Kibice gospodyń po dwóch gładko przegranych partiach swoich pupilek humory mieli mizerne, ale podopieczne Rafała Prusa pokazały, że liderki PlusLigi nie są im straszne. Skończyło się na urwaniu tylko jednego seta Bielsku, chociaż mogło być znacznie lepiej.

Stal Mielec - BKS Aluprof Bielsko-Biała 1-3 (14-25, 19-25, 25-19, 24-26)

STAL: Dorota Wilk, Wojcieska, Ściurka, Agata Wilk, Niedźwiedzka, Piątek, Durajczyk (libero) oraz Kwiatkowska, Łukaszewska, Ordak.

ALUPROF: Skorupa, Barańska, Ciaszkiewicz, Dziękiewicz, Bamber, Okuniewska, Sawicka (libero) oraz Horka, Waligóra, Studzienna, Kaczmar.

Spotkanie inaugurujące ligowe rozgrywki nie pozostawiło złudzeń. W Bielsku Białej zespół Igora Prielożnego robił co chciał i gładko rozprawił się ze Stalą w trzech partiach. Przez dłuższy czas według podobnego scenariusza toczył się pojedynek w Mielcu, ale na szczęście siatkarki z Podkarpacia szybko się otrząsnęły.

Po czterech zwycięstwach z rzędu apetyty Stali zdecydowanie się zaostrzyły. Pierwszy set, który trwał zaledwie dwadzieścia dwie minuty udowodnił jednak, że Aluprof to zespół klasowy. Prym wśród przyjezdnych wiodły Anna Barańska i Natalia Bamber. Swoje trzy grosze dorzuciła także Berenika Okuniewska i ani się obejrzeliśmy, a na tablicy wyników było już 2-0 dla siatkarek z Bielska.

Na kolejną odsłonę mielczanki wyszły jednak lekko odmienione. Aż sześć punktowych zagrywek i dobra postawa w ataku musiały przynieść skutek. Przez długi okres czwarty set również toczył się pod dyktando zawodniczek Rafała Prusa. Na nic się to jednak zdało, bo Aluprof jak wytrawny bokser w samej końcówce przyspieszył i rozstrzygnął tym samym całe spotkanie na swoją korzyść.