Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Legia w dziesiątkę pokonała Lecha!

Legia Warszawa - Lech Poznań 2-1 (1-1)

0-1 Kriwiec 9
1-1 Kucharczyk 38
2-1 Mezenga 88

Sędziował Mirosław Górecki (Katowice). Żółte kartki: Rybus, Kiełbowicz, Vrdoljak, Antolović - Henriquez, Kriwiec. Czerwona kartka - Rybus (44,druga żółta). Widzów 22 tys.

LEGIA: Antolović - Rzeźniczak, Astiz, Choto (70. Jędrzejczyk), Kiełbowicz - Manu, Vrdoljak, Borysiuk, Rybus - Kucharczyk (63. Radović) - Chinyama (81 Mezenga).

LECH: Burić - Wojtkowiak (86 Kiełb), Arboleda, Bosacki, Henriquez - Kikut (65. Wilk), Injac, Stilić (77 Wichniarek), Kriwiec, Peszko - Rudnevs.

Warszawska Legia pokazała wreszcie charakter. W hitowym meczu 7. kolejki ekstraklasy pokonała na wypełnionym kibicami stadionie Lecha Poznań, mimo że przez całą drugą połowę grała w dziesiątkę. Fart wrócił też do trenera Macieja Skorży - jego dżoker wszedł na boisko przed końcem meczu i zdążył strzelić zwycięską bramkę.



W pierwszej połowie to mistrzowie Polski zdecydowanie przeważali i powinni prowadzić kilkoma bramkami. Dobre okazje marnowali jednak Artjoms Rudnevs, Siergiej Kriwiec i Sławomir Peszko. Dobrą grę udokumentowali jedynie trafieniem Kriwca z 9. minuty. Legia zawodziła, potrafiła jednak doprowadzić do wyrównania za sprawą gola Michała Kucharczyka.

W drugiej połowie na boisku nie było widać różnicy jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Rybusa. Gospodarze zagrali z wielką ambicją i determinacją. Powinni wyjść na prowadzenie już w 80. minucie, gdy Tomasz Kiełbowicz po strzale z rzutu wolnego trafił w słupek, sztuka ta udała się jednak osiem minut później, gdy Jasmina Buricia pokonał Bruno Mezenga, wprowadzony przez Skorżę parę minut wcześniej. Brazylijczyk to jeden ze sprowadzonych latem do Legii zawodników. Za swoją postawę we wcześniejszych spotkaniach był mocno krytykowany, tym razem golem zapewnił jednak swojej drużynie wygraną.

Tak padły bramki:
0-1 Kriwiec 9
Artjoms Rudnevs ładnie odegrał na prawe skrzydło, w pole karne dośrodkował Grzegorz Wojtkowiak, a nieatakowany Siergiej Kriwiec strzałem z ostrego kąta pokonał niepewnie interweniującego Marijana Antolovicia.
1-1 Kucharczyk 38
Manu doskonałym prostopadłym podaniem obsłużył Michała Kucharczyka, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Jasminowi Buriciowi.
2-1 Mezenga 88
Tomasz Kiełbowicz doskonale dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego wywalczonego przez Mezengę, a Brazylijczyk strzałem głową dał swojej drużynie zwycięstwo.

Rzeźniczak: zwycięstwo było Legii bardzo potrzebne

- Bardzo się cieszymy, bo takie zwycięstwo było nam niezwykle potrzebne. Całą drugą połowę graliśmy w dziesiątkę i walczyliśmy do końca. Pokazaliśmy charakter i udowodniliśmy, że w końcu jesteśmy drużyną - mówił Jakub Rzeźniczak po wygranej Legii z Lechem 2-1.
- Szkoda kontuzji Dicksona Choto, bo ona okaże się chyba poważna. To kropla goryczy w tym zwycięstwie. Są momenty w spotkaniu, które powodują, że drużyna podświadomie dostaje takiego "kopa" i zaczyna grać dużo lepiej. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy - powiedział prawy obrońca Legii.

Borysiuk: nikt po nas tego się nie spodziewał

- Pokazaliśmy charakter, którego nikt po nas się nie spodziewał. Wszyscy skreślali nas, pompowali balon z napisem Lech, a my czuliśmy swoją wartość - mówił 19-letni pomocnik Legii po zwycięstwie 2-1 nad Lechem.
- Po przegranym meczu w Lubinie widać było już poprawę w naszej grze. W drugiej połowie Lech nie istniał, mimo że grał w przewadze. Cieszymy się, że sprawiliśmy warszawiakom wielkie święto. Nie da się ukryć, że Lech wyszedł na drugą połowę pewny zwycięstwa, bo miał jednego piłkarza więcej. Myśleli, że zwycięstwo samo przyjdzie, że podane mają na tacy. W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie, że właśnie w takich momentach rodzi się drużyna i musimy to wygrać. Co ciekawe, w drugiej połowie to my mogliśmy strzelić kilka goli, bo mieliśmy wiele sytuacji. Choć mecz kosztował nas bardzo dużo sił, jesteśmy szczęśliwi - podsumował Ariel Borysiuk.

Krivets: jak mogliśmy to przegrać?

- Nie wiem jak mogliśmy przegrać z Legią. Prowadziliśmy 1-0, a za chwilę powinno być 3-0 - mówił zmartwiony Serhij Krivets po porażce Lecha w stolicy z Legią 1-2.
Białoruski pomocnik zrobił to, co do niego należało zdobywając gola już w 10. minucie. Potem jednak jego koledzy marnowali doskonałe okazje, a Legia swoje wykorzystywała. I wygrała, mimo że całą drugą połowę grała w dziesiątkę.
- Ta porażka jest dla nas bardzo przykra. Nie sądziłem, że przegramy taki mecz. Rywale kończyli w dziesiątkę. Nie sądziłem, że to może się zdarzyć. Musimy teraz szybko odbudować się po tym niepowodzeniu. Taki wynik na pewno nie podbuduje nas przed czwartkowym meczem w Lidze Europy z Salzburgiem - kręcił głową zasmucony.

Tomasz Kiełbowicz: Legia pokazała charakter

- Zdobyliśmy punkty w bardzo ważnym momencie - powiedział po wygranej Legii z Lechem 2-1 jej najbardziej doświadczony zawodnik, Tomasz Kiełbowicz.
34-letni Kiełbowicz gra już w Legii dziesiąty rok. Wiele już widział. Ale jeszcze nie widział tego, by jego drużyna po sześciu kolejkach zajmowała trzecie od końca miejsce w tabeli ekstraklasy. Kiedy przy stanie 1-1 z boiska wyleciał Maciej Rybus wszystko wskazywało na to, że przyjdzie czwarta kolejna ligowa porażka. Tak jednak się nie stało.
- Ostatnio nasza gra nie wyglądała najlepiej. Również dzisiaj spotkanie nie ułożyło się dobrze, ponieważ szybko straciliśmy bramkę. Później Maciek Rybus dostał czerwoną kartkę, ale zaprezentowaliśmy ogromny charakter oraz wolę zwycięstwa. To spowodowało, że trzy punkty zostały przy Łazienkowskiej. W trakcie przerwy bardzo się mobilizowaliśmy. Wiedzieliśmy, że mamy trudne chwile. Jednak w takich momentach rodzi się charakter zespołu - mówił Kiełbowicz.

ASInfo

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty