Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > I liga
Kasperczyk ograł Stawowego

KSZO Ostrowiec Św. - Górnik Łęczna 2-0 (2-0)

1-0 Robaszek 14
2-0 Cieśliński 20 (karny)
Sędziował Andrzej Mrowiec (Katowice). Żółte kartki: Tomczyk, Niedziela. Widzów 4 tys.

KSZO: Sotnicki – Matuszczyk, Ciesielski, Kardas, Szymoniak - Robaszek (70 Cieciura), Wtorek, Sobczyński (48 Dziewulski), Frańczak, Kanarski (90 Żelazowski) - Cieśliński
GÓRNIK
: Wierzchowski – Tomczyk, Nikitović, Karwan, Radwański (46 Głowacki) - Bartoszewicz, Bazler, Sołdecki (46 Surdykowski), Nazaruk (65 Michalak) - Niedziela, Nakoulma.

 

Szkoleniowiec KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Rober Kasperczyk nie krył zadowolenia po zwycięstwie 2-0 nad Górnikiem Łęczna w 2. kolejce I ligi. Smaczku tej wygranej dodaje fakt, że opiekunem Górnika jest Wojciech Stawowy, który podobnie jak Kasperczyk wywodzi się z Krakowa. W Ostrowcu trwa znakomita passa, piłkarze KSZO nie przegrali tu od maja 2008. 
- Kilka lat minęło i znowu stanęliśmy naprzeciwko siebie. Kiedyś prowadziliśmy naprzeciwko siebie derbowe mecze - takie były czasy w Krakowie. Wiedziałem czego się spodziewać po drużynie Górnika Łęczna, bo to co zobaczyłem tydzień temu w meczu z Widzewem, dziś się potwierdziło. Jest to zespół bardzo dobrze poukładany, któremu nie można oddać kontroli, szczególnie w środkowej strefie boiska. Panowie Sołdecki, Bartoszewicz i Bazler nie mieli prawa tutaj dominować, bo widziałem, że w meczu z Widzewem, momentami ta dominacja była bardzo widoczna - komentował spotkanie Kasperczyk. - Jest to drugi mecz, w którym staram się egzekwować od zawodników to, co podoba się kibicom. Każdy lubi oglądać zespół, który gra agresywnie, czasami na pograniczu ryzyka. Może przeliczyliśmy się w Zabrzu, choć gdyby udało nam się strzelić tam drugą bramkę, a była ku temu okazja, to mogliśmy zrobić psikusa. Postawa zespołu w pierwszej połowie przekonała mnie, że idziemy w dobrym kierunku. Po strzeleniu pierwszej bramki poszliśmy za ciosem, nie cofnęliśmy się, tylko dążyliśmy do strzelenia drugiej. Zdobycie drugiej bramki przez Adama Cieślińskiego, który pewnie wykorzystał rzut karny wniosło dużo spokoju. Gdyby zawodnicy zachowali więcej zimnej głowy, moglibyśmy pokusić się i o strzelenie trzeciej - stwierdził trener beniaminka.
Górnik Łęczna w tym sezonie miał włączyć się do walki o awans do ekstraklasy. Tymczasem po dwóch kolejkach podopieczni Wojciecha Stawowego nie mają na koncie żadnych punktów. - Myślę, że ten mecz ułożył się w pierwszych dwudziestu paru minutach, kiedy straciliśmy dwie bramki – mówił Stawowy po spotkaniu w Ostrowcu. - Wyszliśmy chyba nie w pełni skoncentrowani, bo bramki straciliśmy po prostych błędach. KSZO skrupulatnie to wykorzystał i później było nam ciężko cokolwiek zrobić. Rywal mądrze się bronił, groźnie atakował. My nie bardzo mieliśmy atuty, aby w tym meczu coś zmienić. Parę stworzonych sytuacji to za mało, żeby przy stanie 0-2 doprowadzić chociaż do remisu - ocenił trener Górnika.

ASInfo/BOS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty