Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Superduet na wagę trzech punktów

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 2-1 (2-1)

0-1  Paweł Brożek 4

1-1 Grosicki 5

2-1 Frankowski 43, karny

Sędziował Robert Małek (Zabrze). Żółte kartki: Lato - Cleber, Bunoza, Kirm. Czerwona kartka - Pawełek (74, faul taktyczny).

JAGIELLONIA: Sandomierski – Kijanskas, Skerla, Cionek, Norambuena – Kupisz (57 Kascelan), Hermes, Grzyb, Lato – Grosicki (85 Ncube), Frankowski (69 Burkhardt).
WISŁA: Pawełek – Cikos, Bunoza, Cleber, Paljić – Sobolewski, Wilk (66 Kirm) – Rios (75 Kurto), Żurawski, Boguski (55 Małecki) – Paweł Brożek.

 

Superduet Kamil Grosicki i Tomasz Frankowski  zrealizował czarne sny piłkarzy Wisły. Po ich bramkach krakowski zespół przegrał z Jagiellonią Białystok 1-2, a mecz kończył w dziesiątkę po tym jak z czerwoną kartką zszedł z boiska Mariusz Pawełek, ratujący zespół taktycznym faulem. W ostatniej minucie meczu wiślacy mogli jeszcze wyrównać - trafili jednak w słupek...

 

Spotkanie nie mogło się lepiej rozpocząć dla krakowian. Już w 4. minucie Maciej Żurawski wyłożył piłkę Pawłowi Brożkowi, a ten uderzeniem głową wpakował ją do siatki. Gospodarze nie zwiesili głów, doprowadzając kilkanaście sekund później do wyrównania. Jarosław Lato niemal skopiował zagranie "Żurawia", a tym razem w roli egzekutora wystąpił Kamil Grosicki. - Bardzo się cieszę, że strzeliłem drugiego z rzędu gola głową. Niemniej najważniejszy jest dla nas wynik - podkreślał w przerwie.

Widzowie nie mogli narzekać, bowiem gra toczyła się w wysokim tempie. Obydwie drużyny starały się długo utrzymywać przy piłce i realizować założenia taktyczne. Więcej do powiedzenia mieli jednak białostoczanie. W 25. minucie Mariusz Pawełek uratował zespół przed utratą drugiego gola po tym, jak w kryciu Tomasza Frankowskiego "zaspał" Gordan Bunoza. Nie minęło pięć minut, a znów zrobiło się niezwykle gorąco w polu karnym. Grosicki mijał jak tyczki kolejnych obrońców, a w polu karnym w dziecinny sposób wymanewrował wracających Radosława Sobolewskiego i Cezarego Wilka. Miękko dośrodkował piłkę, ale w ekwilibrystyczny sposób wybił ją Erik Cikos.

Napór Jagiellonii wzrastał z każdą minutą. Kolejną szansę zyskał Grosicki, który otrzymał podanie z lewego skrzydła. Tym razem na wysokości zadania stanął Bunoza, asekurujący Pawełka na linii bramkowej. Na niespełna 120 sekund przed przerwą nie upiekło się już Wiśle. Hermes przechwycił piłkę na środku boiska, podprowadził ją kilka metrów i wypuścił w bój Frankowskiego. Ten wbiegając w pole karne został wycięty przez Clebera. Sam poszkodowany zamienił chwilę później rzut karny na gola. Tańczący Pawełek nie wyprowadził go z równowagi. Z gracją uderzył podcinką, a na trybunach zapanowała euforia.

 

Wisła mogła wprowadzić się w drugą połowę mocnym akcentem. Nieobstawiony na piątym metrze Żurawski posłał jednak piłkę wprost w ręce Grzegorza Sandomierskiego. Napastnik był nieco zaskoczony, czym mógł się tłumaczyć z niewykorzystanej sytuacji.

Tych więcej wypracowywali sobie ponownie podopieczni Michała Probierza. Pomiędzy 55 a 75 minutą przynajmniej trzykrotnie byli o krok od podwyższenia prowadzenia. Najpierw Jarosław Lato posłał piłkę o minimetry od spojenia słupka z poprzeczką. Skrzydłowy złapał się po uderzeniu za głowę, bowiem pozbawiony presji ze strony przeciwników długo mierzył w okienko bramki. Na listę strzelców mogli wpisać się również Rafał Grzyb - przejął piłkę, ograł Pawełka i uderzył w interweniującego Bunozę, choć mógł pokusić się o dogranie do Mladena Kascelana oraz wybiegający sam na sam z bramkarzem Grosicki. Akcję przerwał za polem karnym Pawełek, za co automatycznie otrzymał czerwoną kartkę. Miejsce między słupkami zajął Filip Kurto. Debiutancka trema nie była po nim widoczna. Szybko pewnie dwukrotnie interweniował po próbach Marcina Burkharda, co dodało mu jeszcze więcej pewności.

"Jaga" grała w przewadze, ale inicjatywę przejęli krakowianie. W 88. minucie Patryk Małecki minimalnie pomylił się z rzutu wolnego. Gdy Sandomierski zobaczył, iż futbolówka nie wpadła do siatki, nerwowo uśmiechnął się do siebie. Chociaż wyciągnął się jak struna, chyba nie zdołałby sparować strzału na rzut rożny. W końcu w piątej minucie doliczonego czasu gry Paweł Brożek trafił w słupek. Piłka odbiła się od niego w stronę środka boiska, ale defensorzy Jagielloni szybko wyekspediowali ją do przodu, a sędzia Robert Małek zakończył spotkanie.

 

- W poprzednim meczu graliśmy źle, a wygraliśmy, w tym gramy dobrze i przegrywamy - żałował Dragan Paljić, który tym razem wystąpił w roli lewego obrońcy Wisły, zastępując kontuzjowanego Piotra Brożka.

 

Na trybunach zasiadł komplet sześciu tysięcy widzów. Obejrzeli dobry, pełen emocji mecz, którym Jagiellonia potwierdziła medalowe aspiracje.

rb

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty