Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > A klasa (Wieliczka)
Gol z własnej połowy

Piłkarz Podłęże - Nadwiślanka Nowe Brzesko 1-1 (0-0)

0-1 Krzysztof Marek 52
1-1 Jarosław Dudzik 58

Sędziował Krzysztof Dąbroś. Widzów 100.
PIŁKARZ: Malarz - Rys, J. Dudzik, Łach (46 Wilk) - Piwowarczyk, Ciastoń, Kucharski, Rynduch (48 Gajewski), Perdał - Chmiel, Czeliński.
NADWIŚLANKA: Kisiel - Frączkiewicz, Tomana, A. Marek - Hajdaś (75 Sowa), A. Marek, Tyrański, Oraczewski (80 Trzepałka), Pawlak - Kaczor, Profic.

Remis ze wskazaniem na Nadwiślankę, która niewątpliwie była bliżej wygranej.

Mecz czołowych zespołów A klasy był dobrym widowiskiem. Nadwiślanka chciała zatrzeć złe wrażenie z meczu ze Spartą, trafiła jednak na dobrze dysponowanego przeciwnika. Oba zespoły grały uważnie w obronie nie dopuszczając do wielu sytuacji bramkowych. Twardo walczono na całym boisku, w efekcie jeden z obrońców gospodarzy z rozbitym łukiem brwiowym musiał opuścić plac gry.

W pierwszej części spotkanie dogodne okazje dla Nadwiślanki zmarnowali Kaczor i Hajdaś. Po zmianie stron okres dobrej gry lider podkreślił zdobyciem gola. Po rzucie rożnym powstało zamieszanie w polu karnym Piłkarza, najprzytomniej zachował się w tej sytuacji Krzysztof Marek, który soczystym strzałem z ok. 10 m pokonał bramkarza gospodarzy. Nadwiślanka niedługo cieszyła się prowadzeniem.

Kilka minut później gospodarze wyrównali w dość kuriozalnych okolicznościach. Rzut wolny z lewej strony własnej połowy (a więc z ponad 50 m) wykonywał obrońca gospodarzy Jarosław Dudzik. Jego mocne dośrodkowanie przeleciało nad głowami wszystkich znajdujących się w polu karnym zawodników, piłka skozłowała na mokrej od deszczu murawie przed zdezorientowanym Kiślem i wpadła do siatki w jego lewy róg!

Do końca meczu żadnemu z zespołów nie udało się już przeprowadzić skutecznej akcji, choć w końcówce dwie "piłki meczowe" miał Piłkarz. Najpierw po kontrze 3 na 2 Kucharski strzelał, woda gromadząca się na boisku niemal zatrzymała uderzoną piłkę. W doliczonym czasie gospodarze wykonywali rzut wolny z boku. Ciastoń przymierzył w "okienko" przy bliższym słupku, bramkarz Nadwislanki obronił, wypuścił piłkę, ale nie było nikogo na dobitkę.

To ciekawe widowisko przez całą drugą połowę toczyło się w ulewie. Był moment, że wydawało się, iż trzeba będzie przerwać zawody, ale ostatecznie bez przeszkód udało się je doprowadzić do końca.

JACEK ZAWARTKA / RST

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty