Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > A klasa (Kraków I)

Dąbski Kraków - Michałowianka Michałowice 0-2 (0-0)

0-1 A. Kopeć 55

0-2 Błaszczyk 87

Sędziowali: Jacek Kubiszyn i Krzysztof Gawryś. Żółte kartki: Cebula - Luzarowski. Widzów 100 (większość z Michałowic).

DĄBSKI: Dębski - Jękot (46 Kucharski), Kłak, Zagórowski (62 Mulka), Bąk - Izbiński, Cebula, Księżyk (46 Zawartka), Nowak - Grzesik, Turczyk.

MICHAŁOWIANKA: Zieliński - Karpierz, Jabłoński, Socha, Zębala - Wianecki (60 Wojciechowski), Halota, Rechemtiuk (88 Luzarowski), A. Kopeć (73 Błaszczyk) - Z. Kopeć (75 Klęk), Rodzeń.

Dąbski po sześciu kolejkach nadal jest bez punktu. Podopieczni Leszka Lipki nadal grają nieskutecznie, a dwie strzelone dotąd bramki chwały nie przynoszą. Zanim rozpoczął się mecz okazało się, że nie dojechał sędzia główny Jakub Ślusarski i w tej sytuacji w jego rolę wcielił się liniowy - Jacek Kubiszyn, a miejsce drugiego zajął jeden z młodych piłkarzy gospodarzy.

Od pierwszych minut uwidoczniła się przewaga lepszych technicznie i szybszych gości. Oczywiście popełniali błędy w ataku pozycyjnym, ale z przyjemnością oglądało się ich składne akcje. W pierwszej połowie warte odnotowania są dwa strzały przyjezdnych. W 22 minucie Wianecki z bliska trafił piłką w boczną siatkę, a w 28 Andrzeja Kopcia strzelił obok słupka. Tuż przed przerwą Zębala źle przyjął futbolowkę pod bramką Dąbskiego, a mógł się znaleźć sam przed bramkarzem.

W 54 minucie wreszcie miejscowi oddali celne uderzenie; Kucharski z 20 metrów próbował zaskoczyć Zielińskiego. W odpowiedzi padł gol dla Michałowianki. Po zagraniu Haloty z dość ostrego kąta przymierzył w "długi" róg Andrzej Kopeć i Dębski nie miał nic do powiedzenia. Sześć minut później strzał Turczyka z dystansu sprawił kłopoty golkiperowi gości. W 65 minucie Zbigniew Kopeć dośrodkował z prawej strony na piąty metr, ale Andrzej Kopeć mając przed sobą pustą bramkę nie trafił w piłkę! Dość chaotycznie grający gospodarze mogli wyrównać w 82 minucie. W zamieszaniu Socha tak niefortunnie chciał wybić futbolówkę, że trafił w słupek własnej bramki.  Wynik spotkania ustalił po kontrze Błaszczyk; z prawej strony wrzucił piłkę Halota i wystarczyło tylko dołożyć nogę. Miejscowi protestowali, że był spalony, ale akurat z tej strony boiska nie było sędziego zawodowego i decyzję musiał podjąć główny.

W sumie dość latwa wygrana Michałowianki, która wyrasta na kandydata do awansu.

Andrzej Godny

sportowetempo.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty