Sandecja Nowy Sącz - MOSiR Unia Oświęcim 5-1 (1-1)

0-1 Głowacki 13
1-1 Danek 31
2-1 Kalisz 47
3-1 Kalisz 62
4-1 T. Zawiślan 73
5-1 Złocki 88
SANDECJA: Jacenik – Baran, Kulpa, Kołbon, Musiał, Młynarczyk (46 Tokarz) – Złocki (90 Strojny), Szołdrowski, Danek (82 Dulak), T. Zawiślan (75 Majka) – Kalisz (87 A. Zawiślan).
UNIA: Taborski – Wiertel (60 Księżopolski), Zięcina, Godawa, Semik (75 Kajfasz) – Michałek, Głowacki, Bedbnarczyk (80 Sporysz), Wrona, Znamirowski – Góra.

Gospodarze rozpoczęli niefrasobliwie, bo od straty bramki. – W pierwszej połowie graliśmy dobrze ofensywnie, ale trochę luźno w obronie, co rywal skrzętnie wykorzystał – tłumaczy Janusz Świerad, trener sądeczan. – Jednak czułem, że w upalny dzień gościom po przerwie zabraknie sił i tak też się stało. Po zmianie stron strzeliliśmy cztery gole, a mogliśmy znacznie więcej. Jednak nie można marnować takich pozycji, jaką miał Tokarz, który z 5 metrów posłał piłkę ponad poprzeczką.

Poza tym dwie okazje zmarnował Tomasz Zawiślan, a jedną Kalisz, który tym samym pozbawił się hat-tricka.

Goście mogli wrócić do gry na początku drugiej połowy, kiedy Góra znalazł się w sytuacji sam na sam z Jacenikiem, ale z tej konfrontacji zwycięsko wyszedł ten drugi. I tak zamiast remisu 2-2 po chwili zrobiło się 3-1 i miejscowi niepodzielnie panowali na boisku.

kamil