Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Juniorzy starsi > Liga Małopolska JS
Napięcie do ostatnich sekund i strzał z Ligi Mistrzów

Krakus Nowa Huta - Garbarnia Kraków 2-2 (1-0)

1-0 Kuligowski 14
1-1 Marut 65
2-1 Ciastoń 69
2-2 Kopeć 89
Sędziowali: Grzegorz Przybylski oraz Szymon Słapiński i Artur Śliwa. Żółte kartki: Biela - Kulanica, Rojek, Piechówka, Kopeć.
KRAKUS: Podstawa - Palonek, Bartosz, Kuligowski, Majcher - Fudali, Biela (82 Michalski), Kuziel - Ryszawy, Ciastoń, Groeger.
GARBARNIA: Bruzda - Rojek, Kopeć, Piechówka, Krajewski - Kwit (70 Kaczor), Stolarski (60 J. Barabasz), Kasprzak, Kulanica (65 Mirończuk) - Kalicki (46 Marut), Homoncik.

- Przez większość meczu przewagę miała Garbarnia, ale równocześnie przez większość meczu to my prowadziliśmy. W tej sytuacji remis jest wynikiem sprawiedliwym - skwitował Maciej Trzcionka, trener Krakusa.

Nowohucianie objęli prowadzenie w 14. minucie. Po wrzutce z kornera główkował Kuligowski, Bruzda próbował przeszkodzić, ale zdołał jedynie skierować lecącą piłkę w boczną siatkę, od wewnętrznej strony bramki...

W 18. minucie Garbarze byli bliscy wyrównania. Futbolówka po strzale Kwita odbiła się jednak od górnej części słupka, a dobijający Homoncik trafił wprawdzie do siatki, ale - jak się okazało - ze spalonego. Po chwili Homoncik uderzył w "długi" róg, Kulanica nie zdążył zamknąć akcji i piłka przeszła obok bramki. Poźniej jeszcze raz gościom nie został zaliczony gol - obrońca Krakusa "machnął" się, wykorzystał to Homoncik, ale znów był na spalonym... Gospodarze mieli w tej części gry jedną szansę - Kuziel nie wykorzystał sytuacji "sam na sam".

Po przerwie, w 56. minucie, miejscowi mogli podwyższyć prowadzenie. Z prawej strony dogrywał Ryszawy, a Ciastoń, będąc przed bramką, przeniósł piłkę z bliska nad poprzeczką. Zamiast 2-0 wkrótce było 1-1, w czym zasługa Kulanicy, który wywalczył futbolówkę przed polem karnym i Maruta, który z kilkunastu metrów uderzył celnie po ziemi.

Bardzo szybko Krakus ponownie wyszedł na prowadzenie. Z lewej strony dograł Groeger, a Ciastoń z bliskiej odległości strzelił do prawie pustej bramki.

Dla gości sytuacja, po której padła ta bramka była trochę kontrowersyjna. - Wydawało nam się, że jest aut dla nas, tymczasem gospodarze szybko wyrzucili piłkę i zaraz strzelili tego gola. Nawet jednak jeśli rzeczywiście ten aut należał się nam, to wiadomo, że decyduje sędzia. Chłopcy się zagapili, to ich błąd... - skomentował Jerzy Wojciechowski, kierownik drużyny Garbarni.

Dwie minuty później mogło być po meczu, ale po centrze Groegera Kuligowski - w podobnej sytuacji jak na początku I połowy - główkował nad poprzeczką.

Ostatni kwadrans to ofensywa Brązowych. Zaczął J. Barabasz, po jego strzale z ponad 20 metrów bramkarz Krakusa wybił piłkę czubkami palców nad bramkę. W 85. i 89. minucie dwie szanse miał Kaczor. Najpierw jednak obrońcy zdjęli mu futbolówkę z nogi, a następnie zmarnował "setkę" z 6 metrów.

W tej samej minucie Garbarnia wyrównała po niesamowitym strzale Kopcia. Ze środkowego koła, z około 40 metrów, huknął podbiciem jak z armaty trafiając w samo "okno"! Bez wątpienia był to dla niego, jak na razie, strzał życia. Ci, którzy to widzieli pewnie powiedzą, że takie gole nawet w Lidze Mistrzów nie padają...

W doliczonym czasie Krakus mógł jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale nie wykorzystał dobrej okazji.

- Wielkiego meczu dziś nie graliśmy - przyznał trener Trzcionka. - Byliśmy za to skuteczni i bardzo dobrze się broniliśmy. Można powiedzieć, że aktualny wynik meczu wyznaczał dziś taktykę obu zespołom - dodał.

- To było bardzo ciekawe spotkanie, które trzymało w napięciu do ostatnich sekund. A remis jest jak najbardziej sprawiedliwy - stwierdził na koniec kierownik Wojciechowski.

RST

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty