Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Cracovia ma punkt z Lubina

KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 0-0

Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Żółte kartki: Plizga - Mierzejewski, Wasiluk.
KGHM ZAGŁĘBIE: Isailović - G. Bartczak, Stasiak, Horvath, Costa - M. Bartczak, Ekwueme (61 Wilczek), Kocot, Woźniak (82 Błąd) - Plizga, Traore (83 Kędziora).
CRACOVIA: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Jarabica, Wasiluk - Ntibazonkiza, Radomski, Klich (89 Pawlusiński), Szeliga, Ślusarski - Matusiak.

Punkt za bezbramkowy remis w Lubinie to druga zdobycz Cracovii w tegorocznym sezonie ekstraklasy. Takie rozstrzygnięcie oddaje dobrze przebieg meczu, w którym obie strony dbały przede wszystkim o zachowanie czystego konta.

 

Mecz od początku miał wyrównany przebieg, ale toczył się dość wolno jak na ekstraklasowe wymagania. Strzeleckie próby, podejmowane w pierwszym kwadransie (Ntibazonkiza, Traore), też nie porażały jakością - były niecelne. Jedyny celny strzał - Plizgi - sprawił pewien kłopot Cabajowi, który musiał wybić piłkę, ale był dobrze asekurowany przez obrońców.

I tak niemrawo i nudno było do końca stojącej na bardzo kiepskim poziomie pierwszej połowy. Cracovia starała się przede wszystkim zabezpieczyć własną bramkę i właściwie przed przerwą jeszcze tylko raz groźniej się pokazała - w 31 min Klich dograł dobrze piłkę do Ntibazonkizy, ten podciągnął kilka metrów i uderzył, ale daleko od celu.

Zagłebie też przyczajone w pierwszej połowie, drugą mogło zacząć bramką. W 47 min Bartczak nieprzyjemnie uderzał z boku prawej strony pola karnego, piłka jeszcze odbiła się rykoszetem od nóg w polu karnym i mogła zmylić Cabaja, na szczęście dla niego zwolniła i bramkarz Cracovii zdążył zareagować. W 48 min dobrze zapowiadającą się akcję źle zakończył Matusiak. Szeliga zagrał mu prostopadle piłkę, którą napastnik Cracovii powinien podać dalej do Ntibazonkizy. Zamiast tego sam strzelał i został zablokowany.

 

Odtąd inicjatywę przejęło Zagłębie, strzelali Bartczak głową (niecelnie), Plizga bardzo groźnie (wybił Cabaj). Jeszcze parę razy przed polem karnym piłkarze Pasów ratowali się wybijaniem piłki daleko przed siebie, ale to nie była zapowiedź poddania się. Cracovia wróciła do gry, wdawała się  w pojedynki indywidualne z rywalami. Zrodziła sie z tego znakomita szansa Ntibazonkizy, który po podaniu Radomskiego wyszedł z lewej strony sam na Isailovicia, ale strzelał przy krótkim słupku, gdzie był bramkarz Zagłębia.  W 68 min czarnoskóry pomocnik Pasów wybrał lepsze rozwiązanie, tym razem strzelając z prawej strony - chciał trafić w dalszy róg, kozłująca piłka mogła sprawić kłopot bramkarzowi, ale pomknęła obok słupka.

W 70 min Zagłębie samo mogło sobie strzelić bramkę - Ślusarski posłał ostro piłkę w pole karne, Stasiak tak ją wybijał, że o mało nie pokonał swojego bramkarza. Ta interwencja była jedną z trudniejszych dla Isaijlovicia jak dotąd.

W 73 min przed najtrudniejszym wyzwaniem stanął z kolei Cabaj - świetnie uderzył z dystansu Wilczek. Nadana lewą nogą rotacja zakręciła piłkę tak, że zmierzała w okienko bramki. Cabaj pokazał próbkę dużych umiejętności, wybijając futbolówkę.

Jeszcze jedną niezłą szansę goście mieli w doliczonym czasie, ale nic z niej nie wyszło i mecz zakończył się sprawiedliwym remisem.

- Ważne jest to, że w kolejnym meczu zachowujemy czyste konto - podkreślał po meczu Piotr Polczak, obrońca Cracovii.

MST

 

Zdaniem trenerów

Marek Bajor, Zagłębie: - Z jednej strony cieszy punkt, z drugiej żal straconych dwóch. Przed meczem zakładaliśmy, że walczymy o zwycięstwo. Mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy, Wynik oscylował cały czas wokół remisu, może z lekkim wskazaniem na nas. Nie mogę mieć pretensji do drużyny, walczyła, starała się, zabrakło może trochę szczęścia,na pewno też umiejętności.  Traore nie jest na razie tym samym zaowdnikiem, co w ubiegłym sezonie. Rozmawiamy o tym, on sam się nad tym zastanawia.

Rafał Ulatowski, Cracovia: - Warto wrócić do siebie i nie przegrać meczu. W sytuacji w jakiej jest moja drużyna, każdy punkt nas cieszy. To był mecz albo złych szachistów albo złych bokserów, bo nie potrafili się trafić odpowiednio. I Zagłębie miało swoje sytuacje, i Cracovia, z naszej strony zwłaszcza Ntibazonkiza mógł mieć lepiej nastawiony celownik. Patrząc na to, że nie wygrałem, to jestem zawiedziony, ale z drugiej strony, gdyby Kamil Wilczek strzelił na 1-0, a dzięki fenomenalnej interwencji Marcina Cabaja nie straciliśmy jednak bramki - to Zagłębie dowiozłoby zwycięstwo do końca. Punkt musi nas zadowolić, choć nic kompletnie nam nie daje, bo ci wszyscy, którzy są w dole tabeli też zdobyli po punkcie. Ale jesteśmy w grze, nie przegraliśmy trzeciego meczu, nie straciliśmy bramki. Teraz przed nami kapitalny tydzień. Przygotowujemy się do uroczystego otwarcia stadionu, zagramy z TSV 1860 Monachium   w sobotę o 18. Zapraszam wszystkich. Czy obiecuję lepszą grę? Też mnie czasem zęby bolą, ale w drugiej połowie to wyglądało już lepiej. W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z trzema środkowymi pomocnikami, bo nasi skrzydłowi - Saidi i Bartek Ślusarski - grali za szeroko, byli aktywni w ofensywie, ale dawało to dużo swobody Bartczakowi, Kocotowi i Ekwueme, wspartym Plizgą. Całe szczęście, że doszliśmy do tego, że jeśli Bartek i Saidi będą wbiegać do środka my będziemy mieli przewagę i stąd wynikły nasze sytuacje.

 

MST

Aktualizacja 23:43

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty