LKS Niedźwiedź - Grzegórzecki Kraków 1-2 (1-0)

Po meczu było w Niedźwiedziu bardzo nerwowo, a wszystko dlatego, że w doliczonym czasie gospodarze ze zwycięzców stali się nagle przegranymi.

Aż do 90. minuty nic nie wskazywało na to, że tak się stanie. W I połowie gospodarze przeważali i zdobyli jednego gola. Z podania Rojka z prawego skrzydła Zając z metra trafił do siatki. Miejscowi mieli kilka szans "sam na sam", ale ich nie wykorzystali. Po upływie regulaminowego czasu było 1-0 dla Niedźwiedzia, ale sędzia Mariusz Aleksa przedłużył spotkanie o 5 minut. I właśnie w ciągu tych pięciu minut dokonało się nieszczęście drużyny gospodarzy.

W 90+2. minucie arbiter podyktował karnego dla gości i zrobiło się 1-1, a w 90+5. minucie piłkarzom Grzegórzeckiego wyszła akcja meczu - po wolnym nastąpiło prostopadłe podanie i zawodnik zespołu krakowskiego strzelił głową zwycięskiego gola!!!

- Nasza wina, że przez nieskuteczność nie zdobyliśmy drugiego gola, bo mieliśmy kilka idealnych okazji - mówi Bogdan Popis, trener LKS Niedźwiedź. - Natomiast winą sędziego jest to, że podyktował karnego przeciwko nam, bo raczej powinien być wolny, ale dla Niedźwiedzia. Ostatnie 20 minut gwizdał przeciwko nam, nie wiem też dlaczego przedłużył mecz aż o 5 minut. Będziemy pisać do Podokręgu, by nam już tego arbitra nie przysyłali...
rst