się co skutkowało coraz groźniejszymi atakami zawodników Motoru. Na szczęście albo defensywa Stali Sandeco z bramkarzem Tomaszem Wietechą na czele nie dawała się zaskoczyć, albo próby wykończenia akcji przez miejscowych były niezbyt precyzyjne. Najlepszą sytuację piłkarze Motoru mieli w ostatniej minucie pierwszej połowy, kiedy to w pole karne wpadł Marek Fundakowski. Piłka efektowanie zgrana do nadbiegającego Diaczuka-Stawickiego ostatecznie przeleciała wysoko nad bramką.

Druga połowa również zaczęła się od groźnych ataków Motoru, jednak podobnie jak to było w pierwszych 45 minutach w grze Lublinian było dużo niedokładności. Z biegiem minut inicjatywę w meczu przejmować zaczęli piłkarze Stali Sandeco. Efektem czego była akcja z 80 minuty, kiedy to wbiegającego w pole karne Konrada Macę na ziemię powalił Grzegorz Krystosiak. W rezultacie sędzia odgwizdał rzut karny, a jedenastkę na bramkę zamienił Wojciech Reiman. W doliczonym czasie gry jeszcze napastnik lublinian - Marek Fundakowski za wybicie piłki, która znajdowała się już za linią końcową boiska ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Zdaniem trenerów:
Andrzej Szymański, Stali Sandeco Rzeszów:
- Zrealizowaliśmy dzisiaj cel jakim było zdobycie trzech punktów. Po tym jak obserwowałem Motor w dwóch meczach w tej rundzie spodziewałem się ciężkiego pojedynku. Muszę przyznać, że w drużynie Motoru jest kilku piłkarzy, którzy potrafią grać w piłkę. Dzisiejszy mecz był dość wyrównany, w pierwszej połowie nawet z przewagą gospodarzy. Tradycyjnie po strzeleniu bramki cofnęliśmy się, mimo że nie takie były założenia taktyczne. Jednak broniliśmy się dość szczęśliwie i mądrze. W drugiej połowie przeprowadziliśmy kontrę w wyniku, której podyktowany został rzut karny i padła druga bramka.

Bohdan Bławackyj, Motor Lublin:
Po raz kolejny popełniamy indywidualne błędy, które doprowadzają do takiego wyniku jaki dzisiaj padł. Ciężko cokolwiek mówić, bowiem zespół jest w psychicznym dołku. Gdy tracimy bramki po stałym fragmencie gry w 5 czy 6 meczu to musi to być to jakieś fatum.

pilka.stal.rzeszow.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty