Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Błąd za błędem, Cracovia przegrywa z Ruchem

Cracovia - Ruch Chorzów  2-3 (0-2)

0-1 Sadlok 42

0-2 Jankowski 45

1-2 Ntibazonkiza 55

1-3 Janoszka 66

2-3 Mierzejewski 82

Sędziował Hubert Siejewicz. Żółte kartki: Szeliga, Klich - Grodzicki, Pulkowski, Piech.

CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Jarabica, Wasiluk - Ntibazonkiza, Suworow (46 Pawlusiński), Szeliga, Klich, Ślusarski (74 Sacha) - Matusiak (44 Dudzic).
RUCH: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok, Grzyb, Pulkowski (90 Lisowski), Malinowski, Straka, Janoszka (88 Zając), Jankowski (8 Piech).

Po fatalnych błędach najpierw Marcina Cabaja, a potem obrońców Cracovia przegrała na swoim stadionie z Ruchem Chorzów 2-3. Podopieczni Rafała Ulatowskiego ambitną grą w ofensywie nie byli w stanie nadrobić braków w defensywie. Ruch wygrał po raz pierwszy na wyjeździe w tym sezonie.

 

Spotykali się rywale sąsiadujący w tabeli, można było się więc spodziewać walki i ta trwała od początku, ale obfitowała w rwane akcje, niecelne podania. Wreszcie w 9 min na indywidualną akcję porwał się Suworow, strzelał z dystansu, w czym bryluje w reprezentacji Mołdawii, ale daleko od bramki. Pierwszy strzał Ruchu był autorstwa Sadloka, z rzutu wolnego sporo chybił. O wiele groźniej było pod bramką  Cracovii w 15 min po dwóch rzutach różnych Ruchu. Po wrzutce Straki zakotłowało się w polu karnym,  strzał Jankowskiego na 6. metrze został zablokowany, a kolejny - po następnym rzucie rożnym - był minimalnie niecelny. Ruch mógł się jeszcze zastanawiać czy wcześniej nie należał mu się rzut karny, po tym jak po pierwszej wrzutce Nykiela, piłka odbiła się od Wasiluka, być może od jego przedramienia.

 

Cracovia znakomicie się odgryzła, najpierw atomowo z dystansu uderzał Szeliga, Perdijić aż zachwiał się wybijając piłkę, a potem Ślusarski kończył akcję rozpoczętą z rzutu rożnego bardzo kąśliwą "główką", spod poprzeczki wybił piłkę bramkarz Ruchu.

 

W 33 min Sadlok wystawił na dużą próbę Cabaja, uwolnił się spod opieki obrońcy, strzelał po koźle tuż przy słupku, poradził sobie bramkarz Cracovii i zaraz gospodarze skontrolowali rywali. Błyskawicznie na bramkę szarżował Ślusarski, ale obrońcy nie pozwolili się mu złożyć do strzału. Jeszcze przewrócił się napastnik Pasów i na siedząco próbował wygarnąć piłkę, ale nie dał rady. Aktywność Cracovii nie malała, dwie akcje Ntibazonkizy zapowiadały się ciekawie, ale źle je przebojowy piłkarz Pasów kończył. Zamiast strzału z niemal zerowego kąta lepiej było podawać do nieobstawionego Ślusarskiego, który stał blisko bramki.

 

Bramka stracona po okresie przewagi szczególnie musiała zaboleć gospodarzy, także dlatego, że padła po fatalnym błędzie obrońców, ale przede wszystkim Marcina Cabaja. Sadlok z lewej strony właściwie wrzucał piłkę w pole karne, minęła obrońców i skozłowała przed Cabajem. Ten fatalnie się spóźnił z interwencją, jeszcze potknął, piłka wpadła mu do rogu bramki. To nie był jednak koniec nieszczęść Cracovii w tej połowie. Tuż przed końcem meczu na prawej stronie boiska Nykiel ograł Wasiluka, dograł piłkę przed bramkę, gdzie znów błędy popełnili obrońcy (z Polczakiem na czele) z Cabajem i Jankowski z paru metrów mocno wpakował piłkę do siatki. Trudne zadanie stanęło teraz przed Cracovią.

 

Na drugą połowę wyszła z Pawlusińskim w miejsce Suworowa. Po chaotycznych pierwszych minutach Sadlok znów postraszył Cabaja dwoma strzałami. Cracovia też nie odpuszczała i w 55 min dopięła swego - po akcji wyprowadzonej przed środka boiska, piłka trafiła od Ślusarskiego do Mierzejewskiego na prawą stronę. Dograł piłkę do środka do Ntibazonkizy, ten zbierał się do oddania strzału, wreszcie zrobił to, a piłka po drodze jeszcze odbiła się od Dudzica (czy nie od jego ręki) i myląc bramkarza Ruchu, pod jego nogą wpadła do siatki.

Cracovia mogłaby pójść za ciosem, ale sama podcięła sobie skrzydła. Kolejny błąd obrońców kosztował ją stratę trzeciej bramki. W 66 min nikt nie przeszkodził Grzybowi w dośrodkowaniu piłki w pole karne, tam znów beztrosko zachowali się obrońcy w ogóle nie blokując atakujących rywali. Piłka po dotknięciu czubkiem buta przez Janoszkę pechowo odbiła się od boku Cabaja, a gdy próbował ją wyłapać wyprzedził go Janoszka z metra wpychając piłkę do bramki. Choć wyglądało to początkowo jakby znów bramkarz Cracovii popełnił błąd, to jednak tym razem stracony gol zdecydowanie obciążał konto obrońców.

 

W 82 min Cracovia po raz drugi zdobyła kontaktowego gola. Po akcji zaczętej z rogu, Sacha podciągnął z piłką ku bramce i strzelał mocno, futbolówka odbiła się od jednego z chorzowian i dopadł do niej Dudzic, ale został zablokowany przy próbie strzału. Piłka została w polu karnym, doszedł do niej Mierzejewski i mocnym strzałem pod poprzeczkę z paru metrów wpakował do celu. Było tylko 2-3.

Cracovia jeszcze walczyła, choćby o punkt. Ambitnie walczył z przewyższającymi go warunkami fizycznymi chorzowianami Ntibazonkiza. Raz upadł w polu karnym po starciu z Grodzickim, po czym z drugiej strony wywalczył rzut wolny, po nim Jarabica główkował z bliska, ale wysoko nad bramką.

 

Cracovia zapłaciła porażką za fatalne błędy w defensywie.To pierwsza jej przegrana na nowym stadionie. W składzie Pasów zabrakło dziś Arkadiusza Radomskiego, narzekającego na uraz mięśnia dwugłowego.

 

Ulatowski: Wróciliśmy do punktu wyjścia


- To był czwarty meczu u siebie w lidze i trzeci przegrany 2:3. Do 40. minuty wydawało się, że jedna bramka zadecyduje o losach spotkania. Później nastąpił moment dekoncentracji po kontuzji Radosława Matusiaka i dostaliśmy dwie bramki do szatni. Walczyliśmy, ale słaba gra w defensywie zadecydowała o porażce - powiedział po przegranym 2:3 meczu z Ruchem Chorzów, trener Cracovii, Rafał Ulatowski.

- Wróciliśmy do punktu wyjścia, myśleliśmy, że cztery ostatnie mecze będą dobrym prognostykiem na przyszłość. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, ale swoje zrobiły nerwy po straceniu dwóch bramek w końcówce pierwszej połowy. Graliśmy też zbyt indywidualnie, Saidi Ntibazonkiza kilka razy mógł zagrać do kolegów, ale zachował się zbyt samolubnie. Było widać, że w drugiej linii brakowało Arkadiusza Radomskiego, jego doświadczenia. Mateusz Klich miał być uzupełnieniem Sławomira Szeligi, ale nie do końca to się nie udało. Po to jednak gra cały zespół, żeby nie było widać braku jednego zawodnika - stwierdził Ulatowski. - Matusiak naderwał mięsień obręczy miednicy, w starciu z Rafałem Grodziskim upadł na murawę i od razu zgłosił zmianę, więc musiało go bardzo boleć - zauważył trener "Pasów".

 

- To był dobry mecz w naszym wykonaniu, nie tylko dlatego, że wygraliśmy. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce, dwie bramki pod koniec pierwszej połowy ustawiły spotkanie. Cieszymy się z trzech punktów, kibice powinni być zadowoleni, oby więcej takich spotkań - powiedział  trener Ruchu Chorzów, Waldemar Fornalik.

ASInfo


MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty