Gervasio Nunez to na razie jeden z najbardziej tajemniczych zawodników Wisły Kraków. Argentyńczyk tak naprawdę nie miał jeszcze szansy na to, by pokazać swoje umiejętności w meczu o stawkę, chociaż debiut w barwach Białej Gwiazdy ma już za sobą.

W środę po meczu ze Skonto Ryga, w którym Nunez zagrał 15 minut, odbył się sparing z Garbarnią Kraków. Argentyński pomocnik wystąpił całe 90 minut. - Takie mecze są dobre, bo pomagają tym, którzy nie grają regularnie w utrzymaniu rytmu meczowego – powiedział po tym spotkaniu towarzyskim Nunez. O swoim debiucie dzień wcześniej mówił: - Jestem zadowolony, że w końcu mogłem zagrać, zwłaszcza w wygranym przez nas meczu. Atmosfera na stadionie bardzo mi się podobała. To było piękne, że kibice bez przerwy śpiewali i nas dopingowali. To cudowne móc dać zwycięstwo takim kibicom.

Gervasio jest trzecim, oprócz Osmana Chaveza i Juniora Diaza, piłkarzem z kraju hiszpańskojęzycznego grającym w Wiśle, ale na początku pobytu musiał radzić sobie sam. Chavez w czerwcu grał w reprezentacji Hondurasu w rozgrywkach o Złoty Puchar CONCACAF, a Diaz do Wisły wrócił na początku lipca. - Rzeczywiście było mi trudno na początku, kiedy ich nie było. Ale zauważyłem, że niektórzy z kolegów mówią trochę po hiszpańsku, więc nie było tak źle – przyznał Nunez. - Pierwsze, co zrobiłem po przyjeździe do Polski, to zapytałem o to, jakie są podstawowe słowa po polsku, których używają na boisku piłkarze. Znam już takie jak: plecy, sam. Najpierw jednak skupię się na nauce języka angielskiego, a potem przyjdzie czas na polski, bo wasz język jest naprawdę trudny – uśmiechnął się pomocnik.

- Kraków bardzo mi się podoba – mówił Nunez o swoich wrażeniach z dotychczasowego pobytu w stolicy Małopolski. - Na razie jeszcze mieszkam w hotelu, ale szukam już mieszkania. Wkrótce przyjedzie również do mnie moja żona – zakończył Gervasio.

wisla.krakow.pl (AM)