MOSiR Unia Oświęcim – SMS Kraków 1-0 (0-0)

1-0 Znamirowski 48
Sędziował Zbigniew Walus z Oświęcimia. Żółte kartki: Szostek, Godawa – Rudziński.
UNIA: Ratajczak – Znamirowski, Godawa, Zięcina, Szostek – Wiertel, Księżopolski, Bednarczyk, Moskwik (75 Wyroba), Michałek – Łach.
SMS: Janas – Chłoń, Kret, Lis (46 Michalak), Antolak – Mrożek, Sadecki (79 Błachno), Woźniak, Rudziński – Ogorzały (65 Dziadura), Duda.

SMS powoli specjalizuje się w ładnych dla oka porażkach. Poprzedniej doznał w Tarnowie. Owszem, w Oświęcimiu, na "dzień dobry” w drugiej połowie goście dostali bramkę, po płaskim strzale Znamirowskiego, ale mieli wystarczająco dużo okazji do wywalczenia pełnej puli.

W 52. minucie Michalak uderzając z lewej strony posłał piłkę obok bliższego „okienka”. Trzy minuty później futbolówka przefrunęła przed nosem oświęcimskiego golkipera, który był „przyspawany” do linii bramkowej, więc wróciła na 5. metr do Ogorzałego, który fatalnie spudłował.

- Takie okazje trzeba wykorzystywać – wściekali się koledzy z drużyny.

- Nie śpij w tej bramce! Nie po to „oramy”, żeby stracić głupią bramkę – skarcił bramkarza jeden z oświęcimskich defensorów.

W odpowiedzi lewą stroną urwał się Łach, który w sytuacji sam na sam trafił w boczną siatkę.

W końcówce goście oblegali oświęcimską bramkę, ale brakowało im szczęścia. W 82. minucie po uderzeniu Chłonia z lewej strony piłka przeszła po palach Ratajczaka, zatrzymując się na przeciwnym słupku.

Jednak goście łapali się za głowy w 87. minucie, kiedy Michalak na szybkości poradził sobie z obrońcami i gdy wszyscy oczekiwali, że będzie strzelał, szukał Rudzińskiego, któremu piłka przeszła koło nogi, a punkty krakowianom koło nosa.

- Przed meczem remis wzięlibyśmy w ciemno, ale wygraną nie gardzimy – powiedział z uśmiechem Andrzej Balon, trener Unii.

Mateusz Migalski