Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > I liga
Co z tą Sandecją? Pięć meczów, trzecia porażka

Pogoń Szczecin - Sandecja Nowy Sącz 1-0 (1-0)

1-0 Sotirović 42
Sędziował Piotr Wasielewski (Kalisz). Żółte kartki:  Sotirović, Pietruszka, Łuszkiewicz, Kolendowicz, Szałek - Chmiest, Berliński, Aleksander.
POGOŃ: Janukiewicz – Pietruszka, Matuszczyk, Noll, Rogalski – Kolendowicz, Akahoshi (70 Łuszkiewicz), Edi, Ława, Lewandowski (85 Szałek) – Sotirović (80 Djousse).
SANDECJA: Kozioł – Makuch, Frohlich, Dymkowski, Woźniak (81 Janic) – Jędrzejowski, Eisman, Berliński, Gawęcki – Duric (54 Chmiest), Aleksander (87 Wiśniewski).

Pięć meczów, trzy porażki, remis i tylko jedno zwycięstwo - taki jest bilans pierwszych występów w tym sezonie Sandecji Nowy Sącz. W piątej kolejce I ligi sądeczanie przegrali z Pogonią w Szczecinie. Do tego porażka w Pucharze Polski z trzecioligowcem z Wejherowa. Nie takiego początku sezonu oczekiwano w Nowym Sączu...


Trener szczecinian Marcin Sasal wystawił eksperymentalnie ustawioną defensywę. Na bokach wystąpili nominalni skrzydłowi: Przemysław Pietruszka na lewej, zaś Maksymilian Rogalski na prawej stronie obrony. W środku zagrał Łukasz Matuszczyk (lewy obrońca) i debiutujący w Pogoni Emil Noll. Wszystko przez plagę kontuzji, jaka nawiedziła szczeciński zespół. Urazy leczą: Dawid Kucharski, Błażej Radler i Peter Hricko. Goście nie potrafili jednak wykorzystać tej słabości Pogoni.

W barwach Sandecji zagrali dwaj byli Portowcy: Marcin Dymkowski i Marcin Woźniak.

W meczu zamiast spodziewanych emocji sportowych było dużo kontrowersji. Zaczęło się od rzutu karnego podyktowanego dla gospodarzy za faul Marcina Dymkowskiego na Vuku Sotiroviciu w 28. minucie. Wina byłego stopera Pogoni była dosyć wątpliwa, ale sędzia wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Edi Andradina, uderzył mocno, jednak piłka po jego strzale trafiła w słupek, a następnie w ręce bramkarza Marka Kozioła.

5 minut później Brazylijczyk próbował się zrehabilitować i huknął z dystansu. Piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od murawy. Gospodarze zarzekali się, że wylądowała tuż za linią bramkową. Sędzia pozostał jednak niewzruszony.

Tuż przed przerwą aktywny Vuk Sotirovic umiejętnie zakręcił defensywą Sandecji i zdobył gola strzałem w "długi" róg. Pogoń schodziła na przerwę prowadząc, lecz w jej grze mało było polotu i składnych akcji. Sandecja natomiast ograniczała się do nieudolnych kontrataków.

W drugiej połowie goście zaatakowali odważniej, jednak pierwszy celny strzał oddali dopiero po godzinie gry. Pogoń odpowiedziała uderzeniem Sotirovica w poprzeczkę.

Widząc nieudolność kolegów na indywidualny rajd zdecydował się Marcin Woźniak. Minął na pełnej szybkości kilku obrońców, jednak jego strzał minimalnie minął cel.

W 70. minucie sędzia Wasielewski pogubił się po raz kolejny. Po brutalnym faulu Adriana Łuszkiewicza na Marcinie Chmieście, sprawiedliwość próbował wymierzyć Rafał Berliński, uderzając pomocnika Pogoni w twarz. Arbiter zamiast wyrzucić obu zawodników, pokazał im po żółtej kartce.

Pogoń mogła przypieczętować wygraną w 88. minucie, gdy Mateusz Szałek przelobował bramkarza, jednak piłka wylądowała tuż za bramką.

W doliczonym czasie gry sędzia po raz kolejny podjął kontrowersyjną decyzję nie uznając gola po strzale Marcina Chmiesta. Arbiter dopatrzył się spalonego.

W Szczecinie działo się sporo, jednak pięknego futbolu było niewiele. Oba zespoły to kandydaci do awansu, ale w obecnej dyspozycji nie nadają się do gry w Ekstraklasie. Pogoń u siebie ma komplet zwycięstw, jednak tylko momentami w meczu z Polonią Bytom i przez kilka chwil w starciu z Wartą Poznań grała ciekawy futbol. Sandecja ma już na koncie 3 porażki i kolejna w następnym meczu może oznaczać pożegnanie z trenerem Kurasem.

Zdaniem trenerów:

Marcin Sasal, Pogoń:
- Zagraliśmy dobre spotkanie. Po słabym występie w Gliwicach pokazaliśmy charakter i stworzyliśmy ciekawe widowisko. Mieliśmy sporo okazji, rzut karny, poprzeczki i sytuacje sam na sam, gole ze spalonych. Mogliśmy spokojnie wygrać 2-0. Jednak Sandecja też miała swoje sytuacje i różnie się mogło skończyć. Cieszę się, że punkty zostały w Szczecinie. Sandecja postawiła najtrudniejsze warunki z zespołów, które tu gościliśmy. To zwycięstwo dedukuję mojemu tragicznie zmarłemu koledze - Marcinowi Rzeszotce.

Mariusz Kuras, Sandecja:

- Miło wracać do Szczecina, ale źle jest tutaj przegrywać. Przespaliśmy pierwszą połowę, gospodarze dominowali, prowadzili zasłużenie. W drugiej połowie sytuacja się nieco zmieniła, my przejęliśmy inicjatywę, ale nic z tego nie wynikło.

PAWEŁ PĄZIK, Szczecin

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty