Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0-3 (0-2)

0-1 Genkow 18

0-2 Kirm 30

0-3 Siwakow 87

Sędziował Robert Małek (Zabrze). Żółta kartka - Paljic.

LECHIA: Kapsa - Deleu, Janicki, Vucko, Andriuskevicius (83 Hajrapetjan) - Surma, Bajić (55 Buval), Pietrowski (66 Poźniak) - Nowak, Traore, Lukjanovs.

WISŁA: Pareiko – Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić – Małecki (90+2 Garguła), Sobolewski, Wilk – Melikson (83 Siwakow), Genkow (90 Rios), Kirm.

 

Inauguracyjny kwadrans zwiastował otwarty mecz. Obydwie drużyny wymieniały po kilka podań i szybko starały się przeprowadzać kolejne akcje. W 17. minucie rajdem popisał się Patryk Małecki. Przytomnie zgrał przed pole karne, gdzie znajdował się Maor Melikson. Ten, mimo interwencji defensorów Lechii, dostarczył piłkę do Cwetana Genkowa, a snajper płaskim strzałem dał prowadzenie.

Nie miało to wielkiego wpływu na przebieg boiskowych wydarzeń. Wisła nadal czyhała na własnej połowie na okazje do przeprowadzenia kontry. Kiedy taka się nadarzała, uruchamiano desygnowanego na skrzydło Meliksona. Izraelczyk wreszcie mógł demonstrować swoje największe atuty w postaci przyspieszenia i ostatniego podania, czego brakowało, gdy stanowił jednego z trzech centralnych pomocników. W 29. minucie pomknął do linii końcowej i sprytnie wycofał do nabiegającego Andraża Kirma. On przystawił zaś stopę i podwyższył prowadzenie.

Lechia miała czego żałować, bo z przebiegu gry nie ustępowała znacząco krakowianom. Dodatkowo w między czasie zdobyła gola, ale ze spalonego. Dośrodkowania ominęło stoperów i trafiło pod nogi Ivansa Lukjanovsa. Oddane przez niego uderzenie niepotrzebnie domknął znajdujący się na pozycji spalonej Abdou Traore, co dostrzegł sędzia liniowy i natychmiastowo zasygnalizował.

 

Druga połowa była rozczarowaniem. Lechia szukała kontaktowego trafienia, ale najgroźniejszą z sytuacji stworzyła po odegraniu Kewa Jaliensa do Sergeia Pareiki. Bramkarz zdołał jednak wybić piłkę, naprawiając błąd doświadczonego kolegi, który w podobny sposób dawał się zaskakiwać przed tygodniem przeciwko Górnikowi Zabrze.

Po 80. minucie przebudzili się wiślacy. Najpierw Patryk Małecki wyprowadził podaniem głową Genkowa w sytuację sam na sam, po czym Bułgar obił poprzeczkę. Piłka odbiła się tuż przed linią bramkową, gdzie nie było nikogo, kto mógłby ją dobić. Niebawem wynik ustalił wprowadzony Siwakow. Po przejęciu piłki dostrzegł wysuniętego Pawła Kapsę i precyzyjnie uderzył z około 50 metrów. Futbolówka wleciała do bramki pod samą poprzeczką.

rb

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty