Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > II liga (wschód)
Łzy trenera Palika

Stal Rzeszów - GKS Jastrzębie 1-1 (0-1)

0-1 Kostecki 35

1-1 Kiema 90+4

Sędziował Paweł Płoskonka (Tarnów). Żółte kartki: Tomasik, Wójcik, Majda - Kukulski, Szwarga. Widzów 1000.

STAL: Wróbel – Solecki (32 K. Hus), Tomasik (69 Kloc), Duda, Sikorski – Krauze, Kiema, Reiman, Majda (62 Emeka) – Wójcik, Udoudo (76 M. Jędryas).

GKS: Zarzycki – Szwarga, Wawrzyczek, Gill, Chrabąszcz – Copik, Miły (60 Kopacz), Kostecki, Świerzyński (67 Jadach) – Kukulski (58 Łaciok), Janećek.

 

W meczu o sześć punktów obie drużyny musiały się obejść smakiem. Gdy goście cieszyli się ze zwycięstwa, Paweł Kloc dośrodkował z wolnego w pole karne, a Afrykańczyk Serge Kiema wpakował piłkę do siatki. - Ucieszyłem się z tego gola, ale był to śmiech przez łzy - stwierdził w swoim stylu opiekun Stali Czesław Palik.

Największą niewiadomą była postawa obrońców Stali, którzy w dotychczasowych meczach popełniali kardynalne błędy.Obawy potwierdziły się w 32 minucie, kiedy Miły wraz z Kosteckim „rozklepali” w dziecinny sposób defensywę gospodarzy, a ten drugi nie dał szans debiutującemu w barwach Stali Tomaszowi Wróblowi.
Pozyskany z Sandecji Nowy Sącz zawodnik był jedną z najjaśniejszych postaci rzeszowskiej drużyny. Do momentu utraty bramki, Stal była stroną przeważającą. Już w pierwszej akcji spotkania Wojciech Krauze zatrudnił Zarzyckiego, który z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Bramkarz GKS zachował również czyste konto po akcji Emmanuela Udoudo, który przegrał z nim pojedynek sam na sam. Sporo kontrowersji wywołała ostatnia minuta pierwszej połowy, gdy ciągnięty za koszulkę był Karol Wójcik. Arbiter, który notabene w całym spotkaniu nie podyktował dla Stali choć jednego rzutu karnego – przy trzech ewidentnych faulach gości – pozostał niewzruszony i po chwili zagwizdał na przerwę.
Druga połowa zapowiadała wielkie emocje. Jeszcze piłkarze dobrze nie ustawili się na boisku, gdy Udoudo na lewym skrzydle urwał się Szwardze, podał na szósty metr do Karola Wójcika, lecz ten w sobie tylko wiadomy sposób chybił.
Był to niestety łabędzi śpiew rzeszowian. Z minuty na minutę grali coraz słabiej, oddawali bezsensowne strzały z dalszej odległości, które mijały bramkę Zarzyckiego. Sami natomiast popełniali stare grzechy - tracili piłkę w środku boiska, zapraszając rywali do kontrataków. Gdyby nie doskonała postawa Wróbla oraz indolencja strzelecka gości, to dość szybko byłoby po zabawie.
Ślązaków spotkała kara za niewykorzystane sytuacje. Już w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kloca, Kiema z bliska pokonał Zarzyckiego.
Rzeszowianie częściowo przełamali niemoc, ale jeden punkt ze słabym rywalem, cudem uratowany, budzi mieszane uczucia.
Bartosz Bieniaszewski

Zdaniem trenerów

Czesław Palik, Stal.
- Gdy straciliśmy gola, pomyślałem, że powtórzy się dobrze znany nam dramatyczny scenariusz. Bo cóż można powiedzieć, gdy przemiły Udoudo marnuje tak doskonałe sytuacje? Gdybyśmy zdobyli gola na początku, grałoby się nam dużo łatwiej. Karol Wójcik też się nie popisał. Na treningu trafia z sześciu metrów osiem na dziesięć razy. Jak się strzela gole, zdobywa się i punkty. A my, póki co, mamy więcej żółtych i czerwonych kartek, jak bramek.
Jerzy Wyrobek, GKS Jastrzębie.
- Byliśmy bardzo bliscy zdobycia trzech punktów. Niestety, w jednej akcji popełniliśmy dwa błędy. Najpierw zupełnie niepotrzebny faul, a chwilę później przy rzucie wolnym, błąd bramkarza zaważyły, że do domu wracamy w kiepskich nastrojach.
BB

Kamil Kostecki, pomocnik GKS Jastrzębie:

Prawie robi różnicę

- Prawie wygraliśmy mecz, ale jak wiadomo, prawie robi wielką różnicę. Myślę, że w głowach mieliśmy już zakodowane, że trzy punkty są nasze i spotkała nas przykra niespodzianka. Nie można popełniać takich błędów. Zamiast faulować, wystarczyło spokojnie pograć piką. Niestety, klub boryka się z problemami organizacyjnymi i przed sezonem odeszła większość piłkarzy. Teraz brakuje nam doświadczenia.
BB

Trzy pytania do TOMASZA WRÓBLA, bramkarza Stali:

Następnym razem wygramy. Obiecuję!

- Jako debiutant może być Pan zadowolony ze swojego występu...
- Takie cenzurki niespecjalnie mnie interesują. Zagraliśmy słaby mecz i na szczęście Kiema w doliczonym czasie uratował choć jeden punkt.
- Jest Pan bardzo skromny. Gdyby nie kilka Pana interwencji, to już w pierwszej połowie byłoby po meczu.
- Wykonywałem tylko swoją pracę. Cała drużyna się starała. Nie można wyróżniać tylko jednego. Niestety, zdołaliśmy ugrać tylko punkt.
- Remis nie był zapewne szczytem marzeń.
- W naszej sytuacji musimy grać tylko o zwycięstwo. Bardzo chcieliśmy wygrać, więc proszę, aby kibice to docenili. My naprawdę bardzo chcemy. Obiecuję, że następnym razem będą trzy punkty!
Rozmawiał: Bartosz Bieniaszewski

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty