Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0-0

 

Sędziował Paweł Gil z Lublina. Żółta kartka - Jež. Widzów 8 100.

GÓRNIK: Stachowiak - Bemben, Banaś (42 Danch), Jop, Magiera - Bonin (82 Gasparik), Pazdan, Jeż, Marciniak - Sikorski, Zahorski (30 G. Nowak).

LECHIA: Kapsa - Pietrowski, Bąk, Vučko, Andriuškevičius - Lukjanovs, Surma, P. Nowak, Poźniak (72 Hajrapetjan), Traore (61 Dawidowski) - Buval (82 Deleu).

 

Godzinę przed rozpoczęciem meczu Górnika Zabrze z Lechią Gdańsk dojazd na stadion przy Roosevelta był mocno utrudniony ze względu na procesję Drogi Krzyżowej. Jak się okazało łatwo nie mieli także piłkarze gospodarzy, dla których spotkanie, które miało dać im awans na trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy, stanowiło wielką sportową mękę. Ostatecznie zawodnicy Adama Nawałki zyskali tylko jeden punkt, tracąc za to trzech podstawowych zawodników: już w pierwszej połowie boisko opuścili kontuzjowani Tomasz Zahorski, Adam Banaś, a pod koniec meczu Grzegorz Bonin!

 

Jesienią w Gdańsku Górnik został rzucony na kolana i odesłany do domu z bagażem pięciu goli. Nic więc dziwnego, że zabrzanie wręcz dyszeli chęcią zemsty, ale zdecydowanie brakowało im środków do jej realizacji. W pierwszych 45 minutach bliski spełnienia był Banaś, który jednak po rzucie rożnym trafił w poprzeczkę.

O formie z imponującego debiutu próbował przypominać też od czasu do czasu Robert Jeż, jednak kibice zapamiętali przede wszystkim kapitalną interwencję Adama Stachowiaka po uderzeniu Pawła Nowaka, a to już wiele mówiło o przebiegu wydarzeń.

Na domiar złego zejścia Zahorskiego i Banasia - choć obaj spisywali się co najwyżej przeciętnie - wyraźnie odbierały zabrzanom resztki pomysłów na grę.

Nawałkę w przerwie czekało więc trudne zadanie ponownego zaprogramowania drużyny jako całości. Pierwsze minuty drugiej połowy wskazywały na to, że misja się powiodła. Energiczne wejścia Gabriela Nowaka i soczysty strzał Jeża obudziły także kibiców. Im dalej w las tym więcej jednak było drzew, tym bardziej, że goście skoncentrowali się już ewidentnie na obronie remisu. Zabrzanie mieli więc coraz większe problemy, by przewagę w posiadaniu piłki zamienić na sytuacje strzeleckie, a czas nieubłaganie im uciekał tak długo aż uciekł całkiem.

 

A co się zmieniło w Zabrzu po odejściu prezesa Łukasza Mazura? Zdecydowanie najbardziej widoczna różnica dotyczyła frekwencji w loży vip-ów, która tym razem wypełniona była po brzegi. Pytanie tylko, czy ta frekwencja znalazła swoje odzwierciedlenie w zyskach ze sprzedaży biletów, czy też wróciło stare, czyli rozdawanie wejściówek za darmo, z czym skutecznie walczył poprzedni szef klubu, który tym razem oglądał mecz z bocznej trybuny, ubrany w szarą bluzę z kapturem i emblematem Górnika na piersi?

ekstraklasa.net

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty