Lot Balice - Iskra Czułów 0-1 (0-0)

0-1 Krzysztof Bałys
ISKRA: Robert Waśnik, Mateusz Hajduga, Grzegorz Wilkosz, Andrzej Nojek (Piotr Wachowski), Krzysztof Bałys (Krzysztof Cygan), Robert Madej, Łukasz Mirus (Łukasz Kacprzak), Mirosław Gaweł, Tomasz Gorczyca, Franciszek Karcz, Maciej Szewczyk.

Mecz Lotu z Iskrą miał być według trenera gospodarzy jednostronnym widowiskiem, zwłaszcza że drużyna z Balic prezentowała się ostatnio dobrze (remis z Niegoszowianką i efektowna wygrana z Toporem Aleksandrowice), a gościom nigdy nie udało się wygrać na boisku w Szczyglicach.

Goście, zmotywowani zwycięstwem w Rudawie, nie przyjechali do Szczyglic na pożarcie, wręcz przeciwnie. Świetnie spisujący się obrońcy, pod dowództwem Roberta Madeja na stoperze, konsekwentnie odbierali przyjemność gry napastnikom Lotu. Zacięta walka toczyła się na każdym metrze kwadratowym boiska. Mimo kilku klarownych sytuacji jakie stworzyła drużyna przyjezdna  pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo.

Po przerwie od początku zaatakowali gospodarze, okres słabszej gry Iskry szybko jednak minął i skrzydła oraz środek pomocy gości znów zaczęły świetnie współpracować. W 70. minucie nastąpiła decydująca akcja meczu. Do znanego z szybkości Wilkosza poszła w tempo ze środka pola prostopadła piłka, ale czujni obrońcy Lotu, znając walory napastnika Iskry, nie pozwolili mu jednak oddać strzału. Zatem Wilkosz, widząc wbiegającego po prawym skrzydle  pomocnika Bałysa, perfekcyjnie odegrał piłkę do tyłu, a ten nie zastanawiając się, w pełnym biegu, mocno uderzył i piłka szczęśliwie odbijając się od obrońcy Lotu wpadła do bramki.

Wynik 0-1 utrzymał się do końca, a drużyna Iskry - zdobywając pierwsze 3 punkty w Szczyglicach - udowodniła, że nie można jej lekceważyć.

Po  meczu trener Lotu stwierdził, że jego podopieczni zagrali słabo i Iskra to wykorzystała. Goście przychylają się do innej opinii: że Lot zagrał jednak bardzo dobrze, a goście sprostali wymaganiom.
KB