Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > IV liga Małopolska
Mateusz Miś nie jest już trenerem Lotnika Kryspinów2011-05-14 19:29:00 MAS

Mateusz Miś nie jest już trenerem IV-ligowego Lotnika Kryspinów. Podał się do dymisji po zremisowanym 1-1 meczu z Przeciszovią, ale decyzję o odejściu z Kryspinowa podjął już po czwartkowym przesileniu w klubie, gdy zarząd postanowił zwolnić najbliższego współpracownika Misia, dyrektora sportowego Lotnika - Pawła Migockiego.


- To najlepsza decyzja dla klubu i dla mnie. Jestem honorowym, ambitnym człowiekiem. Chciałem zrobić trzeci awans z rzędu, ale to było nie na rękę zarządowi klubu, bo organizacyjnie i finansowo klub nie był w stanie temu podołać - tłumaczył po meczu Mateusz Miś, po tym jak pożegnał się w szatni z zespołem. - Ale chciałem to osiągnąć z tymi chłopakami tak dla siebie. Nie udało się, dziś ten pechowy remis (po bramce straconej przez Lotnika w 96 minucie - przyp. red) definitywnie odebrał nam szansę na awans. Cieszę się, że odchodzę po meczu, w którym drużyna, z którą zacząłem pracować od VI ligi, zasłużyła na pochwały, zagrała z ogromnym sercem.Ważniejsze jest czasem zremisować po dobrym meczu niż wygrać po słabym. Umiem odejść z podniesionym czołem, nie pieniądze, a cele są dla mnie najważniejsze. W grudniu nosiłem się z zamiarem zmiany klubu, bo muszę pracować tam, gdzie są cele, ambicje, rzeczy do zrobienia. Miałem w Kryspinowie cel - awans, ale zima okazała się dla klubu bardzo trudnym czasem, drużyna została całkowicie zmieniona, na nowo trzeba było ją budować, ale już bez szans na awans. I dlatego biłem się z myślami co zrobić. Przez szacunek dla zarządu klubu i tych chłopaków, którzy zostali, postanowiłem, że ja także zostanę, dokończę ten sezon w IV lidze. Ale teraz odchodzę, bo mnie interesuje gra o najwyższe cele, a w Lotniku już takiej szansy nie dostanę. Czy prezes mnie nie zatrzymuje? Nie, nie zatrzymuje. Prosiłem o to, żeby w spokoju dokończyć rundę z całym sztabem szkoleniowym, ale się nie zgodzono na to. Dla mnie zespół to mój sztab szkoleniowy i drużyna. Jeśli ktoś uderza w osobę, która jest związana ze mną, uderza także we mnie. Pewni ludzie oddali mnóstwa zdrowia, serca, zaangażowania przez te trzy lata pracy i zasługują na szacunek i odpowiednie traktowanie. Jestem kapitanem tego okrętu, muszę być honorowy w tej sytuacji. Ale to był tylko zapalnik do decyzji o odejściu. Odchodzę, bo czuję, że osiągnąłem już maksimum w Lotniku. Chcę odejść jako zwycięzca, a nie przegrany Zrobiłem w Lotniku tyle ile mogłem, więcej nie dałem rady, mam nadzieję, że będę w Lotniku dobrze wspominany. Tych chłopaków jestem pewny na 100 procent, jestem także podbudowany tym co było w szatni, gdy powiedziałem o swojej decyzji. Jestem dumny z tej pracy. Teraz czas na nowego trenera, pora, żeby przyglądnął się zespołowi, zastanowił się jak ten zespół ma się prezentować w nowym sezonie IV ligi. Ja będę szukać nowych wyzwań, miejsc, gdzie będzie jakaś ciężka robota do zrobienia - zakończył Mateusz Miś.


Wiceprezes Lotnika Ryszard Witanowski wyjaśnia rozstanie z Pawłem Migockim, które przelało czarę goryczy: - Chcieliśmy coś zmienić w drużynie, bo nie działo się w niej najlepiej. Nie było atmosfery. Zaczęło się wszystko psuć. Postanowiliśmy rozstać się z dyrektorem sportowym.

 

Czym się naraził? - Może nie spełnił pokładanych w nim nadziei, obietnic - odpowiada Bogusław Bochenek, prezes Lotnika i dodaje: - Doceniamy to co trener Miś zrobił dla Lotnika, ale kiedyś przychodzi czas na zmiany. Skoro postanowił odejść, uszanujemy tę decyzję.

 

Paweł Migocki wyjaśnił nam, że ponad tydzień temu sam zrezygnował z funkcji dyrektora sportowego w Lotniku, ale chciał pozostać jak dotąd w sztabie Misia jako jego asystent i kierownik drużyny. - Zrezygnowałem z funkcji dyrektora, bo byłem blokowany w działaniach. Po rezygnacji jedyną rzeczą jaką mogłem robić, żeby pomóc trenerowi Misiowi, mojemu przyjacielowi, to pracować dla niego w tych rolach, które dotąd pełniłem - kierownika i asystenta. W czwartek panowie wiceprezesi Ryszard Witanowski i Kazimierz Różycki zdecydowali, że tych funkcji nie mogę pełnić. Twierdzą, że chcieli coś zmienić, bo nie było atmosfery w zespole. Nie ja odpowiadałem za budowanie atmosfery w zespole, tylko pierwszy trener. W tej decyzji prezesów chodziło o uderzenie w trenera Misia, bo jego po tym co zrobił dla Lotnika, trudno było zwolnić. A po dwóch awansach na trzeci w klubie nie było już pieniędzy. Jako człowiek honoru Mateusz Miś został sprowokowany do złożenia dymisji. Zachowałbym się tak samo, gdyby to on został zwolniony z Lotnika - natychmiast złożyłbym dymisję. W Lotniku długo nie będzie takiego trenera jak on - uważa Paweł Migocki.

 

W  środę Lotnik gra zaległy mecz Lubaniem Maniowy: - I musimy już do środy mieć nowego trenera - mówi prezes Bochenek. 

- Jakieś pierwsze rozmowy zaczęliśmy, bo trener zakomunikował nam w piątek, że jeśli zwolnimy kierownika to on też poda się do dymisji - zdradza Witanowski.

 

Mecz Lotnika oglądał już Krzysztof Bukalski, to on jest najpoważniejszym kandydatem do pracy w Kryspinowie, chociaż filozofię trenerską ma podobną do tej Mateusza Misia - lubi grać o poważne cele. Trenerki w Kryspinowie chętnie podjąłby się też Jerzy Kowalik. Pojawił się na meczu z Przeciszovią także Marcin Sadko. Kandydatów jest ponoć więcej. Nowego trenera nie będzie więc trudno znaleźć...

 

Mateusz Miś też pewnie niedługo będzie bezrobotny. To jeden z najambitniejszych trenerów młodego pokolenia w Małopolsce, który chętnie się uczy i nawet pożegnalnym meczem Lotnika z Przeciszovią wystawił swojemu pomysłowi na futbol dobrą laurkę.

 

Aktualizacja 15-05-2011, 12:30


MAS
amis.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty