Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > II liga (wschód)
Stal Rzeszów znów remisuje i sytuacja robi się niemal beznadziejna

Stal Sandeco Rzeszów - Freskovita Wysokie Mazowieckie 1-1 (1-1)

1-0 Gryboś 3
1-1 Twardowski 38
Sędziował Grzegorz Pożawczyk (Lublin). Żółte kartki: Kloc, Tomasik, Chałas - Kołłątaj, Bartkiewicz, Strózik. Widzów 800.
STAL:
Asnin - Hus, Tomasik, Duda, Chałas - Krauze, Kiema, Kloc (69 Sunday), Majda - Wójcik (54 Udoudo), Gryboś (77 M. Jędryas).
FRESKOVITA: Holewiński - Czarnecki, Zalewski, Kołłątaj, Bartkiewicz - Trzaskalski (62 Oświęcimka), Jegliński, Strózik, Kołodziejczyk (87 Łukaszewski) - Bzdęga, Twardowski (90 Kobeszko).

Stal pierwszy raz w tym sezonie, jako pierwsza zdobyła gola na własnym boisku, ale ponownie nie wygrała. Zadecydowała o tym sytuacja z 38 minuty, kiedy gola dla gości zdobył Michał Twardowski. Zdaniem "stalowców" ze spalonego...

Mecz idealnie zaczął się dla gospodarzy, którzy prowadzili od 3 minuty. Na bramkę strzelał Wojciech Krauze, ale trafił nieczysto w futbolówkę, która zapewne poleciałaby daleko obok słupka, gdyby w odpowiednim miejscu nie znalazł się Ireneusz Gryboś, który musnął piłkę, a to wystarczyło, aby wpadła do bramki. Szybko zdobyty gol zamiast dodać animuszu gospodarzom, zadziałał na nich usypiająco i do głosu doszli przyjezdni. Bardzo aktywny był najlepszy strzelec Freskovity Twardowski, ale zmarnował dwie idealne sytuacje. Najpierw będąc sam na sam z Dmitrijem Asninem uderzył obok słupka, a następnie mając przed sobą pustą bramkę uderzył z 4 metrów nad poprzeczką. W sytuacjach tych nie potwierdził swoich wysokich umiejętności, po meczu natomiast nie pokazał klasy odmawiając rozmowy portalowi sportowetempo.pl.
Trzeciej okazji jednak nie zmarnował i tym razem wygrał pojedynek z golkiperem Stali. Rzeszowianie mocno protestowali, uważając, że był spalony, ale niewiele mogli wskórać, bo sędzia pozostawał niewzruszony. Po tej sytuacji ponownie do głosu doszli gospodarze i tak to już wyglądało do samego końca meczu. Gra w większości toczyła się na połowie gości, ale pomysłu gospodarzom starczyło jedynie do pola karnego. Tam tracili głowy i nie bardzo mogli sforsować defensywę Freskovity. Dopiero w końcówce uderzał głową Mateusz Jędryas, ale mocno niecelnie. Piłkę meczową miał jednak Krzysztof Majda. W 88 minucie otrzymał idealne podanie od Emmanuela Udoudo i stanął oko w oko z Arturem Holewińskim. Doświadczony pomocnik rzeszowian mógł zrobić dosłownie wszystko, ale uderzył wprost w bramkarza gości. Jeśli nie wykorzystuje się takiej sytuacji, to meczu wygrać nie można. Który to już raz w tym sezonie?

Zdaniem trenerów:

Czesław Palik (Stal):
- Podjęliśmy walkę, ale znów nie wygrywamy. Goście mieli swoje okazje, ale gola zdobyli po ewidentnym błędzie sędziego, który puścił półtorametrowego spalonego. W końcówce meczu nie mieliśmy wiele do stracenia i walczyliśmy do końca o wygraną. Niestety nie udało się. Popełnialiśmy znaczne błędy w obronie i nie wszyscy grali dzisiaj, tak jakbym sobie życzył. Chciałbym jednak pochwalić zespół za niesamowitą determinację.
Piotr Zajączkowski (Freskovita):
- Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężkie spotkanie, ale nie myślałem, że aż tak. Na pewno szybko stracony gol trochę nas wybił z rytmu. Pozbieraliśmy się jednak i zaczęliśmy grać lepiej. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale wykorzystać udało się tylko jedną. Po przerwie trwał zdecydowany bój o wygraną z obu stron. Uważam, że jeśli Stal w każdym spotkaniu będzie grała z taką determinacją, to na własnym terenie jest w stanie wygrać z każdym. Gratuluję trenerowi gospodarzy tego punktu.

Paweł Marzec

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty